wóda nie pomaga ci w depresji

186 13 10
                                    

Pov Nicola

Szedłem jak co dzień rano do sklepu i zauważyłem konsumenta napoi wyskokowych. Myślałem że to pan Ryszard z wiśniową siedzi, ale nie. To nie był on. Przeszedłem jeszcze kilka kroków i odwróciłem się za siebie. To był Robercik. Tak ten nasz Lewy. Kompletnie nie wiedząc co on tu robi w takim stanie podszedłem do niego.

Stary co ty tu robisz? Myślałem, że to menel jakiś - zapytałem Robcia.

Pokłóciłem się z Anią - odpowiedział chłopak biorąc kolejny łyk soplicy.

Ja w twoje sprawy sercowe nie chcę się mieszać, ale wiem jedno, wóda nie pomoże ci w depresji - dałem mu do zrozumienia - chociaż mam pomysł, zadzwonię do Bielika, on ci może pomóc, słyszałem jak w samolocie Zielu mu się wyżalał, więc ciebie też wysłucha - zaproponowałem swój plan Lewemu.

Jeżeli to pomoże to dawaj - dostałem w odpowiedzi.

Wyjąłem z kieszeni telefon i szukałem numeru do Krystiana.

Halo stary jesteś w domu? - spytałem.

Tak a co? - odparł.

Jest taka sprawa, bo Robert ma problem i myślałem, że może nam pomożesz - wyjaśniłem mu swój powód dzwonienia.

No moge spróbować - westchnął, a ja się rozłączyłem.

Wstawaj menelu jedziemy do Bielika - oświadczyłem piłkarzowi Barcelony.

Po 20 minutach byliśmy pod jego mieszkaniem. Zapukałem do drzwi i weszliśmy. On poszedł z Krystianem do salonu, a ja udałem, że mam coś do załatwienia na mieście, bo nie chciałem wysłuchiwać narzekań chłopaka.

Minęło około półtorej godziny i usłyszałem, że ktoś do mnie dzwoni. Kto znowu chce ze mną rozmawiać? Spokoju nie ma w tym domu. Był to Krystek. Już się obawiałem.

Mordo zabieraj swojego towarzysza, mam go już dość, co ty mi tu przyprowadziłeś? On ma przynajmniej trzy załamania nerwowe i depresję - powiedział mi na prawie jednym wdechu. Rozłączyłem się i co? I nie miałem innego wyjścia. Pojechałem tam z powrotem. Będąc już u siebie w domu z Robertem nie chciałem słuchać przez kolejne pół dnia jego życiowych historii, więc wyraziłem się krótko i jasno.

Nie wiem o co wam poszło i tak szczerze mnie to nie obchodzi, ale macie się pogodzić i nawet nie myśl, że u mnie zamieszkasz - wyjaśniłem.

Ale to była jej wina, to czemu ja muszę się z nią godzić? - załamał się.

Chuj mnie to obchodzi, dzwonisz do niej i przepraszasz, takie są kobiety ona pierwsza do ciebie napewno się nie odezwie, więc nie zachowuj się jak obrażone dziecko i dzwoń - wyjaśniłem mu co ma robić.

No ale ja nie chcę - uparł się Lewy.

Dobra dawaj mi ten telefon - wyrwałem mu urządzenie z ręki.

Co ty chcesz zrobić? - zapytał zszokowany. W tym czasie ja szukałem numeru Ani. Kiedy go znalazłem zadzwoniłem.

Cześć Ania, tak Nico tutaj słuchaj, bo Robert ma ci coś do powiedzenia - mówiąc to wepchnąłem mu telefon do ręki i swoim wzrokiem zmusiłem do rozmowy.

Aniu kochanie przepraszam cię za tą kłótnie, naprawdę nie powinienem tak krzyczeć - powiedział chłopak teraz już sam nie wiem czy szczerze czy nie. Ważne, że mógł wrócić do domu, a mi dał święty spokój.

Bo wszyscy piłkarze to jedna rodzinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz