2

4.5K 172 300
                                    

Harry obudził się następnego dnia w świetnym humorze, był pewny, że nic nie zdoła tego zepsuć, gdyby nie informacja od Hermiony, że zaczynają ten jakże uroczy ranek od pierwszej lekcji eliksirów z ślizgonami. Hermiona szła z, nim i Ronem przez korytarz wypinając dumnie pierś, by pokazać jak ślicznie odznaka prefekta zdobi jej szatę. Harry uznał, że nie wpływa to jakoś na jego samoocenę, więc był zajęty rozmową z przyjacielem o tegorocznym pucharze quidditcha, który zamierzają zdobyć.

-Podobno Syriusz wystąpił do dyrektora z prośbą o komentowanie meczów. Pomyśl, co to będzie on i Luna jeżdżący po wężach. Haha ślizgonom zrzedną miny. –Ron był widocznie zachwycony owym pomysłem.

-Współczuję Snape'owi. Coś czuję, że będzie miał problem powstrzymać się przed rzuceniem na łapę jakiegoś uroku. –Dodał Brunet.

-Właśnie, Harry zapomniałabym całkiem o bardzo ważnej sprawie. Dziś wieczorem mamy zebranie z pozostałymi prefektami i czeka nas niestety symboliczna kąpiel w łazienkach prefektów.

-ZARAZ ZARAZ!!!-Krzyknął Ron! –Wy wszyscy będziecie się razem kąpać?

-Ron oszalałeś? Dziewczyny mają swoją łazienkę a chłopcy swoją. –Krzyknęła, bo to pytanie było tak głupie, że aż ją zawstydziło.

-No mam nadzieję! – Burknął Ron i w końcu wkroczyli do lochów. Sala eliksirów była już pełna uczniów i na nieszczęście profesorek „wiecznie tłuste włosy" jak zwykle zdecydował, że mają zająć miejsca przy kociołkach dwójkami. Ron na jego słowa od razu złapał kurczowo Hermionę za ramię. Harry westchnął i rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakiegoś partnera bądź partnerki. Na jego złość okazało się, że jedynym wolnym osobnikiem był... Draco. Dziwne, bo zazwyczaj Pansy mu towarzyszyła a tym razem siedziała obok Goyle'a z niezadowoloną miną.

-Potter jakiś problem? Czyżby nikt nie chciał siedzieć z wybrańcem? –Spytał Snape z pogardliwym uśmieszkiem. –Pan Malfoy siedzi sam dołącz do niego.

-Wolałbym już pracować sam. –Burknął.

-Słucham? Chyba niedosłyszałem tego co chciałeś przekazać.

-Nic, nic profesorze wręcz marzyłem aby pracować z Draconem. –Rzekł z sarkazmem i niechętnie podszedł do stołu, gdzie siedział blondyn.

Draco siedział patrząc się w swój podręcznik do eliksirów i nawet nie raczył spojrzeć na Harry'ego, gdy ten usiadł obok.

-Wiesz o dzisiejszym spotkaniu prefektów prawda? –Spytał.

-Pewnie, że wiem Potter. Myślałeś, ze prefektami się jest i nic się nie robi? Niestety, mamy pewne obowiązki.

-Obowiązki obowiązkami, tylko, po co ta cała kąpiel?

-Boisz się, że głupi puchon i zadufany w sobie krukon zobaczą twoje ciało? –Zachichotał.

-Myślałem, że nie ma w tym zamku ludzi bardziej zadufanych w sobie niż ty. –Odparł Harry.

-Ty głupi...

-Pan Potter i pan Malfoy.. –Obaj oberwali w głowę jakąś ciężką książką, która okazała się podręcznikiem do eliksirów. –Co za szczęście, już pierwszego dnia zaszczycą mnie panowie swą obecnością na wieczornym szlabanie.

-Ja nic nie zrobiłem! –Draco aż wstał z miejsca.

-Ale panie profesorze dziś wieczorem mamy zebranie prefektów. Chłopcy muszą być obecni. –Wtrąciła Hermiona.

-Granger ma racje. –Dodała Pansy. – Dracon musi tam być... no Potter również.

-W takim razie. –Snape spojrzał na chłopaków. –Wasz szlaban przenoszę na jutrzejszy wieczór. Macie szczęście, że panie się wtrąciły.

Incancerous || Drarry ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz