25

1K 38 9
                                    

Lipiec przywitał ich gorącem lejącym się z nieba.
Harry nigdy nie lubił wakacji bo łączyło się to z powrotem do Dursleyów, ale tym razem było inaczej i to go wyjątkowo cieszyło. Miał przy sobie przyjaciół i Dracona, który pomimo próśb nie miał ochoty spędzać na świeżym powietrzu dłuższego czasu. Tłumaczył się tym, że promienie UVA i UVB źle wpływają na jego cerę, która przecież musi być nieskazitelnie blada. Ron jakimś cudem darował sobie komentowania tego zachowania. Harry natomiast nie miał zamiaru naciskać, wiedział bowiem, że to zbędny trud.

Przy Riddle Manor znajdował się niewielki staw, który zaliczał się do strefy chronionej przez specjalne zaklęcia więc Harry, Ron i Hermiona spędzali tam większość czasu.
Hermiona przez kilka ostatnich dni niespecjalnie preferowała jakiekolwiek towarzystwo. No, może prócz o dziwo towarzystwa Bellatriks, z którą przesiadywała w jednym pokoju. Nawet nie chodziło o rozmowy, a o obecność kobiety, która była skutecznym pocieszeniem w cięższych chwilach pełnych łez.

Ronald coraz częściej pozostawał sam na sam z Blaisem. Harry nie obstawiał, że robią to co chodziło po głowie Malfoyowi.
-No mówię ci, że Zabini na pewno już Wiewióra rozdziewiczył. –powiedział któregoś wieczora kiedy leżeli na łóżku oglądając telewizję. Draco był nią oczarowany, zwłaszcza odkąd Harry mu pokazał, że jest coś takiego jak Science Fiction.
-Draco, nie mierz łaskawie wszystkich swoją miarą, dobrze? –zaproponował Brunet i sięgnął do miski z popcornem. –Nawet jeśli Zabini jakimś sposobem zdobędzie uwagę Rona, to sporo minie nim do czegokolwiek między nimi dojdzie. Za dobrze znam Rona.
-A ja za dobrze znam Blaise'a. –powiedział Malfoy i ukradł Harry'emu popcorn prosto z ręki. –Dobre. Kto by pomyślał, że zwykła kukurydza może mieć taki smak. –przyznał z uznaniem.

Tom przystopował nieco ze swoim planem zemsty i podbiciem Ministerstwa oraz szkoły, co wyjątkowo spodobało się Remusowi. W końcu Lupin mógł skupić praktycznie całą uwagę Czarnego Pana na sobie.
Syriusz i Snape bardzo często zaszywali się gdzieś bez słowa prawdopodobnie z wiadomych przyczyn. Lunatyk komentował to zawsze w ten sam sposób – „Nadrabiają stracony czas, ja to doskonale rozumiem."
Harry'ego to jednocześnie bawiło, ale i przerażało. Jakoś nie potrafił wyobrazić sobie Severusa Snape'a w dwuznacznej sytuacji, a już na pewno nie z Syriuszem.
-Jak myślisz? Kto jest na górze? –spytał Rona kiedy grali w szachy w sypialni rudzielca, pewnego piątkowego popołudnia.
-Ale, że kto? –spytał Harry ruszając wieżą na pole C3.
-No Syriusz i Snape. –wyjaśnił. –skoro są razem i robią TO, to ktoś z nich jest na górze, a ktoś na dole. –dodał Ronald spoglądając to na szachownicę, to na zamyślonego kumpla.
-Hmmm.. sam nie wiem. Syriusz nie dałby zrobić z siebie uległego kochanka, ale jednocześnie nie jestem w stanie wyobrazić sobie Snape'a wijącego się pod nim i jęczącego z rozkoszy.
Obaj spojrzeli na siebie i jednogłośnie stwierdzili :
-Bleeeeee...
Tak, to było ich podsumowanie całej rozmowy, którą przerwała dzięki Bogu Hermiona, która weszła do sypialni z kilkoma książkami i zajęła miejsce w fotelu obok okna.
-Pokłóciłaś się z Lastrange? –spytał Ron.
Hermiona spojrzała na niego niezrozumiale znad książki „Jak zło złem zwalczać?"
-Nie rozumiem, co masz na myśli, Ron?-powiedziała.
-Dużo czasu z nią spędzasz. –wyjaśnił. –I nagle przyszłaś do nas.. przypomniałaś sobie o starych przyjaciołach? –spytał z szerokim uśmiechem.
Hermiona prychnęła z rozbawieniem.
-Ciężko o was zapomnieć. Poza tym bez was nudziłoby mi się. Głupki. –złapała poduszkę, którą miała pod ramieniem i rzuciła nią prosto w Rona.
-Ej! –powiedział niby oburzony jej zachowaniem.
Nigdy tego nie robili, ale skończyło się na tym, że rozpoczęła się prawdziwa bitwa na poduszki.
Kiedy do pokoju wszedł Draco dostał w twarz idealnie poduszką, którą rzucił Harry w Rona, ale ten zrobił unik. Idealne lico Malfoya zostało naruszone przez miękki materiał wypchany pierzem.
Blondyn spojrzał z zaskoczeniem na obecnych w pokoju.
-Doprawdy.. nie potraficie znaleźć sobie jakiegoś bardziej twórczego zajęcia niż okładanie się poduszkami? –spytał patrząc wymownie na Harry'ego.
Brunet uśmiechnął się niecnie i złapał za jedną z poduszek leżących na łóżku. Zaczął iść w kierunku Dracona z wyraźnym zamiarem przyłożenia mu.
Blondyn powoli wycofał się z pokoju, ale jego ukochany ani myślał zaniechać czynu.
-Harry.. ej! Harry. Będziesz tego żałował! Zrób to, a nie usiądziesz na dupie! Potter! –warknął i ruszył biegiem do ich sypialni, a za nim pomknął Harry śmiejąc się i wymachując poduszką. Po drodze prawie stratowali Krzywołapa, a Dracon cudem przeskoczył Nagini wylegującą się w jednym z korytarzy.
W końcu Blondyn wpadł do ich sypialni i przeskoczył łóżko. Tuż za nim wbiegł do środka Harry uśmiechając się szeroko.
-Mam cię, Draco. Już mi nigdzie nie uciekniesz! –powiedział Harry. Wymachiwał poduszką patrząc na swojego chłopaka z uciechą.
-Harry, przemyśl lepiej to co chcesz zrobić! –Warknął Draco wyraźnie nie zadowolony na myśl, że jakaś poduszka ma naruszyć jego przestrzeń osobistą. –Będziesz miał szlaban! Szlaban na seks! –powiedział mając nadzieję, że to jakoś przekona Harry'ego do opamiętania się.
Harry pchnął nogą drzwi, które zamknęły się z trzaskiem.
-No to rozbieraj się, Draco. –powiedział Potter z szerokim uśmiechem. A co? Chętnie sobie popatrzy na taki striptiz. Malfoy miał niezbyt inteligentną minę. Harry zaś stał sobie jakby nigdy nic. –No, na co czekasz? Ruszaj się Draco.. chce sobie popatrzeć.
-Zboczeniec.
-I tak mniejszy niż ty. Co jak co, ale to ty jesteś uzależniony od seksu ze mną. –zamruczał Brunet.
-Pff.. po prostu masz tyłek, który idealnie mieści mnie w sobie. –mruknął kąśliwie.
Harry zacmokał jakby właśnie chciał mu powiedzieć „Oj przeginasz Malfoy!" Po chwili skoczył do przodu i pacnął poduszką idealnie w głowę Dracona niszcząc jego idealnie ułożone włosy.
Uśmiechnął się niewinnie i obserwował jak blada cera Malfoya pokrywają wypieki spowodowane napływem złości.
-Ty mały, wredny i niewychowany Gryfonie. –warknął rzucając się na Harry'ego.
Wylądowali na łóżku mocując się na ręce, ale w końcu Blondyn dobrał się do ukochanego i zaczął go łaskotać. Śmiech Harry'ego zapewne było słychać po drugiej stronie Riddle Manor.
Dopiero po błaganiach Pottera łaskotki zamieniły się w pocałunki i w następnej kolejności w gorący i namiętny seks.

Incancerous || Drarry ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz