idziemy w pizdu

118 6 0
                                    

Pov Matty

Obudziły mnie jakieś krzyki. O chuj ci debile sie kłócą. Poznałem że to Zieliński z Kiwiorem. No to zapowiada sie ciekawy dzień. Usiadłem i wsłuchiwałem się dalej w ich drame.

Nie kurwa ja mam tego dość wyprowadzam sie od was słyszałem że u Wojtka mają wolne miejsce - wykrzyczał Kuba zabierając swoją walizkę i chwile potem zamknął a raczej trzasnął drzwiami.

O co wam poszło - zapytałem się Ziela.

A bo problem jakiś miał że mu ubrania biore albo że jak sie napije to za dużo odpierdalam ale bardziej mnie ciekawi to że twierdzi że u Szczęsnego jest wolne łóżko ale jak ja sie go pytałem to mówił że nie mają - dostałem w odpowiedzi od Piotrka. No nie dziwię się że Wojtek skłamał i też nie dziwię się Kubie. Lepiej dla niego że poszedł. Teraz zostałem w tej patologi sam z Nico. A właśnie gdzie on jest?

Śniadanie darmozjady jebane - krzyknął Nicola otwierając drzwi kuchenne.

A gdzie Kiwior - zapytał Zalewski kiedy wszyscy już byliśmy przy stole.

Pokłócili sie z Piotrkiem i sie przeniósł do Lewego - odpowiedziałem. Nico zrobił naleśniki. Napewno lepszy z niego kucharz niż ze mnie.

Pójdziemy sie przejść po okolicy - zaproponował Zieliński.

No możemy i tak narazie nie mamy co robić - zgodziłem się ale widziałem że Nicoli ten pomysł sie nie spodobał. No kto by sie spodziewał. Po jakimś czasie już wyszliśmy na zewnątrz i kierowaliśmy sie za jezioro. Nasz cel to był kilkukilometrowy spacer. Przez całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nagle zrozumieliśmy że nawet nie wiemy gdzie jesteśmy. Szliśmy w jakieś metrowej trawie a dookoła nie było nic.

Yyy chłopaki gdzie my jesteśmy - spytałem się ich z niepokojem.

No na łące nie widzisz - odpowiedział Zielu jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

No tak ale którą stroną mamy wrócić - dopytałem.

Najlepiej chod - i w tej chwili Nicoli przerwał Piotrek.

Patrzcie jaki ładny kotek - krzyknął chłopak wskazując na rudego kota w trawie.

Miałeś sarne to zostaw tego biednego kota w spokoju i wracając to najlepiej chodźmy prosto może będzie tam jakaś droga czy coś - rozkazał Zalewski. Posłuchaliśmy się go i szliśmy przed siebie. Po kilkudziesięciu metrach zauważyliśmy ulicę. Tylko był jeden problem. Żeby z łąki wejść na chodnik trzeba było wspiąć się po górce bo my znajdowaliśmy się z 2 metry niżej a droga była wyżej. Udało nam się jakoś wejść. No może oprócz Ziela który nie potrafił utrzymać równowagi i musieliśmy po wciągnąć za ręce.

Chwilę potem byliśmy już wszyscy na ulicy. Tylko teraz jak dostać się do letniska?

Dobra to teraz wbije sobie nawigację i jakoś dojdziemy - powiedział Nico wyciągając telefon z kieszeni.

No i chuj nie ma tu zasięgu - dokończył swoją wypowiedź.

No to zapytajmy się kogoś - zaproponowałem im swój plan. Zauważyłem jakąś panią idącą obok nas.

Przepraszam nie wie może pani jak dojść na letnisko? - zapytałem.

Oj nie mój drogi ja nie stąd nie wiem niestety - odpowiedziała staruszka.

A to okej do widzenia - pożegnałem się na koniec.

A gdzie Zielu - dopytałem Zalewskiego bo nie widziałem chłopaka.

Podbiegł do jakiegoś typa po drugiej stronie - dostałem w odpowiedzi.

Ej mordy wiem już - wykrzyczał podbiegający Piotrek.

Nie jestem głuchy no ale mów już - powiedział Nicola.

Stąd idziemy prosto i najbliższy zakręt w lewo chodźcie - wyjaśnił Zieliński i szedł wskazaną przez siebie drogą. Po może jakieś godzinie chodzenia z buta znaleźliśmy się na parkingu a chwilę później przy domkach.

A wy gdzie byliście - zapytał Krycha siedzący na tarasie.

Też chciałbym wiedzieć - zaśmiałem się w odpowiedzi.

Bo wszyscy piłkarze to jedna rodzinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz