zgubiliśmy zielińskiego

131 7 0
                                    

Pov Matty

Tak tam dalej mamy domki 4 osobowe więc dobierzcie sie jakoś - odpowiedział Lewy wychodząc jako ostatni z autobusu.

Ej Nico - krzyknąłem do chłopaka.

No co - odpowiedział zatrzymując sie.

Bierzemy razem tak - zapytałem.

Raczej nie inaczej tylko musimy jeszcze dwie inne osoby tylko wiesz mądrze jakoś tak żeby nie naodpierdalały takie mniej patologiczne więc napewno nie bierzemy Ziela - poinformował mnie Zalewski.

Te Kuba - krzyknąłem.

Hm - obrócił sie Kiwior.

Bierzemy razem dom bo brakuje nam dwóch osób - zadałem mu pytanie.

Ta no w sumie moge i tak nie miałem z kim - odpowiedział chłopak.

Ej ej słyszałem że macie jeszcze jedno łóżko wolne - przybiegł Zieliński.

O boże jeszcze jego tu brakowało - powiedział pod nosem Nico.

No mamy a co chcesz z nami - zapytał Kuba. Wtedy prawie zabiłem go wzrokiem i on już wiedział o co chodzi.

Super dzięki - krzyknął uszczęśliwiony Piotrek i poszedł za resztą w stronę domków letniskowych.

No po chuj mu to mówiłeś - Nicola wydarł sie na Kiwiora.

Zapomniałem no ale może przynajmniej będzie ciekawie - powiedział w swojej obronie.

Ciekawie mhm jak pijany będzie gadał sam do siebie o 2 w nocy - stwierdził załamany Zalewski.

Dobra chłopaki nie kłóćcie sie już i chodźcie - powiedziałem żeby skończyć ich wydzieranie sie na środku pustego parkingu.

O jesteście już - krzyknął Piotrek na tarasie jakiegoś już domu.

Tutaj nam wziąłem może być - dopytał Zielu. Wszystkie wyglądały tak samo więc przynajmniej o to nie będzie kłótni. Domy były jeden obok drugiego. To były takie typowe chatki letniskowe. Nasza była na samym końcu całego szeregu.

Tak może być - stwierdziłem od razu żeby nikt nie miał problemu. Jak się wchodziło był duży pokój z czterema łóżkami. Dwa po lewej stronie i dwa po prawej. Na przeciwnej stronie od wejścia było dwoje drzwi. Jedne do łazienki a drugie do kuchni. Ja i Piotrek zajęliśmy łóżka na lewej części a Nico z Kiwiorem na prawej. Zdąrzyliśmy sie rozpakować i wstępnie rozejrzeć po okolicy. Kilkaset metrów od naszego domu znajdował się las. Na samym środku polany był teren przygotowany pod ogniska i wokoło ławki. Dalej było jezioro na który był wstęp dozwolony.

Chłopaki chodźcie na chwile - zawołał Robert stojący na zewnątrz. Nagle wszyscy znaleźli sie obok niego.

Słuchajcie zbliża sie wieczór więc niech kilka osób pójdzie po patyki do tego lasu i zrobimy sobie ognisko spokojnie pytałem sie leśniczego i tak możemy tam wchodzić - poinformował nas Lewy. Mieli tam iść Bednarek i Zieliński.

No jego to ja bym tam nie wpuszczał - powiedział cicho Nicola kiedy sie dowiedział że wysyłają tam Piotrka. Minęło 15 może 20 minut i Janek już przyszedł.

A gdzie Zielu - zapytałem.

Nie wiem może jeszcze zbiera czy coś ale pewnie będzie za chwile - odpowiedział mi chłopak kładąc gałęzie na palenisku.

Ej bo już nie ma go od pół godziny może powinien iść ktoś zobaczyć co z nim - stwierdził Krycha.

Dobra ja tam pójde - zatwierdził Szczęsny i skierował sie w stronę lasu.

Słuchajcie no nie widze go nigdzie przeszedłem tutaj i jak gdzieś jest to w głębi drzew musimy iść wszyscy to go szybciej znajdziemy - powiedział zaniepokojony Wojtek.

A mówiłem żeby go nie puszczać - szepnął Nico sam do siebie. Teraz całą grupą wyszliśmy szukać tego zjeba.

Wy idźcie tam wy tam a my tu - porozkazywał Robert.

Piotrek - zaczęliśmy krzyczeć z Bereszyńskim. Chodziliśmy po tym lesie chyba z dwie godziny a po chłopaku ani śladu.

Przecież to nie jest duży obszar jak ten chuj mógł sie zgubić - powiedział wkurwiony Nicola z całą ręką w zadrapaniach przez krzaki. Wtedy ktoś do mnie zadzwonił. Był to Robert.

I macie coś bo tutaj go nie ma - wypowiedział zadyszany Lewy.

Nie też go nie...albo wiecie co chyba mamy - stwierdziłem ze zdziwieniem w głosie. Właśnie zauważyłem Zieliśnkiego który głaskał sarnę po środku lasku na jakimś odciętym drzewie.

O a wy tutaj - zapytał zmieszany Piotrek.

Człowieku kurwa my cie szukamy bo cie nie ma od trzech jebanych godzinym a ty sobie z jakimś jeleniem siedzisz - wykrzyczał do niego Nico.

Po pierwsze to nie jeleń a sarna a po drugie to aż trzech godzin? - dopytał chłopak.

Tak kurwa aż trzech i o chuj tu chodzi czemu nie wróciłeś - powiedział już mniej zdenerwowany Nicola.

No zbierałem te gałęzie ale zauważyłem sarenkę i postanowiłem że pójdę za nią a dopiero tutaj sie zatrzymała. No co nigdy nie głaskałem sarny - wyjaśnił Piotrek.

Zostaw już to zwierze i idziemy - zatwierdził Bartek. Posłuchaliśmy sie go i teraz już w czwórkę kierowaliśmy sie w stronę wyjścia. A właśnie. Gdzie jest wyjście?

Mordy a w którą stronę w ogóle mamy iść - zapytałem.

Yyyy no wiesz chodźmy przed siebie a dojdziemy - powiedział niepewny siebie Bartek. I tak przez kolejne dwie godziny błąkaliśmy sie po zagajniku w celu znalezienia naszej polany.

No wreszcie jesteście - krzyknął Szczęsny który razem z Lewym i Krychą siedział na tarasie ich domu.

Ja mam już dość ide spać - również krzykiem poinformował nas Zalewski idąc w stronę drzwi. My z Zielem opowiedzieliśmy wszystko chłopakom i też poszliśmy. Z powodu że była już 22 ognisko przełożyliśmy na jutrzejszy dzień tym razem nie dopuszczając Piotrka do jakiegokolwiek zadania bojowego.

Bo wszyscy piłkarze to jedna rodzinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz