Pov Matty
Dzisiaj był ostatni dzień na mazurach. Jutro rano musimy już wyjeżdżać. Okazało sie że nasz wspaniały Robcio nie potrafi liczyć i opłacił nam pobyt na nie cały tydzień. Godzina 12 a ja właśnie wstałem. Wiem trochę późno ale dobra chuj z tym głodny jestem. Nie widziałem Nico i Zielińskiego więc pewnie już wstali i gdzieś poszli. Przebrałem się i wszedłem do kuchni. Jedzenia to tam zbytnio nie było. Musieli już zjeść ale że mi chuje nie zostawili. Dobra nie narzekam wziąłem to co było i któryś z nich zostawił połowę kawy. No gdzie by nie skorzystać. W końcu wyszedłem żeby ich poszukać. Byli u Lewego z tego co widziałem przez okno. Co oni tam robili?
Co tu sie dzieje - zapytałem zmieszany wchodząc do środka.
Ciesz sie że nie wstałeś wcześniej - wzdychnął Bednarek zanosząc gdzieś odkurzacz.
Wódka im wypadła - odpowiedział Nico pokazując na kawałki szkła które były w całym pokoju.
A ich czemu nie ma? - dopytałem.
Lewy poszedł tam coś uzgadniać z tym od tego kierownikiem no całego tego letniska a Wojtek z Krychą poszli naprawiać autobus bo podobno nie działa - dostałem w odpowiedzi od Nicoli.
A Kiwior? - no musiałem zapytać bo przecież on też tu mieszka.
Kuba yyyy - zaczął nie pewnie brunet rozglądając się po pomieszczeniu.
Gdzieś tam napewno jest a z Zielem poszli ale nie pamiętam gdzie - dokończył swoją wypowiedź wyrzucając szkło do kosza który oczywiście był pod zlewem no jakby inaczej. To Polska tradycja. Nie chciałem się w to mieszać więc postanowiłem że zobaczę jak chłopakom idzie naprawa pojazdu.
I co działa - zapytałem.
Działa działa cieszcie sie że umiem w mechanike bo beze mnie to byście nigdzie nie pojechali - powiedział załamany ale też dumny z siebie Szczena. Pomyślałem że pójdę jeszcze do Skorupskiego, Bielika i Bereszyńskiego.
Jak tam co robicie - zapytałem wchodząc bez uprzedzenia do ich domu.
Kurwa mógłbyś uważać - powiedział Krystian który stał obok drzwi i dostał nimi w łeb. Niech sam se uważa. Nie zawsze wiadomo kiedy Matty Cash wejdzie ci do pokoju. Widziałem że chłopaki już sie pakowali. Ja wolałem zostawić to na jutro bo przecież i tak rano będę się przebierał. Wróciłem do siebie i położyłem się na łóżku przeglądając insta. Jedni sprzątali drudzy sie pakowali trzeci naprawiali samochód a czwarci yyyy no właśnie. Nie wiem gdzie się podziali Piotrek z Kubą i chyba nie chce wiedzieć co im do głowy przyszło. Minęło trochę czasu. Nic się nie zmieniło. Zaczął robić się wieczór. Nagle do domu wbił nie kto inny jak Robcio.
Matty chodź do nas - powiedział wesoły trzymając wódke w ręce. Już wiedziałem co jest grane. Kolejny melanż. Nie zastanawiając się ruszyłem za kapitanem. Wszyscy siedzieli albo na ławkach albo na trawie. Alko oczywiście leżało gdzie popadnie a z głośników których tutaj nigdy nie widziałem grała sie jakaś muzyka zagłuszająca rozmowy. Po chwili wszyscy byliśmy już upici najbardziej to ja, Nico, Lewy i Bartek. A najmniej odziwo Wojtek. Twierdził że ktoś musi tutaj przy zdrowych zmysłach pozostać. Nie wiem co mu sie odwidziało ale to może nawet lepiej. Przynajmiej jak ktoś coś odjebie to zapanuje nad sytuacją. Miałem już dość tej głośnej muzyki więc pomyślałem że pójdę na drugą stronę jeziora. Zauważyłem że za mną też pobiegł Nico. Pewnie tak samo miał ich dość. Byliśmy tak najebani że menele przepraszam konsumenci napoi wyskokowych pod sklepem wyglądają na trzeźwiutkich przy nas.
Oparłem się o jakieś drzewo bo helikopter w głowie dawał po sobie znać a Nico stał obok. Popatrzyłem się chłopakowi w oczy. Stan najebania? Duży. Oczy? Piękne. Zalewski miał w chuj piękne brązowe oczy w które nie mogłem przestać się wpatrywać. Po dłuższej chwili złapałem policzek chłopaka prawą ręką. Czy ja go chciałem pocałować? Może. Czy miałem na to odwagę? Nie. Szybko więc przytuliłem go do siebie żeby zapomnieć o tej sytuacji. On nic nie mówiąc odwzajemnił uścisk. Skierowaliśmy sie spowrotem w stronę polany bo zaczęło robić się chłodno. Chłopaki nadal siedzieli i pili ale my weszliśmy do pokoju. Po pierwsze było mi zimno po drugie ledwie chodziłem po trzecie chciało mi się spać. Położyłem się na łóżku przecierając rękami twarz ze zmęczenia. Obok mnie usiadł Nico. Zdziwiłem się ale mi to wcale nie przeszkadzało. Wtedy zapomniałem co to myślenie.
Chłopak przytulił się do mnie kładąc głowę na mojej klatce piersiowej. Tak samo go objąłem i chciałem zasnąć ale nie mogłem. Gapiąc się w sufit próbowałem przywrócić do siebie jakiekolwiek sensowne myśli.
Nico popatrz na mnie - powiedziałem cicho do chłopaka.
Hm - mruknął w odpowiedzi z nadal zamkniętymi oczami.
Nico - powtórzyłem a on w końcu spojrzał na mnie. Sam nie wiem po co to zrobiłem. Żadne z nas wtedy nie myślało na trzeźwo. Jedyne co to patrzyłem się na jego śliczne brązowe tęczówki. Tak samo jak wcześniej złapałem policzek chłopaka w rękę. Czy tym razem byłem zdecydowany? Chyba tak. Zbliżyłem się do chłopaka i zacząłem go powoli całować. Nie wiedziałem czy dobrze robie ale jemu to najwidoczniej nie przeszkadzało. W każdej chwili mógł przestać ale tego nie zrobił. Po kilku minutach zasnęliśmy kompletnie najebani i wtuleni w siebie.
CZYTASZ
Bo wszyscy piłkarze to jedna rodzina
Conto⚠️cringe i gay alert⚠️ Shipy: • Cash x Zalewski ‼️jest to moja stara książka, której nie chce mi się poprawiać, więc zawiera błędy bolące w oczy. Czytasz na własną odpowiedzialność‼️