1
ARES
Kiedyś naprawdę myślałem, że miłość sprowadza na dno. Zawsze się kończy i takie tam. Ale kiedy widziałem tą dwójkę moje wyobrażenie się zmieniało za każdym razem. To jaką stwarzali atmosferę kiedy na siebie patrzyli było nie do opisania. Nie dało się tego zawrzeć w słowach.
Wszyscy razem staliśmy przy ołtarzu wpatrzeni w powoli idącą w naszą stronę Eden. Szła sama. Tak zdecydowała. Jej biała suknia szurała po podłodze podobnie jak welon którego mniejsza część zakrywała jej twarz. Sukienka była skromna ale jednocześnie piękna. Była prosta z wcięciem w talii. Powiewała razem z wiatrem wpuszczanym przez uchylone witraże. Materiał z dekoltu oplatał ramiona spotykając się z tyłu na nagich plecach.
Wszystko dopełniał wybrany przez parę kościół. Jego sufit był pełen aniołów i złotych zdobień. Tak jak u niej w mieszkaniu. Z jego środka wychodził ogromny żyrandol.
Wpatrywałem się to w nią to w oczarowanego Andreasa. Nie było świadków. Nie było gości. Tylko my. No i ksiądz który miał wygłosić przysięgę. Kobieta ostrożnie weszła po schodkach stając obok narzeczonego. Na ich ustach gościł uśmiech kiedy przyjaciel odsłaniał jej twarz z koronki.
Zerknąłem na Allison czy napewno nagrywała. Robiła to. Nie wierzyłem. On się naprawdę żenił.
– Byle szybko, dobra. – rzucił pospiesznie do księdza mężczyzna.
– Zebraliśmy się tutaj by przypieczętować miłość tej dwójki. Mógłbym jeszcze mówić ale ktoś tu się najwyraźniej spieszy. Andreasie znasz przysięgę?
– Oczywiście. Ja Andreas Black biorę ciebie Eden Cole za żonę i ślubuję ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Po tym co przeszliśmy to małżeństwo będzie dowodem na to, że razem pokonamy wszystko. I choć czasem będziesz miała mnie dość a ja ciebie zawsze będę kochał cię do upadłego. Bo szaleję za tobą i nie wyobrażam sobie świata bez ciebie.
Oczywiście, że musieli wprowadzić korektę do tekstu. Nie byli by sobą.
– Ja Eden Cole biorę ciebie Andreasie Blacku za męża i ślubuję ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci i jeszcze dłużej. Jestem i będę wdzięczna za ciebie i to, że jesteś ze mną pomimo moich wad. – nie było osoby której nie zaszkliły by się oczy. – Nie mogę przysiąc ci, że zawsze będzie idealnie ale wiedz, że nie ważne co będę mówić i robić tylko ty jesteś moim sensem życia.
Zrobiłem kilka kroków w ich stronę wręczając im obrączki.
– Niech Bóg pobłogosławi te obrączki, które macie sobie wzajemnie nałożyć jako znak miłości i wierności. – później je poświęcił cierpliwie czekając aż je sobie nałożą. – Gdzie szczęście tam niech Bóg nie miesza. Ogłaszam was mężem i żoną.
Andreas patrzył najdłużej jak się dało na panią Black a kiedy już nie wytrzymał połączył ich usta w pocałunku. Wszyscy biliśmy brawo i krzyczeliśmy jak porąbani. Kiedy już się od siebie oderwali ksiądz jako pierwszy im pogratulował i się ulotnił kiedy to my podchodziliśmy do pary również to zrobić. Uściskałem kobietę nieco uważając na to by nic jej nie zrobić. Kiedy dowiedzieli się, że mają dziecko jak najszybciej zorganizowali ślub. To dobrze.
Chyba byliśmy szczęśliwi. Od ponad roku było spokojnie. Dlatego chyba pora żeby w pełni poczuć tą emocje.
***
2
ANDREAS
Uśmiech nie schodził mi z twarzy kiedy oglądałem jak na ekranie pojawia się nasze dziecko. Ściskałem przy tym dłoń żony. Brwi trochę mi się zmarszczyły. Mniej więcej wiedziałem jak wygląda usg ale ten obraz nieco się różnił od reszty.
CZYTASZ
Fight to Five
Romance„Był wszystkim. Światłem i ciemnością. Życiem i śmiercią. Smutkiem i radością. Jasnym i ciemnym. Prostym i skomplikowanym. „ To dawno przestało wyglądać tak jak powinno. Upominające się o siebie długi zmarłych rodziców, terminy kolejnych nielegalny...