Pov Matty
Kolejny dzień w Anglii. Aktualnie nie gram, bo zwichnąłem rekę. Zamiast ja faulować innych, ktoś sfaulował mnie i od kilku dni mam ją w gipsie. Siedziałem tak i rozmyślałem na łóżku patrząc się w sufit. W końcu postanowiłem, że skoro nie gram to nie mam co tutaj robić i zacząłem pisać do Nicoli. Wkurwianie go to moje ulubione zajęcie. Po dłuższych namyśleniach, stwierdziłem, że kupię bilet na samolot do Rzymu, żeby odwiedzić Nico. No tanie te bilety nie były. Niech chłopak to doceni, że ja na niego kasę wydaję.
Następnego dnia obudziłem się o 6 rano, żeby zdążyć na samolot. Spakowałem na szybko jakąś torbę z potrzebnymi rzeczami i pojechałem na lotnisko. Siedziałem tam pół godziny, ale przynajmniej się nie spóźniłem. Czesio byłby dumny. W końcu samolot nadleciał i ja oraz grupka innych ludzi weszliśmy do środka. Od razu po wylocie założyłem słuchawki, żeby jeszcze raz przesłuchać nowy album Fukaja i przeanalizować jego teksty. Nie wiem nawet kiedy, ale byłem już we Włoszech. Schowałem słuchawki i po wyjściu z samolotu kierowałem się busami w stronę domu Nicoli. Była jakaś 10 rano, więc możliwe, że chłopak już nie spał skoro zawsze w hotelu mnie budził na śniadanie. Nie chciałem do niego dzwonić z uprzedzeniami o moim przyjeździe. Wolałem, żeby miał niespodziankę. Kiedy byłem już pod jego domem wszedłem do środka. Drzwi były otwarte. Co za debil nie zamyka drzwi na noc? Nie zawsze wiadomo kiedy Matty Cash zrobi ci wjazd na chatę. Tak czy inaczej już szedłem po schodach do pokoju, w którym jeszcze spał. Postanowiłem go obudzić.
WSTAJEMY NIE ŚPIMY - krzyknąłem rzucając mu się na łóżko, jak to zawsze w hotelu.
Boże człowieku ja kiedyś przez ciebie na zawał zejdę - odpowiedział mi takim samym tonem i z miną jakby zobaczył trzeźwego Zielińskiego na piątkowym melanżu.
No co? Już przyjaciela odwiedzić nie można? - zaśmiałem się.
Ty to masz jakiś radar w dupie i wszędzie mnie znajdziesz - powiedział brunet - a tak w ogóle to co tutaj robisz? Myślałem że w Anglii siedzisz - dopytywał.
A no sam widzisz - wskazałem mu na rękę w gipsie - mam tydzień bez grania, więc pomyślałem, że przylecę, ale dobra koniec gadania głodny jestem, masz jedzenie w lodówce?
Ta jasne chodź już nam coś zrobię - powiedział Nico wstając z łóżka. Poszedłem za nim do kuchni i usiadłem przy blacie.
A tak właściwie to dobrze, że mnie obudziłeś, bo o dwunastej mamy trening, idziesz ze mną? - spytał Zalewski zaparzając herbatę.
No oczywiście że tak, a co innego mam tu robić? - stwierdziłem jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Po śniadaniu Nico poszedł wziąć prysznic, a ja czekałem na niego w salonie przeglądając instagrama.
To jak jedziemy? - zapytałem widząc jak schodzi na dół.
Już tylko torbę spakuję - dostałem w odpowiedzi od Nicoli, który poszedł do swojego pokoju. W końcu wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do garażu, gdzie stało jego czarne Audi. Droga zajęła nam jakieś 15 minut i byliśmy pod ich stadionem. Poszedłem na ławkę czekając, aż on wyjdzie już przebrany z szatni. Wreszcie zauważyłem Zalewskiego. Przed początkiem treningu jeszcze mi pomachał i pobiegł do trenera. Minęło 30 minut treningu i mieli się podzielić na dwie grupy, żeby zagrać mecz. Oczywiście kibicowałem tam gdzie był Nicola. Przez cały ten czas moją uwagę przykuł inny chłopak. Nie wiem kim on był, ale pamiętam, że Lewy z nim gadał w hotelu, a tak jak wspominałem, on ma kontakt z każdym. Ten typ na boisku cały czas zagadywał Nico. Razem się śmiali i wszystko robili jak dwie najlepsze psiapsi, a przecież to ja jestem jego przyjacielem.
Po treningu brunet podbiegł do ławki, na której siedziałem. Musiałem się go o to dopytać, bo myśli o nim nie dawały mi spokoju.
Kto to jest? - zapytałem wskazując na osobę, o której mówiłem.
A tak Paulo chodź tutaj na chwilę - Nico zawołał chłopaka - to jest mój przyjaciel Paulo Dybala - wyjaśnił. Argentyńczyk nie wiedząc o co chodzi odmachał nam na pożegananie i poszedł do szatni.
Przyjaciel? Myślałem, że to ja jestem twoim przyjacielem - powiedziałem smutnym głosem.
No tak ty też jesteś, ale tutaj nie mam nikogo innego, z nikim z klubu nie mam takiego dobrego kontaktu z nim, znamy się można by powiedzieć, że od urodzenia. - odparł.
Nie powiem, było mi smutno z tego powodu i on chyba to zauważył.
A co zazdrosny jesteś? - zapytał po chwili.
Co? Nie, nie - powiedziałem, mimo że wiedziałem jak bardzo jestem zazdrosny. Ale nie chciałem, żeby on to wiedział.
Wiem, że jesteś, widać to - odpowiedział brunet z lekkim uśmiechem. Naszą rozmowę przerwał trener. Okazało się, że każdy już poszedł do szatni, a nawet pojechał do domu, a my jak te dwa debile, którymi jesteśmy, stoimy na boisku. Nicola ruszył szybko się przebrać, a ja poszedłem do samochodu.
Po dotarciu pod mieszkanie postanowiliśmy, że pójdziemy na spacer po mieście. Nico zaczął mi opowiadać jakieś przypały klubowe albo sytuacje z meczów, które wydawały się nieprawdopodobne, a jednak. Dobrze mi się słuchało jego historii dopóki nie wszedł temat Dybali. Mówił o nim jakby był jakąś zakochaną nastolatką w serialu. Po chwili zauważył, że mam tego dość i tylko przewracam oczami uciekając od niego wzrokiem na pobliskie budynki i drzewa. Byliśmy już z powrotem pod jego mieszkaniem. Zjadłem coś i sprawdziłem czy mam wszystkie rzeczy w torbie. Wychodząc z budynku przytuliłem się do niego na pożegnanie.
Wiesz, że cię bardzo lubię Nico - powiedziałem patrząc chłopakowi w oczy będąc już za drzwiami.
Wiem - odpowiedział mi z lekkim uśmiechem na twarzy.
Kierowałem się w stronę lotniska czekając na samolot, na który kupiłem bilety kilka godzin temu. Podróż minęła mi tak samo jak wcześniej. Bedąc już u siebie w pokoju zacząłem myśleć o tym całym Dybali. Bałem się, że Nico woli jego ode mnie, i że to wszystko już nie ma sensu. Nicola był moim przyjacielem choć czasami miałem myśli, że może on mi się podoba, ale odeszły one tak szybko jak przyszły.
Położyłem się na łóżku próbując zasnąć, ale te wszystkie myśli o nich i o mnie nie dawały mi spokoju. Przytoczyłem sobie tekst jednej z moich ulubionych piosenek "obiecujesz, że nowy dzień będzie lepszy" żeby szybciej zasnąć, co mi się udało.
CZYTASZ
Bo wszyscy piłkarze to jedna rodzina
Conto⚠️cringe i gay alert⚠️ Shipy: • Cash x Zalewski ‼️jest to moja stara książka, której nie chce mi się poprawiać, więc zawiera błędy bolące w oczy. Czytasz na własną odpowiedzialność‼️