Rozdział 8 ''Spokojnie, diabełku''

371 12 2
                                    

-I jak ci poszła randka z Chrisem?-zapytałam zamykając szafkę szkolną.

-Nawet nieźle, kto wie może wyjdzie z tego coś więcej.

-O czym ja nie wiem.-zapytała zdezorientowana Crystal.

-Nasz kochany Aaronek był na randce w domu Chrisa.

-Nie pierdol.-powiedziała z niedowierzaniem.-Ty jesteś kurwa gejem!

-Dopiero teraz się zorientowałaś?

-No nie wyglądasz na geja, w sumie na hetero też nie...

Blondyn uderzył dziewczynę w tył głowy z otwartej dłoni.

-Ała!-warknęła-Jak ja ci zaraz przyjebie to jebiesz i nie wstaniesz.

-Ta prędzej to ty sobie zrobisz krzywdę niż mi.-prychnął przewracając oczami.

Przysłuchiwałam się ich jakże kulturalnej wymianie zdań patrząc na jakieś dwie dziewczyny zmierzające w naszą stronę.

-Co ty sobie wyobrażasz?-krzyknęła jedna z dziewczyn, a bardziej precyzując Jessica White, kapitanka drużyny cheerleaderek. Byłą szatynką o brązowych oczach oraz największą dziwką w szkole.

-A mogę wiedzieć o co chodzi?-uniosłam brew.

Dziewczyna wyciągnęłam telefon i zbliżyła mi go do twarzy. Na ekranie leciał film przedstawiający ją oraz woźnego w dwuznacznej sytuacji w składziku na miotły.

Nie zdziwiło mnie to jakoś szczególnie, bo tak, wiedziałam o tym to był jeden z wielu haków jakie miałam na Jessice. W szkole byłam w sumie znana (oczywiście nie licząc moich jakże cudownych kłótni z Aresem) z tego że wiedziałam o każdym wszystko. Miałam haka na każdego (no prawie) nawet na nauczycieli.

-Niby czemu miała bym to wrzucić do neta? Nic mi jeszcze nie zrobiłaś, tak więc nie opłacało mi się to.

-Tylko ty wiedziałaś!-wykrzyknęła, czym zwróciła uwagę uczniów stojących wokoło.

Szatynka zamachnęła się i trawiła mnie w nos. Wszyscy na korytarzu zamilkli, łącznie z Aaronem i Crystal. Pouczyłam jak coś zaczyna mi spływać po ustach, postanowiłam je dotknąć. Krew. Leciała mi jebana krew z nosa. Wiem jedno, suka ma przejebane.

Uderzyłam dziewczynę z pięści przez co się zachwiała. Wokół nas stworzył się okrąg ludzi obserwujących cała sytuację. Złapałam dziewczynę za włosy po czym uderzyłam jej twarz o metalową szafkę. Szatynka pisnęła tak głośno że było by to słychać nawet w sąsiednim mieście. Puściłam ją a Jessica opadła na podłogę, obróciłam ją tak aby leżała na plecach. W jej oczach widziałam nie tyle co strach a przerażenie, zaczęła przepraszać i błagać abym przestała ale ja miałam zamiar strzelić jej gonga w ryj.

Na moją nieszczęście jakieś męskie ramiona oplotły mnie mocno tak że nawet jakbym bardzo chciała nie wyrwałam by się. Na pewno nie mógł być to Aaron, bo dobrze wiedział że dostał by taki opierdol że zapamiętał by go do kończa swojego życia.

Spojrzałam na osoba która teraz odciągała mnie na bok.

Co jest kurwa.

-Jakim prawem odciągasz mnie od tej dziwki?-wysyczałam przez zaciśnięte zęby patrząc na Aresa.

-Gdyby to ode mnie zależało, to bym ci jeszcze kibicował.-szepnął tak cicho że tylko ja mogłam to słyszeć.

-W taki razie co ci przeszkodziło?-chłopak westchnął po czym przetarł dłonią swoje włosy.

-Aurora ma na mnie haka, i kazała mi ciebie od Jessici odciągnął.

Aurora, czyli ta druga dziewczyna co szła z szatynką. Dwie najlepsze przyjaciółeczki aż po grób.

zaufaj miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz