-Co?-zapytałam zdezorientowana. Odsunęłam od siebie telefon by sprawdzić która była godzina, 1:03
Kto normalny dzwoni do mnie o tej porze?
-Musimy pogadać.- warknął stanowczo. I wtedy byłam już pewna kto to był.
-Ares, o czym niby i skąd masz mój numer.- powiedziałam zirytowana, bo niby o czym chciał rozmawiać. Ze mną?
-Po prostu o 17 przyjdź do tego parku koło szkoły.
-Czemu miałabym to zrobić?-nie chciałam tak łatwo dać za wygraną, bo w końcu to Ares od kiedy ja go słucham.
-Przyjdź.-powiedział po czym się rozłączył.
Leżałam tak jeszcze chwile, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Ale w końcu odłożyłam telefon i poszłam spać.
~'*'~
Następnego dnia w szkole nie działo się nic szczególnego poza tym, że czasami czułam na sobie wzrok bruneta.
-Jestem!-krzyknęłam wchodząc jak się okazało pustego domu.
Od razu poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku, była 15:46. Kolejną godzinę spędziłam na oglądanie social medi. Postanowiłam, że pójdę zrobić sobie kolacje, zeszłam na dół po czym weszłam do kuchni i podeszłam do blatu. Zrobiłam sobie kanapki z sałatą, pomidorem i ogórkiem. Usłyszałam dzwonek do drzwi, odłożyłam talerz z jedzeniem na wyspę kuchenną i podeszłam do drzwi. Przez chwilę się zawahałam, ale może to Alex zapomniał kluczy? Odtworzyłam czego od razu pożałowałam, chciałam zamknąć drzwi ale mi na to nie pozwolił przytrzymując je ręką.
-Wypiepszaj no.- warknęłam nie chcąc z nim rozmawiać.
-Czemu nie przyszłaś?-zapytał w pełni poważny. Oparły się o framugę drzwi.
-Ares, spadaj.-syknęłam wkurzona.
-Czemu nie przyszłaś?-ponowił pytanie, tym razem ostrzej.
-Bo nie?
Brunet wszedł do środka, był ubrany w czerwona bluzę i czarne dresy, włosy miał ułożony w artystyczny nieład.
-Twój ojciec mówił ci, że wyjeżdża w delegacje, nie?-zapytał, na co patrzyłam na niego ze zdezorientowaniem.
-Po co ci to wiedzieć?-fuknęłam.
-Tak czy nie.-przyszpilił mnie do ściany czym mnie bardzo zdziwił oraz wystraszył.
-No coś tam wspominał-starałam się, żeby mój głos brzmiał obojętnie, co mi się nie udało bo głos mi lekko zadrżał.
-A czy wiesz z kim masz zostać?
-Yyy nie.-opowiedziałam już totalnie nie wiedząc co się dzieje.
Odsunął się ode mnie na bezpieczną odległość i przeczesał włosy palcami. Patrzyłam na niego próbując wyczytać coś z jego twarzy, ale się nie udało. Poszłam do kuchni, czułam że chłopak podażą za mną. Wzięłam kubek i nalałam sobie wody. Usiadłam przy wyspie kuchennej.
Popatrzyłam na chłopaka unosząc jedną brew ku górze.
-Czyli ci nie powiedział?.-zapytał chyba upewniając się czy dobrze usłyszał. Pokiwałam potakująco głową.
-Ze mną. Zostaniesz przez jebane trzy tygodnie ze mną.
Zatkało mnie, prawie upuściłam kubek. Patrzyłam na niego w szoku nie wiedząc co zrobić. Z transu wyrwał mnie dzwoniący telefon jak się okazało mój. Wzięłam go do ręki i sprawdziłam nazwę kontaktu. Zauważyłam że dzwonił Alex. Odebrałam przykładając telefon do ucha. Czułam na sobie czujny wzrok Aresa.
-Halo?
-Siema ja z ojcem nie wrócim na noc i...- nie dokończył bo mu przerwałam.
-Jest z tobą Leon?
-Jest a co?
-Mógłbyś dać mi go do telefonu?
-Jasne.-odpowiedział mieszany. W tle słyszałam że Alex coś mówi.
-Luna co jest nie mogę długo rozmawiać.-usłyszałam Leona po drugiej stronie.
-Czemu mi nie powiedziałeś, że musze zostać trzy tygodnie z Aresem. Aresem!-powiedziałam z wyrzutem.
-Skąd wiesz?
-Jak myślisz?
-Już ci powiedział?-zapytał a w jego głosie było słychać wyraźną obojętność.
-Tak.-od razu odpowiedziałam spoglądając na bruneta.-Czemu ja? Co ja ci takiego zrobiłam?
-Luna.-westchnął z rezygnacją.-Caroline jest moją wspólniczką. Ufam jej dlatego zostawiam cię pod opieką jej syna.-westchnął.-Wiem że nie lubisz Aresa. W końcu nie raz z powodu waszych kłótni byłem wzywany do szkoły-usłyszałam jego śmiech. Fakt nie jeden raz zdarzało się nam coś odwalić.
Wzdycham ciężko i odchylam głowę do tyłu.
-Dobra.-warknęłam po jakimś czasie.-Zostanę tam na te trzy tygodnie.- spojrzałam dyskretnie na chłopaka, gdyby można było mordować wzrokiem byłabym martwa.
-W takim razie, cześć.
-Cześć.
-Serio?-warknął brunet gdy tylko się rozłączyłam.
-A co miałam zrobić?
-Cokolwiek byle by się nie zgadzać.-warknął przewracając oczami.-Oboje nie chcemy spędzać trzech tygodni razem.
-Może i tak ale...-przerwałam na sekundę.-uwielbiam cię wkurzać więc to przeboleje.-uśmiechnęła się chytrze, a w mojej głowie roiło się tysiąc pomysłów co mogłabym zrobić.
-Suka.
-Kutas.
-Dziwka.
-Debil.
-Psychopatka.
-Skurwysyn.
To była nasza codzienność. Gdy tylko się widzieliśmy chociaż jedno z nas musiało rzucić jakimś przezwiskiem, ale zazwyczaj było tak jak teraz. Po jakimś czasie skończyły nam się przezwiska więc miedzy nami nastała cisza.
-Skąd miałeś mój numer i adres?-postanowiłam przerwać cisze i zapytać już od wczoraj nurtujące mnie pytanie.
-Ma się swoje sposoby.-odpowiedział z chytrym uśmieszkiem. Popatrzyłam na niego podejrzliwe.
-Nie wiedziałam że jesteś moim psychofanem.-powiedziałam poruszając obiema brwiami w górę i w dół.
-Trochę za bardzo ci ego wyjebało.- powiedział marszcząc brwi.-Chciałabyś żeby ktoś taki jak ja miał na twoim punkcie obsesje.
-Mówisz tak jakbyś sam nie miał wybujałego ego.-prychnęłam przewracając oczami.-Poza tym ja przynajmniej nie puszczam się na lewo i prawo.
-Każdy ma coś za uszami, Black. Nawet ty, może wydaję ci się że twoje sekrety są bezpieczne ale prędzej czy później ktoś się o tym dowie.-powiedział po czym po prostu wyszedł.
Siedziałam tak jeszcze przez chwile z nie małym szokiem na twarzy. Czy on mi grozi? Na mojej twarzy pojawił się kpiący uśmieszek. Jeżeli będzie chciał odkryć mój największy sekret będzie musiał się postarać, jestem dobrą aktorką.
CZYTASZ
zaufaj mi
RomanceLuna Black to osiemnastoletnia dziewczyna z dosyć ciężka przeszłością. Lecz pomimo tego co spotkało ją w przeszłości nie poddaje się. Jej największym wrogiem jest, Ares Harrison. Pewnego dnia dziewczyna dowiaduje się że musi z nim zamieszkać na pewi...