13

2.1K 65 18
                                    

Po obiedzie przenieśli się do dworu Cloudhill, który był oficjalnie domem Syriusza i Harry'ego.
Jak tylko gospodarze wyszli z kominka to upewnili się, że wszyscy są cali i zdrowi mogli z dumą powitać ich w swoich skromnych progach.  Już na wstępnie Ron wraz z Zabini'm powiedzieli na głos swoją opinię co mniej więcej wyglądało jak głośne „Łaaaał". Syriusz wypiął dumnie pierś biorąc to za komplement.

Naturalnie Remus już tutaj był bo pomagał przyjacielowi umeblować pokój Harry'ego, więc teraz trzymał za rękę Toma, który podziwiał wystrój salonu. Oj tak jego ukochany wiedział co dobre, więc już po chwili zagadał Blacka, że widział kiedyś bardzo podobne meble u pewnego starszego czarodzieja. Możliwe, że nawet był to stary poczciwy wuj Syriusza, który przepisał mu po śmierci dość duży majątek za co naturalnie musiał zostać wydalony pośmiertnie z rodziny za tak niegodziwy czyn jak okazanie pieniędzy zdrajcy krwi w postaci Syriusza.
Hermiona od razu podeszła do jednej z mniejszych biblioteczek i przyglądnęła się stojącym tam książką.
Harry zapewnił ją, że potem pokaże jej kolekcję, którą Syriusz zgromadził w biurze, na co przyjaciółka nieco się uspokoiła.
Lucjusz zaproponował,  by zabrać do domu obrazy Lili i Jamesa, więc teraz on i Dracon postawili dwie ramy przy kanapie.
-Potem znajdziemy im z Syriuszem odpowiednie miejsce. –Zaproponował Harry i złapał swojego chłopaka za rękę. –Ach... zapomniałbym. Stworek, Zgredek! –Momentalnie rozległo się głośne „Puf" i na podłodze staly przed nimi dwa skrzaty z tą różnica, że Zgredek  miał na sobie kolorowe ubranko, a Stworek jakiś  mały, stary i jeszcze szary frak.
-Harry Potter wzywał? –Spytał Zgredek odsuwając Stworka bardziej na bok, by móc powitać gości.
-Moglibyście przygotować jakieś przekąski dla naszych gości? I podajcie herbatę, tylko nie tą, która dostaliśmy od Pani Weasley. –Spytał Harry z delikatnym uśmiechem.
-Ha!-Zawołał Ron z satysfakcją. –Mi też ona ani trochę nie smakowała!
Wszyscy się zaśmiali, tylko Lucjusz miał nieco zdziwioną minę bo chyba przypomniał sobie, że kiedyś miał skrzata łudząco przypominającego Zgredka. Harry zauważył ten wzrok i szturchnął Dracona stojącego obok.
-Panie Malfoy.. Draco. To jest wasz były skrzat domowy. Pamięta Pan jak w drugiej klasie podarował mu Pan skarpetkę? –Zachichotał Harry widząc teraz u Lucjusza jakiś dziwny grymas.
-Ach tak... przypominam sobie. To było doprawdy bardzo dobrze uknute Panie Potter. –Syknął mężczyzna z niejakim rozbawieniem. –Pogratulować pomyślunku.
Zgredek spojrzał na swoich byłych panów z jakimiś bojowymi ognikami w oczach, ale na szczęście Stworek złapał współpracownika i zniknęli z głośnym „puf"
Syriusz spojrzał na swojego chrześniaka z uśmiechem i zaproponował.
-Harry pokaż przyjaciołom swój pokój, a ja z dorosłymi pójdę do jadalni. Nie będziemy wam młodzieży przeszkadzać. –Po chwili Syriusz, Lucjusz, Tom i Remus skierowali się w stronę jadalni. Harry zaś poprowadził resztę po schodach w górę prosto do swojego pokoju.
-O kurcze.! –Krzyknął zachwycony Ron od razu przyglądając się plakatom drużyn Quidditcha.
Hermiona poszła w jego ślad, ale przystanęła przy oknie by rozejrzeć się po okolicy.
-Harry tu jest wspaniale. W końcu masz swój własny pokój. Jest taki duży i pięknie urządzony.
Draco z Zabinim trochę niepewnie przyłączyli się do oglądania, ale już po chwili blondyn przysiadł na łóżku, by sprawdzić jak tam jego miękkość. Delikatny uśmieszek jaki wpłynął na jego twarz mówił sam za siebie, więc  Harry postanowił usiąść obok niego i dać delikatnego całusa w policzek.
-Co tam Smoczku podoba Ci się moje królestwo? –Spytał go na uszko.
-Całkiem przytulnie. Musze Cię kiedyś zaprosić do siebie. –Zaproponował Dracon z zadziornym błyskiem w oku.

-----

      Kiedy młodzież była zajęta zwiedzaniem domu dorośli siedzieli w jadalni przy stole i dyskutowali.
-Masz zamiar przedostać się do ministerstwa? –Spytał Syriusz spoglądając na siedzącego przy Remusie Toma.
-Owszem. –Kiwnął głową przy czym zerknął na dłoń ukochanego, którą  co jakiś czas gładził pieszczotliwie swoimi długimi palcami. –Mam zamiar stopniowo przejmować departamenty. To nie jest wielki problem. Naprawdę łatwo przedostali się tam moi poplecznicy. No i mam wsparcie Regisa i jego wampirzych braci i sióstr. To daje mi spora przewagę.
-Wilkołaki też są po twojej stronie? –Spytał Remus przyglądając się ukochanemu. –Nim zdecydowaliśmy się Ci pomóc wiedziałem doskonale, że masz poparcie niejednej watahy.
-Mój Mądrala. Owszem. Wilkołaki również ofiarują mi swoją pomoc. Te dwa gatunki z pewnością wystarczą, by i reszta magicznych stworzeń stanęła po mojej stronie. Ministerstwo odebrało im ziemie i prawa, więc na pewno będą chcieli pozbyć się Knott'a.
Lucjusz upił łyk herbaty jaka się chwilę temu pojawiła na stole.
-Mamy już szpiegów w niektórych departamentach. Takich jak na przykład Departament Niewłaściwego Użycia Produktów Mugoli, Departament Transportu Magicznego czy Departament Magicznych Wypadków i Katastrof..-Wyliczał kolejno.
Syriusz westchnął po chwili i wtrącił się przerywając Malfoyowi.
- No dobrze, ale to wciąż mniej ważne departamenty. Niby jak mają nam pomóc?
-Mylisz się , Black. Dajmy na przykład wypadki. Załóżmy, że całkiem przypadkiem jeden ze wspólników Knotta poważnie ucierpi, a nasi przyjaciele z Departamentu Magicznych Wypadków i Katastrof stwierdzą, że był to nieszczęśliwy wypadek. Za to my będziemy doskonale wiedzieć, że tak naprawdę stoimy za jego przykrym incydentem, który poważnie naruszył jego zdrowie. –Marvolo uśmiechnął się niewinnie. Tak, jego plan powoli wchodził w życie. –Tak jak mówię wejść do ministerstwa będzie łatwo. Ale najpierw trzeba zająć się głównym problemem. Dumbledore pozwala sobie na zbyt wiele. Wspominaliście  mi z Remusem, że zajęliście się sprawą nieodpowiedniego nauczania czyż nie? Jestem wam bardzo za to wdzięczny. Ważnym jest by uczniowie nie włączyli się do wojny zwłaszcza pod stronie Albus'a. Wystarczy, że ma za sobą Zakon Feniksa.
-Nie przejmuj się Tom. Zakon zaczyna wątpić w Dumbledore'a. Wkrótce pozostanie mu jedynie Minister i najwierniejsi Aurorzy. –Zapewnił go Remus. –Artur i Molli całkiem stracili wiarę w Albus'a odkąd planowano pozbyć się Artura. Dzięki Tobie na szczęście nic mu się nie stało.
-Kochanie, nie jestem w stanie uratować każdego poplecznika Dumbledore'a. Pomagam tym, którzy mi się przydadzą i wiem, że bardzo pomogą w naszej sprawie. Teraz ważne jest by pozbawić Dropsa czarnej różdżki.
Tom przyjrzał się dokładnie ukochanemu. Wyglądał bardzo słabo.. Jemu i Remusowi całkiem wypadło z głowy, że zbliża się pełnia.
-Przydałoby się  pojmać Rufus'a Scrimgeour'a. –Zaproponował Lucjusz. –Bez niego Aurorzy będą jak dzieci we mgle. Bez szefa nic nie zdziałają. To on trzyma ten sajgon w ryzach.
Nagle usłyszeli jak dość spora grupka osób zbiega po schodach. Młodzież wpadła do jadalni idealnie w momencie kiedy skrzaty podały przekąski.

Incancerous || Drarry ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz