philippe psycholog

121 7 1
                                    

Pov Matty

Obudziłem się o 10. Za dwie godziny gramy mecz z Manchesterem City. Ruszyłem więc dupe i poszedłem pod prysznic jak codzień. Nic ciekawego sie nie działo. Tak jak zawsze ubrałem jakieś szersze jeansy i koszulkę. Potem coś zjadłem, spakowałem torbę na trening i przed wyjściem przejrzałem insta. W końcu wziąłem kluczyki i wyszedłem z domu do garażu. Po pół godziny drogi samochodem bo były korki zaparkowałem na parkingu za stadionem. Wchodząc przywitałem się z każdym jak leciało nawet z tymi których nie znałem i skierowałem się w stronę szatni. Za chwilę mieliśmy już wychodzić. Byłem przebrany i napisałem do mamy żeby odpalała telewizor bo jej ukochany synuś gra mecz. W końcu trener zjawił się w drzwiach i nas zawołał. Wychodząc czułem lekki stres bo City to dość dobry klub. Pierwsza połowa minęła by dość spokojnie gdyby nie 44 minuta gdzie przegrywaliśmy 1 - 0.

Będąc spowrotem w szatni napiłem się i zobaczyłem czy mama odczytała wiadomość. Oczywiście że tak. Zawsze ogladała moje mecze z czego bardzo się cieszyłem. Po kilku minutach znowu byliśmy na boisku. Tym razem nie grałem. Trener zamiast mnie dał Lucasa Digne. Teraz przez 45 minut siedziałem na ławce. 63 minuta i zremisowaliśmy 1 - 1. Jeszcze tylko jedna bramka i wygrywamy to. Dobrze nam szło. 87 minuta i 2 - 1 dla nas. To była ostatnia bramka tego meczu. Wygraliśmy!!! Z radością podbiegłem do chłopaków i skierowaliśmy się do szatni.

Dobra no dawajcie jakiś melanż w końcu wygraliśmy co nie - krzyknął uradowany Philippe. Umówiliśmy się wszyscy do najbliższego pub'u żeby świętować naszą wygraną.

Nastała 20 czyli nasza umówiona godzina. Bez ogarniana się wyszedłem z domu mając w kieszeniach tylko telefon i portfel. Czekaliśmy jeszcze przed wejściem na wszystkich i weszliśmy.

Stawiam kolejke panowie - oznajmił Martinez. Tak siedzieliśmy przy barze i piliśmy jakieś randomowe drinki. W końcu niektórzy poszli gdzieś na zewnątrz a inni pogadać z nowo poznanymi osobami. Zostałem tam sam. Znowu naszły mnie myśli o Nicoli. Żadnego znaku życia od chłopaka a ta sytuacja u fryzjera też mnie niepokoiła.

Stary stało sie coś? - zapytał Coutinho siadając obok. Nie wiedziałem czy mu to wszystko mówić czy nie.

Tak znaczy nie. Nie wiem czy chce ci o tym mówić - wzdychnąłem z zmieszaniem.

Zawsze lepiej jest jak sie komuś wygadasz wtedy jest jakoś łatwiej lepiej wiem że brzmi to banalnie ale czasem pomaga uwierz mi - powiedział chłopak. Dobra no skoro tak mówi to może serio to coś da. Warto spróbować.

No dobra ale nie tu bo jest za głośno wyjdźmy stąd - odpowiedziałem wychodząc i kierując się w stronę wyjścia a on za mną. Usiedliśmy na murku przy pub'ie. Kilka metrów od nas stało czterech typów którzy prawdopodobnie wyszli na szluga. Za nami w tle było słychać przygłuszoną muzykę a naprzeciwko była ulica i jedna działająca lampa. Było dość ciepło i też co kilka minut przejeżdżały samochody. Zacząłem Philippe'owi opowiadać sytuację która wydarzyła się w letnisku jak i zachowania Nicoli i moje odczucia jakby był jakimś psychologiem a przecież to tylko kolega z drużyny. Po jakieś godzinie może dwóch skończyłem swoje narzekanie na życie w międzyczasie próbując się powstrzymać od płaczu na samą myśl o tym wszystkim. Chłopak zaczął mi mówić co on o tym wszystkim myśli i jakby postąpił na moim i jego miejscu. Polecił też żebym udał się do specjalisty bo naprawdę mogę mieć schizofrenię lub depresję.

Na sam koniec przytuliłem się do niego i jeszcze pogadaliśmy ale tym razem na inne tematy żeby mnie już tym nie zamęczać. Było już po północy i postanowiłem że wrócę do domu. Nie wypiłem za dużo ale byłem zmęczony. Będąc już u siebie pierwsze co zrobiłem to poszedłem spać.

Bo wszyscy piłkarze to jedna rodzinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz