VIII

102 3 1
                                    

– Proszę, proszę. Moja niewdzięczna córka chce porozmawiać. I to z tym... twoim... kolegą. A już myślałem, że to ja pierwszy będę musiał cię przepraszać.

Siedział za biurkiem w swoim fotelu popijając kawę. Z gracją unosił elegancką filiżankę do ust.

– Już wiem po kim jesteś taka pamiętliwa. – mrukną pod nosem Andreas. Tylko posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie.

– Nie mam zamiaru cię przepraszać. To prawda zachowałam się nieodpowiednio. Ale nieco mnie poniosło. Po prostu za dużo rzeczy się wydarzyło, bym w tamtej chwili potrafiła zachować zdrowy rozsądek. – po mojej wypowiedzi Vincent był wyraźnie niezadowolony, że go nie będę przepraszać na kolanach.

– Dobrze, mamy jeszcze kilka spraw do wyjaśnienia o których powinnaś wiedzieć. O czym chcesz porozmawiać i dlaczego zabrałaś tu tego chłopaka?

– Vincencie trochę szacunku...

– Ty go dla mnie nie miałaś.

– Więc nie miej go dla mnie, nie dla Andreasa. Poprosiłam go żeby tu ze mną przyszedł ponieważ pewne sprawy nas łączą. Nie tylko walki. Dopiero wczoraj się o tym dowiedziałam i naprawdę żałuję, że tak nietaktownie cię potraktowałam. Wiesz w ogóle dlaczego podjęłam się tej pracy? Nie tylko dlatego, że wszystkich trafił szlag. Martin Harez przyjaciel naszej rodziny wytłumaczył mi pewne rzeczy. Powiedział, że matka z ojcem wpakowali się w spore długi u nieodpowiednich ludzi które teraz spłacam. Nie mam dostępu do domu bo nie jest już mój. Andreas też płaci dla tych ludzi. Jego ojciec z którym się najwidoczniej znałeś z próbował ich oszukać. A to zaczęło śmierdzieć kłamstwem. Dlatego powiesz mu wszystko o jego rodzinie. I wszystko co wiesz o moim życiu... za długo żyłam w niewiedzy. Szkoda, wolałam ten czas kiedy o tym nie wiedziałam.

Mężczyzna zmarszczył ciemne brwi. Wydawał się zszokowany tym co powiedziałam.

– Ale czekaj. Jacob i Olive byli nieodpowiedzialni. Ale nie na tyle by wmieszać się w coś tak niedorzecznego. Nigdy nie brakowało im pieniędzy. Dlaczego niby mieli to robić?

– Mnie się pytasz? Byłam małą gówniarą. Skąd niby miałam to wiedzieć? Dopiero od ciebie dowiedziałam się, że jesteś moim ojcem. Myślisz, że równie wszystko inne chcieli mi powiedzieć?

– Dobrze, nieważne. Co raz bardziej mi się to nie podoba. Przekaże moim ludziom by poszukali coś na ten temat. Najpierw chcę pomówić z tobą. Najlepiej na osobności. Możesz podejść na chwilę.

– Nie ma takiej potrzeby. Można mówić. – wtrąciłam zanim jeszcze skończył zdanie. Wyostrzył wzrok unosząc prawą brew.

– Jak chcesz. Mówiłaś o tym ośrodku dla siostry. To ja opłacam tą większą część. Jeśli chcesz mogę cię całkowicie odciąć od płacenia za leczenie.

– Nie, naprawdę nie ma takiej potrzeby.

– Nie chcę być pochopny ale wiesz, to twoja decyzja. Do niczego cię nie nakłaniam. Jak mówiłem, będziesz chciała mieć ze mną kontakt? Nie musi być nie wiadomo jaki. Zdecydowanie za szybko wyskoczyłem z tą propozycją... — nawet wstał już z krzesła chodząc wolno po pomieszczeniu.

– Tak, jasne. Będę chciała mieć z tobą kontakt. – urwałam od razu.

– Dobrze, cieszę się z tego powodu. Cóż za trzy dni to będzie chyba dwa dni przed twoją walką, ile mniemam, organizuję przyjęcie. W tym domu, bal z okazji pewnego sukcesu w mojej działalności. Zależy od ciebie czy zjawisz się czy nie. – a przed chwilą mówił, że za szybko wyskoczył z propozycją kontaktu. – Możesz zabrać kogo chcesz. Wszyscy są mile widziani.

Fight to FiveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz