14

2K 59 9
                                    

Okres świąteczny niestety minął szybciej niż uczniowie by tego chcieli. Najgorzej myśl powrotu do Hogwartu zniósł Remus i Tom, którzy żegnali się bite cztery godziny, które  dobrze wykorzystali. Harry oraz reszta młodzieży nie była w tak złych humorach, ponieważ będą tak czy siak widywać się w szkole.

Harry z Draconem doszli do wniosku, że Gryfon będzie często odwiedzać jego sypialnię. Oczywiście potem musieli zapewniać Syriusza, że to będą wizyty o charakterze czysto dydaktycznym mające na celu wspólne uczenie się i powtarzanie do sprawdzianów. Ron jednak na zaproszenia Zabiniego odmówił , który pewnie miał nadzieję na podobne spotkania w jego sypialni.
Standardowo wrócili do Hogwartu wychodząc przez kominek w gabinecie Severusa Snape'a.
Black rozejrzał się dookoła jakby w poszukiwaniu kogoś, ale w końcu cała gromada opuściła lochy kierując się w swoją drogę.
Harry miał zamiar zacząć jak najszybciej swoją misję odebrania różdżki Dumbledore'owi. Na pewno okaże się to bardzo trudne. Razem z Ronem i Hermioną postanowili następnego dnia w przerwie obiadowej pójść do pokoju życzeń i pomyśleć tam nad planem.

----

-Syriusz wspominał może kogo udało się przekonać do poczynań Toma? –Spytała Hermiona siedząc przy kominku i trzymając w ręku wielka księgę zaklęć. Szukała czegoś co mogłoby okazać się przydatne.
Harry w tym czasie bawił się zniczem, który otrzymał od Lucjusza Malfoya na Święta. Była to pamiątka po ojcu, jeden ze zniczy jakie złapał podczas swoich meczów.
-Myślę, że uczniowie nie będą mieć problemu z przeciwstawieniem się Dropsowi. –Ron zerknął na Hermionę.-Fred i George chętnie się przyłączą do powstania.
-Lepiej by do żadnego nie doszło. –Westchnął Harry i schował złotą piłeczkę do kieszeni. –Myślę, że przyda się zorganizowanie jakiś zajęć dla wszystkich osób, które w przyszłości chciałyby stanąć do walki z Ministerstwem.
-Najpierw mówisz, że nie chcesz by dochodziło do jakiejkolwiek konfrontacji a teraz mówisz o nauczaniu uczniów walki? –Zdziwiła się Hermiona spoglądając na Harry'ego. –Muszą to być osoby, które są przynajmniej na czwartym roku. Młodszych nie angażujemy. Rozumiesz Harry?
Brunet kiwnął głową.
-Syriusz i Remus na pewno chętnie pomogą. Problemem jest miejsce do ćwiczeń. Wątpię, by Dumbledore nie wiedział o istnieniu  pokoju życzeń. Jest jedną z osób, która zna zamek jak mało kto.
Ron westchnął i spojrzał w stronę kominka.
-Gdzie Dumbledore nie ma prawa wejść, ale my spokojnie damy radę? -Spytał sam siebie i nagle zerwał się na równe nogi. –Mam! Komnata tajemnic! –Powiedział z uśmiechem, co momentalnie udzieliło się pozostałej dwójce.
-Ron! Jesteś genialny! –Harry kiwnął głową i aż z uciechy poprosił pokój życzeń o trzy kufle piwa kremowego. –Świetnie! Mamy już miejsce, jeszcze tylko spytam o opinię Huncwotów i możemy powoli werbować uczniów.

----

-Łapo, powiesz mi w końcu co się stało? Odkąd wróciliśmy chodzisz struty i bez humoru. –Westchnął Remus siedząc przy biurku i poprawiając zadania domowe pierwszaków. Naprawdę martwił się o przyjaciela. Zazwyczaj Syriusza trudno było wyprowadzić z równowagi, a co dopiero doprowadzić do takiego stanu. Jeszcze nigdy nie widział, by Black był taki przybity. –Mam zgadywać?
Syriusz zagryzł wargę i odłożył na bok pracę puchona Marcusa Milista. Naprawdę wolałby skakać i tryskać entuzjazmem niż pozwalać Remusowi widzieć go tu i teraz. Bez przerwy miał w głowie słowa jakie skierował do Severusa. Chyba zaczynał powoli popadać w paranoję. Najgorsze co może go spotkać w tym momencie to spotkanie Snape'a sam na sam. Zacznie mieć wyrzuty sumienia, a to przecież nie on wszystko spieprzył. To Sev uznał, że nie mają po co robić sobie nadziei... Poza tym i tak już skutecznie zniechęcił Blacka do jakichkolwiek myśli o związku. Jakby tak policzyć na palcach ile razy się w życiu pieprzyli to wyszłyby trzy, może cztery stosunki. Cholera! To za mało. Zbyt mało jak na faceta w tym wieku! Powinien mieć na karku więcej nieprzespanych nocy, zwłaszcza z powodu seksu... a nie stresu i głupich koszmarów związanych z Azkabanem, traumą jaka będzie go męczyć przez resztę życia.
-Syriuszu! –Remus wstał i dość szybko pokonał dzielącą ich odległość. Zacisnął dłoń na ramieniu mężczyzny i zmusił go tym,  by na niego spojrzał. –Powiedz mi czy mam się chociaż martwić? Wiesz jakie to dziwne patrzeć na Ciebie i nie wiedzieć czemu taki jesteś? Coś z Harrym? Severus'em?
Black wzdrygnął się na to imię i wtedy Remi wiedział już gdzie jest pies pogrzebany.
-Ach, więc to przez Severusa tak się zachowujesz. –Pokiwał głową z delikatnym uśmiechem. –Powiesz mi co się stało?
-Nie ma takiej potrzeby. –Fuknął Syriusz odwracając twarz, by nie musieć patrzeć w oczy przyjaciela. –To moja sprawa Luniaczku, dam sobie z tym radę samodzielnie.
-A nie potrzebujesz obiektywnej opinii? Wiesz, że ostatnio to ja jestem ten bardziej doświadczony w związkach niż ty. Odkąd nie ma przy nas Jamesa muszę robić tu za twoją matkę i ojca. –Zaśmiał się siadając na biurku Black'a.
-Ty jesteś sto razy lepszy niż moi rodzice. –Odparł z rozbawieniem. –No, ale co mam Ci powiedzieć? To, że Sev nie chce nawet spróbować zacząć jeszcze raz? A ja nie wiedząc czemu ostatnio miałem głupią nadzieję, że może jednak się przełamie? Najgorsze co może zrobić mężczyzna na moim miejscu i w mojej obecnej sytuacji to liczyć na stały związek.
-Zważ jednak na to Łapciu, że my nie jesteśmy zwykłymi facetami. Na przykład ja. Nie dość, że wilkołak, profesor OPCM to jeszcze kochanek Czarnego Pana. Gorzej ode mnie na pewnie nie skończysz.
-Były więzień Azkabanu, profesor OPCM, ojciec chrzestny Harry'ego Potter'a, animag i niedoszły kochanek Severusa Snape'a. –Powiedział obojętnie.
-No widzisz, nie jest źle. –Zaśmiał się Lupin.
-Yyy, wymieniłem byłego więźnia?
-Owszem.
-...i Ty uważasz, że to lepsza sytuacja niż ta w której sam jesteś? Żarty sobie stroisz Moony? –Spytał niedowierzając. –Co zrobiłbyś na moim miejscu? Odpuściłbyś czy walczył? Ja już sam nie wiem co jest bardziej męczące.
Remus pokręcił głową słuchając Black'a, naprawdę nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. W młodości to właśnie Syriusz był tym, który miał powodzenie u płci przeciwnej bądź tej samej. Teraz Łapa był w swoistym potrzasku nie wiedząc, którą drogę wybrać. Lupin podszedł do okna i zaczął naprawdę się mocno zastanawiać co doradzić w kwestii takiej skomplikowanej miłości.. o ile to faktycznie aż tak poważne uczucie.
-Syriusz, którego znałem nigdy, by się nie poddał. –Powiedział w końcu z szerokim uśmiechem. –James na pewno doradziłby Ci to samo co ja.

Incancerous || Drarry ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz