nie wpuszczajcie bezdomnych do domu

237 14 7
                                    

Pov Matty

Minęły już dwa tygodnie odkąd wróciliśmy do Polski. Mieszkam sam i trochę nie mam co robić. Tęsknię za codziennymi kłótniami Bartka i Janka albo za tym jak Nico mnie pośpieszał na śniadanie. Dobra nie ma co się użalać nad swoim życiem pora ruszyć dupę i zrobić coś do jedzenia. Zszedłem do salonu, który był połączony z kuchnią i włączyłem spotify. Zauważyłem, że Fukaj po czterech latach dodał Preludium. Nie mogłem w to uwierzyć, więc jak najszybciej odpaliłem album i ruszyłem do kuchni. Jako iż jestem bardzo kreatywny postanowiłem zrobić tosty. Przypomniałem sobie, że wczoraj zostawiłem pranie w pralce, więc musiałem je wyjąć. Kiedy wróciłem do kuchni wyłączyłem toster z gniazdka. Jak możecie się domyślić – spaliłem jedzenie. No prawdziwy kucharz ze mnie. Usiadłem do stolika i zacząłem jeść, aż nagle zadzwonił do mnie telefon. Myślałem, że to moja mama albo Zalewski. Odziwo był to Bednarek. Czego on ode mnie chce?

No siema stary jesteś w domu? - zapytał.

No tak jestem a co? - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

Słuchaj jest taka sprawa...bo dziewczyna mnie wyrzuciła z mieszkania i nie chciałbyś może przygarnąć bezdomnego? - zaczął Janek

Jasne wpadaj - odpowiedziałem bez chwili namysłu. Nudziło mi się, więc pomyślałem, że to będzie dobry pomysł. Chłopak się rozłączył i nie minęła chwila, a on już był pod moim domem. Otworzyłem mu drzwi i się z nim przywitałem.

To gdzie mogę położyć torbę? - dopytał.

Weź ją zanieś do pokoju tam na prawo, a tak ogólnie to na ile przyjechałeś? - zapomniałem się dowiedzieć najważniejszego, czyli ile on ma zamiar tutaj być.

A no nie wiem może tak do tygodnia jej przejdzie i mnie wpuści - odparł.

Ten dzień minął dość szybko. Był już wieczór, a Janek poszedł się umyć. Zostawił swoje ubrania na pralce, ale dobra nie będę się czepiał zaniosę mu je do torby. Poszliśmy obejrzeć jakieś paradokumenty. Trafiło na "dlaczego ja". Mój tymczasowy współlokator zasnął, a z zasady, że siedzieliśmy w salonie na kanapie to tutaj miał spać. Przyniosłem mu koc i poduszkę. Przykryłem go żeby potem mi nie narzekał, że mu zimno było.

Tak nam mijało następne kilka dni, czyli niezbyt korzystnie dla mnie. Chłop zostawiał wszędzie swoje ubrania i talerze. Ja nie żartuję z tym wszędzie. W szafce kuchennej znalazłem jego ładowarkę a za toaletą leżały jego spodnie. Miałem już tego dość. Chciałem żeby pojechał, no ale przecież nie powiem mu tego wprost. Wracając do domu z zakupami zobaczyłem w swoim pokoju rozwaloną torbę z jego koszulkami. Nie myśląc długo wkurwiony wyrzuciłem je przez okno, które było na prosto ulicy i jego szare dresy spadły na głowę jakiegoś przechodnia. No cóż nigdy nie wiadomo kiedy jakieś spodnie spadną ci na łeb.

Co ty kurwa robisz? - krzyknął Bednarek, który nie wiem kiedy pojawił się w pokoju.

No wiesz stary tak wyszło, mogłeś sprzątać po sobie a nie, że twoje brudne gacie leżą po całym moim pokoju - wyjaśniłem mu zaistniałą sytuację.

Poszliśmy na kompromis i pomogłem mu zebrać ubrania z trawnika. Wracając z podwórka do domu Janek dostał telefon. Nie wiedziałem kto dzwoni ani co mówi, ale miałem nadzieję, że to jego dziewczyna pozwalająca mu wrócić. I to była prawda. Przybiegł do mnie mówiąc, że może wrócić i poleciał do pokoju po swoje rzeczy. Podczas pakowania zadałem mu pytanie, które powinienem dać na samym początku jego wprowadzki.

A o co tak w ogóle wam poszło? - zapytałem.

Miała do mnie problem, że nie myję naczyń, albo że prania nie robię, mówiła, że jestem jebanym bałaganiarzem, a to przecież nie prawda, dobra ja lecę na razie! - krzyknął mi chłopak wychodząc z domu.

Na razie - odpowiedziałem.

Nie dziwię się jej, że go wyrzuciła. Ja też drugi raz nie popełnię tego błędu, czyli wpuszczenia Bednarka do domu. Po tygodniu od jego wyprowadzki nadal znajdowałem jego rzeczy u siebie. Na przykład pastę do zębów w lodówce. Nie pytajcie jak ona się tam znalazła, bo sam nie wiem. To jest dopiero zagadka losu.

Bo wszyscy piłkarze to jedna rodzinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz