Rozdział 6 ''Przepraszam''

437 11 4
                                    

Wstałam jakoś 20 minut temu czyli o 15:48. Właśnie schodziłam na dół do kuchni kiedy w tym samym czasie zadzwonił mój telefon oraz dzwonek do drzwi.Poszłam najpierw otworzyć.

Przed moimi oczami pojawiła się twarz Chrisa.

-Aresa nie ma.-powiedziałam po czym zamknęłam mu drzwi przed nosem zanim zdążył co kolwiek powiedzieć.

Poszłam do kuchni i odebrałam telefon.

-Hejkaa.-w słuchawce rozbrzmiał głos Aarona.

-Co chcesz?

-Szykuj się o siedemnastej po ciebie będę.-powiedział wesoło a ja zmarszczyłam brwi.

-Co?

-Zabieram cię na imprezę.-przewróciłam oczami.-Nie przyjmuje odmowy.

-Dobra.-burknęłam.-Ale chwila, skąd znasz adres?

-Ma się swoję sposoby-powiedział po czym się rozłączył.

-Gdzie Ares?-dobiegł mnie głos zza pleców.

-Kurwa!-krzyknęłam odwracając się.
Odetchnęłam z ulgą kiedy zobaczyłam Chris' a opartego o framugę.-Jak tu wszedłeś?

-Mam klucze do mieszkania.

-W takim razie po co pukałeś?-założyłam ręce na piersi i uniosłam brew ku górze.

-Bo tak. To gdzie Ares?

-Nie wiem.

-Okej to na niego zaczekam.-Obruciłam się znowu do blatu i dokończyłam robienie jedzenia.

-Co robisz?-zapytał.

-Nie widać?-zapytałam ironicznie. Akurat skończyłam, wiec poszłam na górę do swojego pokoju zostawiając Chris' a samego na dole.

Kiedy zjadłam postawiłam talerz na biurku i zaczełam się szykować. Była godzina 16:30, czyli miałam 20 minut do przyjazdu Aarona. Założyłam na siebie czarne dresy i luźny biały T-shirt. Nałożyłam jeszcze błyszczyk na usta oraz maskarę na rzęsy, przy okazji prawie wkładając sobie tą szczoteczkę do oka.

Kiedy skończyłam wzięłam małą czarną torebkę i włożyłam do niej telefon, słuchawki i portfel.

Gdy się spakowałam akurat zadzwonił do mnie blondyn informując mnie że jest już pod domem.

Zeszłam na dół. Chris' a już nie było. Nie przejęłam się zbytnio tym faktem.

Wyszłam na zewnątrz po czym zakluczyłam drzwi. Skierowałam się w stronę srebrnego BMW.

-Czesć.-powiedziałam kiedy weszłam do środka samochodu.

-Siema.-powiedział radośnie po czym ruszył. Na miejscu byliśmy około po 20 minutach.

Wyszliśmy razem z samochodu po czym skierowaliśmy do środka budynku. Kiedy przekroczyliśmy drzwi lokalu do moich uszu dotarł głośny dzwięk muzyki a do moich nozdrzy zapach potu, alkoholu oraz zioła. Aaron zaprowadził nas do baru.

-Co chcesz?

-Nie wiem, to co ty. Tak też zrobił, zamówił nam Mohito. Po za tym zamówiliśmy jeszcze kilka shotów. Po tym poszliśmy tańczyć, akurat leciało "Firework" od Katy Perry.

Kiedy się już zmęczyliśmy wróciliśmy znowu do baru. Tym razem wypiliśmy ociupinke za dużo, przynajmniej Aaron. Ja jeszcze jako tako kątaktowałam i potrafiłam prosto stać.

Po jakimś czasie postanowiłam pójść do łazienki. Więc postanowiłam zostawić ledwo przytomnego blondyna i skierować się do toalety.

Jednak kiedy chciałam wejść do środka ktoś szarpnął mnie za ramię przez co upadłam na czyjąś klatkę piersiową.

zaufaj miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz