XI

89 2 2
                                    

Ja pier do le.

To nie mogło się wydarzyć. Po prostu nie mogło!

Ale jednak teraz chłopak przygniata mnie swoim ramieniem a jego delikatny oddech owiewa mój kark. Jestem jak sparaliżowana. Nie pamiętam czasów kiedy spałam z facetem w jednym łóżku. Ale chcę go zobaczyć. Jak najdelikatniej przytrzymuję jego ramię i odwracam się w jego stronę. Zaciskam usta w wąską linię powstrzymując uśmiech.

Wygląda – jak zwykle – pięknie. Ma  rozczochrane włosy i lekko rozchylone usta. Na jego policzkach widnieje delikatny rumieniec. Przyglądam się jego drobnym ledwo widocznym bliznom. Jedna nad brwią i kością policzkową, dwie na dolnej wardze. Mają nie więcej niż pięć minimetrów.

– Chcesz zdjęcie na pamiątkę? W szafce mam aparat. – powiedział otwierając jedno oko by mi się przyjrzeć. Po chwili zamkną je i uniósł lekko prawy kącik ust.

– Serio mówisz? Która?

– No jasne, po twojej stronie. – nie musiał dwa razy powtarzać. Zsunęłam z siebie lekko kołdrę i położyłam się na drugim boku wyciągając rękę do szuflady szafki. Rzeczywiście był tam aparat. Chwyciłam go i położyłam się na plecach. Chwilę go oglądałam, przycisnęłam przycisk i pojawił się obraz który chwycił aparat. Skierowałam go w stronę chłopaka który wciąż miał zamknięte oczy i lekko się uśmiechał. Kiedy obraz się wyostrzył cyknęłam zdjęcie. Otworzył oczy i popatrzył się na mnie. Przygryzłam dolną wargę.

– Nie mów, że zrobiłaś mi zdjęcie.

– Nie mówię. – uśmiechną się i złożył na moich ustach całusa wyrywając mi z ręki aparat.

– Taaak – przeciągną wyraz. – To teraz zrobię tobie. – Kiedy patrzyłam w jego oczy z delikatnym uśmiechem usłyszałam pstryknięcie. Parsknęłam cichym śmiechem i usłyszałam kolejne pstryknięcia.

– Już ci wystarczy bo nie będziesz mógł się oderwać od tego aparatu.

– Skąd wiedziałaś? – zaśmiał się a ja usiadłam na materacu odwrócona do niego plecami. Bolą mnie kości i nawet nie mogłam stwierdzić czy po wczorajszych wydarzeniach czy raczej od wygodnego łóżka. Rozciągnęłam barki i usłyszałam strzyknięcie w kręgosłupie a następnie pstryknięcie aparatu. Moje ręce opadły a głowę obróciłam w stronę szczerzącego się Andreasa podpartego na łokciach. Za wszelką cenę starałam się nie uśmiechnąć ale niezbyt mi to wychodziło. Zrezygnowana położyłam się obok podtrzymując się ręką materaca cmoknęłam go delikatnie w usta. Kiedy po kilku sekundach chciałam się odsunąć on mi nie pozwolił i położył swoją dłoń na moim policzku badając kciukiem wszystkie moje kolczyki. Uśmiechnęłam się lekko w jego usta i dopiero wtedy pozwolił mi się odsunąć. Chwilę patrzył mi w oczy a potem wstał i podszedł do szafy. Nagi podszedł do szafy. Ale nie skupiłam się na jego zgrabnym tyłku tylko tatuażu który wreszcie zobaczyłam. Jego ramiona otoczone były cierniami a na lewym barku widniał martwy chłopak z żegnającymi go nimfami jak z tego obrazu Lament nad ikarem. I nie wiedzieć czemu jego tatuaż skojarzył mi się z moim. Z tyłu uda miałam spadającego anioła. Był równie pięknie wykonany co mój.

Andreas odwrócił się do mnie i rzucił mi T-shirt z bokserkami po czym sam zaczął się ubierać. I oczywiście jak na mężczyznę w młodym wieku przystało nie ubrał koszulki. Więc on w samych dresach a ja jego koszulce wychodziliśmy z pokoju na śniadanie. A potem zdecydowanie wezmę prysznic. Idąc za nim przyłożyłam dyskretnie podbródek do tkaniny.  Koszulka tak bardzo była przesiąknięta jego zapachem, że chyba zacznę częściej będę podbierała mu ubrania.

Chłopak ledwo otworzył drzwi a moje oczy zobaczyły staranowane mieszkanie i ciuchy porozrzucane po kątach. Stanęliśmy w drzwiach nie ruszając się nawet o cal. Drzwi wejściowe się otworzyły a w nich staną Jake. Wytrzeszczył oczy i po chwili się zadziornie uśmiechną rozglądając po mieszkaniu.

Fight to FiveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz