Rozdział 10 ''Kocham cię''

386 12 2
                                    

-Czy można pójść do więzienia za rozwalenie auta sąsiadowi?-zapytała Vivian.

-Zależy.-odpowiedziałam.

Rozmawiałam przez kamerkę z siostrą, Vivian Anderson.

-Od czego?

-Nie wiem nie jestem prawnikiem, ale obstawiam że albo zapłacisz odszkodowanie, albo się jakoś dogadacie nie wiem, albo jak nie będziesz chciała mu zapłacić może wnieść sprawę do sądu, ale mogę się mylić.

-Może nie zauważy...

-Czyje i jak rozwaliłaś auto.

-Pamiętasz, jak mówiłam ci o Arronie?

-No.

-To właśnie jego auto

-Dobra pokaż to auto.

Czarnooka obróciłam kamerkę i pokazała samochód. Było... mogło być gorzej. Było maciupeńkie wgniecenie oraz lekko rozbita szyba. Tak naprawdę, to wgniecenie było na całą wielkość tylnych drzwiach, a szyby tam praktycznie nie było.

-Czy nie zauważy? Na pewno nie. Ale czy ci odpuści... Nie wiem.

-Pomocne.

-Ja jestem bardzo pomocnym człowiekiem.

-Nie wiem co robić.-powiedziała załamana.

Westchnęłam smutnie, bo wiedziałam co próbowała osiągnąć.

-Vivi...

-Tak wiem, ty nie jesteś nią...

-Mi też jej brakuje.

-Wiem. Dobra, nie chce o tym rozmawiać.

Szkoda mi jej.

Moje życie nigdy nie było dla mnie łaskawe, i tym razem nic się w tej sprawie nie zmieniło. Kiedy drzwi od mojego pokoju się otworzyły, moje ręce postanowiły opuścić telefon, przez co ten spadł mi na twarz.

-Jakaś dziewczyna jest na dole i się o ciebi...-brunet przerwał bo nagle wybuchnął głośnym śmiechem.

Wzięłam telefon z mojej twarzy i pomasowałam dłonią nos. Bolało. Serio.

-Bardzo zabawne.-przewróciłam oczami kiedy usłyszałam dodatkowo śmiech mojej jakże cudownej siostry.

-Jeszcze jak.-odpowiedziała.

-Jaka dziewczyna?

-Czerwone włosy, czarne oczy...

-Melody!-krzyknęłyśmy w tym samym czasie z Vivian.

Zerwałam się z łóżka i pobiegłam na dół omal nie przewracając się na schodach o własne nogi. Na dole czekała na mnie kolejna siostra. Była jak zawsze wesoła. Podbiegłam do niej i mocno przytuliłam.

-Ja też się stęskniłam siostrzyczko.-zaśmiała się, i odwzajemniła uścisk.

Kiedy się przywitałyśmy, poszliśmy do mojego pokoju. I już, nawet nie zdziwiło mnie, kiedy zobaczyłam Aresa siedzącego na MOIM łóżko z MOIM telefonem w dłoń oraz rozmawiającego z MOJĄ siostrą. W tym życiu już nic mnie nie zdziwi.

Oj jak bardzo się wtedy myliłam.

-Oooo, witaj Aresie.-powiedziała Melody.-Nie poznałam cię zbrzydłeś przez kilka tygodni, nie wiedziałam, że to w ogóle jest możliwe.

I to ona zasługuje na miano mojej siostry.

-Ty za to się nic nie zmieniłaś, błyskotliwa tak jak zawsze.-odpowiedział z wymuszonym uśmiechem.

zaufaj miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz