Naya
- Co robisz? - do mojego pokoju wszedł blondyn.
- Powtarzam materiał, mam zaległości - odłożyłam podręcznik i się
- Zaraz jadę do Davi, dzwoniłem przed chwilą do Archiego. Nie pogadaliśmy, bo szedł na spotkanie
Okłamał mnie, jego spotkanie się nie przełożyło. Dlaczego?
- Jedź, pozdrów ją odemnie. Później jadę do Grace więc może mnie nie być - dodałam jeszcze.
- Również życzę miłego spotkania, wróć na kolację, bo mam wenę kuchenną - uśmiechnął się i wyszedł.
Chodź wpatrywałam się w strony podręcznika nie uczyłam się. Za bardzo pochłonęły mnie myśli. Czemu musimy żyć kłamstwem? Nie zdawałam sobie z tego sprawy aż do wtedy gdy wyjechał. Może mi nie ufa? Może jego uczucie do mnie wygasło?
Potrzebowałam czegokolwiek co zajmie moją głowę, zaczęłam od rzucenia wszystkich podręczników na ziemię i tak w tym stanie nic nie weszło by mi do głowy. Poszłam wziąść okropnie zimny prysznic, chodź byłam raczej zwolenniczką gorących długich kapieli. Ubrałam czyste ubrania, zrobiłam lekki makijaż i zajrzałam do Camy.
Nie spodziewałam się raczej takiego widoku, blondynka siedziała skulona na łóżku ze słuchawkami w uszach. Pojedyncze łzy spływały po jej policzkach, gdy mnie zauważyła szybko je otarła.
- Co się dzieje? - usiadłam koło niej przytuliłam ją.
- Nie mogę tak dłużej Naya, udawałam uśmiechniętą i niczym nie przejmująca się dziewczyną. Aaron potrafił mówić mi, że mnie kocha, a miał narzeczoną. Traktował mnie jako, odskocznie? Sama nie wiem, gdyby nie umarł pewnie dalej bym z nim była i nie wiedziała jakie życie toczy w Vegas - pociągnęła nosem.
- Był zwykłym chujem, los chciał żebyś się dowiedziala i nie żyła w tej relacji
- Tak wiem, ale chodzi też o Raya. Bardzo dużo o tym myślałam i zdałam sobie sprawę, że nie przestałam go kochać. Nie wiem czy chcę go zobaczyć i czuć ból, który czułam gdy go nie było
- Lepiej spróbować niż później żałować, chodź wybierzemy jakąś stylizacje - po tych słowach na jej ustach pojawił się uśmiech.
- Myślę, że te beżowe spodnie i ta koszula - dałam jej ubrania do ręki. - Tak w ogóle, o której się spotykacie?
- O czternastej - odpowiedziała i zaczęła się przebierać.
- Ja wtedy jadę do Grace, ale gdyby coś się działo dzwoń, pisz lub cokolwiek - wyglądała cudownie mimo tego, że przed chwilą płakała. - Idealnie, trzymam za ciebie kciuki - pocałowałam ją w policzek. - Muszę lecieć, ale obiecuj, że już nie będziesz się smucić
- Nie obiecuję ale postaram się
- I bardzo dobrze, wieczorem masz mi zrelacjonować całe spotkanie! - krzyknęłam wychodząc z pokoju.
Odpaliłam swój samochód i wjechałam na drogę. O tej porze w centrum miasta były ogromne korki jednak byłam już do tego przyzwyczajona. Do domu Grace dojechałam po trzydziestu minutach. Jej dom nie był za wielki, ogród był zadbany, pełen kwiatów i drzew. Gdy wysiadłam z samochodu przywitał mnie malutki szpic miniaturowy.
- Chico chodź tu - brunetka zawołała do psa. - Hej Naya - przywitała mnie.
- Cześć, cudowny pies - popatrzyłam na malucha.
- Bywa nieznośny ale i tak go kocham, chodź do środka - weszłam za nią.
- Dzień dobry - powiedziałam gdy zobaczyłam jej mamę.
CZYTASZ
The Promised Smile
RomanceNaya Mitchell mieszka z przyjaciółmi w Los Angeles. Do jej szkoły dołącza dwa lata starszy Archie Taylor. Ich drogi krzyżują się gdy Archie zaprzyjaźnia się z jej współlokatorem. Obaj mieli trudną przeszłość i zmagają się z nią. Czy wreszcie Naya i...