XVII

50 3 3
                                    

ARES

Jestem ciekaw ile jeszcze rzeczy może się wydarzyć. Ile się jeszcze spieprzy. Spokój wydaje się teraz niemożliwy.

– Ja pierdole – trzasną drzwiami Andreas. Zrzucił z siebie buty i nieźle wkurwiony przeszedł do salonu.

– Co znowu zrobiła? – zapytałem odkładając miskę z płatkami na stolik kawowy. Warkną coś pod nosem i rzucił we mnie telefonem.

– Chryste spokojnie, słonko. – uniosłem brwi i chwyciłem komórkę. Wyświetlona była lista uczestników Fast Five.

Dostałeś się? – zapytałem nie patrząc jeszcze na listę.

– Tak kurwa, tak.

Coś jest nie tak. Szybko spojrzałem na listę.

Luna Costa, Max Hofmann, Jegor Iwanow, Andreas Black, Eden Cole.

Wzięli dwóch zawodników z tego samego regionu? Wzięli Eden Cole?

– Będziesz ścigać się z Eddy – wzruszyłem ramionami. Wstałem dając smartfona na wyspę kuchenną.

– Nie ma mowy – westchnąłem. Boże miej mnie w swojej opiece. Walną się na kanapie na miejscu w którym przed chwilą siedziałem. Poszedłem za kanapę.

– Misiaczku... – zacząłem masować go po barkach. Od razu mnie odepchną.

– Ja się kurwa zastanawiam czy z tobą napewno wszystko w porządku.

Tylko zaśmiałem się pod nosem idąc do pokoju. Kiedy tylko zamknąłem drzwi i padłem na łóżko. Przełknąłem zalegającą mi w gardle ślinę.

To nigdy nie miało się tak skończyć.

Gdyby Andreas pogadał z nią wtedy  ona nadal by z nim była. Pomimo tego, że byli pokłóceni ona wygrała mu nietykalność. Wiedziała, że Alfa próbować będzie go dopaść. Ale on i tak nie chciał jej narażać. Alfa co raz częściej nie stosuje się do zasad. Dlatego Andreas to zrobił. Mówiłem mu, że to będzie koniec ale on mnie nie słuchał. I tak to zrobił. Po wszystkim zaczął trochę pić i ćpać. Po czterech tygodniach przestał. Z dnia na dzień. I nawet ja nie wiedziałem dlaczego. Poza tym dość szybko znalazł sobie kogoś. Chciał o niej zapomnieć. Zająć się czymś innym.

Tyle, że to było niemożliwe. Nie da się tego zapomnieć ot tak. Raz wszedłem do jego pokoju poszukać jakiś papierów kiedy go nie było w domu. W szufladach miał pełno jej szkicy które non stop rysował. Co noc nie mogłem spać ponieważ wołał jej imię przez sen. Kiedy się budził był cały zlany potem, czasem nawet wymiotował. I to mnie zabolało. Widok mojego przyjaciela w takim stanie po kilku głupich decyzjach.

– Cześć Ares.

Obróciłem głowę w stronę drzwi. Uśmiechnąłem się lekko.

– Cześć kochanie.

***
EDEN

Siedzę od dwóch godzin w samym ręczniku przed lustrem na szafie w moim pokoju. Jest dziesiąta wieczorem. Za godzinę rozpoczyna się Fast Five. A ja nie wiem co ze sobą zrobić. Muszę się zacząć zbierać. Ale nie potrafię zmusić się do czegokolwiek. Westchnęłam.

Wstałam i otworzyłam szafę. Zaczęłam grzebać za ciuchami. I zaraz znalazłam te które chciałam. Krótkie spodenki opinające tyłek a do tego koszulka bez rękawów i kołnierzykiem która miała suwak na piersiach. Szybko się przebrałam i podeszłam do łazienki. Przystanęłam przy lustrze wpatrując się w swoje odbicie. Tak trochę dziwnie... niewiele myśląc pociągnęłam za zamek odsłaniając trochę bardziej piersi. A mamusia się w grobie przewraca.

Fight to FiveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz