Rozdział 13 ''Imię Luna bardziej pasuje do Aresa''

332 10 0
                                    

Oczywiście, że musiał przypałętać się tu Ares. Czemu moje życie musi być dla mnie takie okrutne?

Szybko wycofałam się zanim mnie zauważyli, i wiem że to nie jest zbyt mądre lecz serio nie mam ochoty z nim gadać.

Weszłam do kuchni, bo otusz było tam tylnie wejście, jak ja się cieszę że wzięłam telefon.

Kiedy wyszłam z posesji napisałam do Aarona szybka wiadomość, że musiałam wyjść, nie tłumacząc czemu.

Była godzina 21 więc na dworze było już całkiem ciemno oraz zimno, a ja nie miałam przy sobie bluzy. Nie przejęłam się tym jakoś specjalnie bardzo, po prostu szłam.

Postanowiłam wejść do pobliskiego parku. Przechadzałam się kamienną ścieżką w ręku trzymając jednorazówkę.

Wsłuchiwałam się w błogą cisze która zostawała przerwana co jakiś czas przez świerszcze. Muszę przyznać że park o tej porze wyglądał pięknie, zawsze uwielbiałam nocne spacery, miały coś w sobie.

Usiadłam na ławce, po czym odchyliłam głowę lekko do tyłu oraz przymknęłam powieki. Zaciągnęłam się papierosem a po chwili z moich ust ulotnił się dym.

Nagle przed moimi przymkniętymi oczami pojawił się obraz twarzy Rosie, co poskutkowało tym że poczułam lekki pieczenie pod powiekami.

Otworzyłam oczy, obraz był nieco rozmazany przez łzy które już po chwili zaczęły spływać po moich policzkach. Mój oddech był nierówny moja klatka piersiowa podnosiła się i gwałtownie opadała.

Czemu to musiało zawsze tak wyglądać?

5 lat wcześniej

Szłam powoli chodnikiem, nie chcąc wracać do domu. Dostałam jedynkę a minęły dopiero dwa tygodnie od rozpoczęcia roku szkolnego. Niestety nikt nie potrafił mi pomóc bo aktualnie była najstarsza z rodzeństwa, a rodziców? Nawet by mi do głowy nie wpadł ten pomysł bo po prostu jest głupi.

Byłam już przy drzwiach, moje serce zaczęło bić szybciej a oddech stał się strasznie nie równy, dodatkowo czułam jak pocą mi się ręce. Chwyciłam za klamkę i nią szarpnęłam otwierając drzwi.

Weszłam po cichu do środka ściągając buty. Już chciałam wchodzić po schodach kiedy usłyszałam lodowaty przyprawiający o dreszcze głos.

-Luno, pozwól na chwile do mojego gabinetu.-powiedział ojciec.

Westchnęłam i po chwili ruszyłam za nim. Weszliśmy do środka ja jak zwykle zajęłam miejsce na fotelu przed biurkiem, za to on za nim.

-Chyba domyślasz się czemu tu jesteś.-rzucił chłodno.

-Jestem tu praktycznie co drugi dzień więc nie.-przewróciłam oczami.

-Dostałaś jedynkę, a z tego co mi wiadomo minęły dwa tygodnie szkoły czy się mylę?

-Nie.-spuściłam głowę w dół wiedząc co to oznacza.

-Twoja siostra nigdy by do czegoś takiego nie dopuściła.

-Nie jestem Rosie.

-Niestety nie, gdybyś była nie byłoby cię tutaj, czasami nawet myślę że lepiej by było jakbyś to ty umarła.

Uniosłam gwałtownie głowę patrząc na niego, oczy zaszły mi łzami. Ale co jeśli ma racje? Co jeśli faktycznie było by lepiej?

-Twoja siostra o wiele bardziej zasługiwała na bycie w tej rodzinie.-wstał i zaczął się do mnie zbliżać.

zaufaj miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz