Rozdział 24

246 6 0
                                    

Naya

Nie wierzyłam w to jak wyglądałam, makijaż i sukienka, którą Cama dała mi z okazji rocznicy robiły swoje.

- Mogę wejść? - zapukał do drzwi Archie.

- Wejdź - obejrzałam się ostatni raz w lustrze.

- O kurwa - zamknął drzwi. - Wyglądasz zajebiście, oczywiście zawsze tak wyglądasz

Podeszłam do niego i usiadłam na jego kolanach. Zaczął całować mnie po szyi lecz wiedziałam, że wszyscy na nas czekają.

- Chodźmy - podniosłam się i wzięłam torebkę z biurka.

Pojechaliśmy pod klub, wyjęłam mój fałszywy dowód i podałam go ochroniarzowi. W środku grała dość głośna muzyka lecz wiedziałam, że po kilku drinkach nie będzie mi to przeszkadzać. Nim się obejrzałam dochodziła druga w nocy.

- Idziesz się przewietrzyć? - zaproponował szatyn.

- Chętnie - przecisnęliśmy się przez tłum i dotarliśmy na tył klubu.

Wspielismy się na wysoki murek i na nim usiedliśmy, oparłam się o Aidena. Archie był zajęty, bo spotkał swoich kolegów ze studiów.

- Nie lecisz szukać Archiego? - zapytał.

- Ufam mu, poszedł się napić z kolegami, a ja mogę z tobą pogadać - po tym jak to powiedziałam spadłam z murka.

- Debilko, nic ci nie jest? - stał nademną i się śmiał.

Leżałam na trawie i dusiłam się ze śmiechu. Nie był to niski murek, jednak dopiero po chwili zaczęłam czuć ból pleców.

- Idziemy się napić - próbowałam się podnieść.

- Siedź tu kurwa - wyciągnął telefon. - Cześć kochanie to ja twoja kochana dziewczyna, właśnie się wyjebałam i chyba za dużo wypiłam - powiedział piskliwym głosem, a ja próbowałam wstać, ale nie udało mi się to.

- Naya! - usłyszałam głos bruneta. - Co ty odpierdalasz?

- Obaj jesteście siebie warci! Jedziemy do domu, wy ledwo chodzicie! - krzyknął wkurwiony Aiden.

- Pomóc? - zapytał go jakiś rudy typ.

Chwilę później siedzieliśmy ledwo przytomni w taksówce. Nie wiem dlaczego tyle wypiliśmy, ale było to zdecydowanie za dużo.

- Gorzej jak z dziećmi! Ja rozumiem, że to wasza rocznica ale bez przesady - próbował nas wciągnąć do windy.

- Przepraszam tatusiu - odpowiedziałam szatynowi.

- Nie mów tak do niego - powiedział chłodnym tonrm Archie.

Zasnęłam odrazu, gdy tylko się obudziłam żałowałam, że pozwoliłam sobie na taką ilość alkoholu. Siedziałam przy toalecie i zwracałam całą zawartość mojego żołądka. Słaba i obolała położyłam się na kanapie.

- Dziękuję - Aiden podał mi tabletkę, wodę i kanapkę z serem.

- Nie ma za co ale następnym razem tyle nie pij - klepnął mnie w ramię.

Z pokoju wyszedł Archie, trzymał się nieco lepiej niż ja. Odrazu po wyjściu z łazienki usiadł i mnie przytulił. Poczułam zapach jego perfum, zerwałam się uświadamiając sobie jak mogłam wyglądać. Spojrzałam w lustro, nie myliłam się. Wzięłam prysznic i ubrałam czyste ubrania, po czym wróciłam do bruneta.

- Zawsze, wyglądasz pięknie - pocałował mnie w czoło.

- Chcę wam tylko uświadomić, że więcej razy nie będę was zbierał z imprezy - stanął przed nami.

The Promised SmileOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz