26

1.8K 49 18
                                    

-No i Dyrektor uznał, że od następnego roku w Hogwarcie będą stacjonować systematycznie grupy Aurorów, którzy będą pilnować porządku. –wyjaśniła Luna kiedy wszyscy obecni w Dworze Riddle'a siedzieli sobie w salonie. –No i pewnie niektórzy z aurorów będą nauczać przedmiotów, które pozostały bez nauczyciela. Zajmą miejsce Profesora Snape'a, Syriusza i Profesora Lupina.
Harry kiwnął głową na jej słowa. Ciekaw był, kto będzie nauczać na przykład eliksirów.
-Jeśli Obrony przed Czarną Magią będzie nauczać na przykład Tonks to uczniowie na pewno zyskają. –odezwał się Remus. –Jest zdolną czarownicą i nie jest marionetką Albusa, ale zakładam, że Dumbledore wybierze takich nauczycieli, których będzie pewny, i którzy go nie zdradzą.
-Czyli jakieś tępe knypki przeniosą się z ministerstwa do szkoły, by nauczać i na dodatek będą szpiegować dzieciaki dla dyrektora? –upewnił się Ron. Większość kiwnęła głowami. –Zajebiście.. super. No to kicha z dalszym prowadzeniem klubu pojedynków dla uczniów?
-Niekoniecznie. –Harry uśmiechnął się i wyszedł na chwilkę z salonu, by wrócić po kilku minutach trzymając w dłoni Mapę Huncwotów. –Proszę bardzo Luno, to dla ciebie. Na pewno dobrze ją wykorzystasz. –powiedział z uśmiechem wręczając dziewczynie kawałek pergaminu. –Nam się nie przyda.. a ty możesz zrobić z niej dobry użytek i pomóc w organizowaniu bezpiecznych spotkań w komnacie tajemnic.
Blondynka obejrzała mapę uśmiechnęła się pięknie.
-Dalej działa na to samo hasło? –spytała.
-Emm.. no tak. Ciągle to samo hasło. Raczej nie da się go zmienić. –Przyznał Harry i spojrzał na Remusa i Syriusza by go utwierdzili w przekonaniu.
-Mhm.. no dobrze. Miałam nadzieję, że może da się je zmienić na.. na przykład na „Uroczyście przysięgam, że nie wrzuciłam wymiotek do obiadu Dyrektora."
Obecni w pomieszczeniu parsknęli śmiechem. Oprócz siedzącego sztywno Severusa, którego co jakiś czas szturchał w ramię Syriusz. No i oprócz milczącego dziwnie Regisa, który wpatrzony był w Lovegood jak w obrazek, aczkolwiek kiedy ktoś skupiał na nim wzrok ten całkowicie zmieniał wyraz twarzy. No bo przecież jest głową rodu wampirów, nie wypada mu ślinić się do zwykłej nastolatki.


---

Wizyta Luny przeciągnęła się dość poważnie, bo z tygodnia zrobiły się dwa. Blondynka bardzo dużo czasu spędzała z Hermioną i Bellatriks, co ucieszyło w sumie Harry'ego bo miał nadzieję, że Lovegood w jakiś sposób poprawi Hermi humor. Dla Rona sporym zaskoczeniem był widok Hermiony uśmiechającej się beztrosko w towarzystwie Bellatriks. Myślał, że to raczej Luna będzie bardziej skutecznym pocieszaczem. Gdyby nie wyjazd Ginny z resztą rodziny to pewnie zaprosiliby dodatkowo młodą Weasley. Zawsze się z Hermi dogadywały i lubiły. Były trochę jak siostry.

Pod koniec Lipca wszyscy byli nieco poddenerwowani i Harry nie do końca wiedział dlaczego. Aczkolwiek nie musiał długo czekać aż mu zaświtało coś w głowie.
-Chcecie mi zrobić urodzinową niespodziankę? –spytał Syriusza, kiedy pewnego dnia robili sobie herbatę w kuchni.
Syriusz prawie się zakrztusił ciastkiem, które upiekła bodajże wczoraj skrzatka domowa.
-I co ja mam Ci powiedzieć w tym momencie? –spytał Black będąc troszkę zmieszanym. –Ej, chwila ja nie mam obowiązku Ci się z niczego tłumaczyć, synu! –powiedział krzyżując ręce na piersi.
Harry parsknął śmiechem i poklepał ojca chrzestnego po ramieniu.
-Tak, tak.. jasne Łapo. –podsumował chłopak i wyszedł z kubkiem herbatki w ręku.
Oczywiście są sposoby by wyciągnąć to jeszcze z Dracona, ale coś czuł, że tym razem Draco będzie wyjątkowo oporny i nie da się tak łatwo podpuścić.
Minął w korytarzu Nagini, którą standardowo gonił Krzywołap.  Nie wiedząc czemu, ale widok spieprzającego ogromnego węża przed sporo mniejszym kotem zawsze bawił Harry'ego.  Stanął przed drzwiami do gabinetu Riddle'a i zapukał. No, musiał poczekać dłuższą chwilkę nim drzwi się magicznie otworzyły.
W środku na krześle siedział Riddle starając się w ostatnim momencie poprawić nieco swoje roztrzepane włosy. Harry uśmiechnął się pod nosem i rozejrzał się dookoła, ale o dziwo nie dostrzegł nigdzie Remusa. To było troszkę podejrzane.
-Och, stało się coś Harry? –spytał Riddle, jednak siedział dość sztywno.
Chłopak pokręcił głową.
-Mam wrażenie, że wszyscy coś przede mną ukrywają. –wyjaśnił. –I jak się pytam o co chodzi to mnie ignorują. Mam nadzieję, że jako twój horkruks mam prawo do tego by znać prawdę.
Tom spiął się jeszcze bardziej.
-Wydaje ci się Harry. Wszyscy zachowują się normalnie. Przecież nie ma powodu do tego byśmy coś przed tobą ukrywali. –Pochylił się nieco bardziej nad swoim sporym dębowym biurkiem.
Harry przyjrzał mu się bardziej.
-Hmm widziałeś może Remusa? –spytał nagle chłopak.
Tom pokręcił od razu głową, ale po chwili jakby za sprawą jakiegoś impulsu dodał.
-Może jest w bibliotece? –zaproponował.
-Mhm.. no to pójdę go poszukać. –spojrzał na biurko. Jak już wcześniej zauważył było to duże biurko! Uśmiechnął się nagle szeroko. –Remusie. Wiem, że siedzisz pod biurkiem. –powiedział krzyżując dłonie na piersi.
Tom chyba pierwszy raz miał na policzkach taki rumieniec. Tym bardziej było to zabawne kiedy nagle zza blatu wyłoniła się twarz Lupina.
-Coś mi upadło i Remus chciał to podnieść i wtedy wszedłeś.. –zaczął mówić Tom, ale Remus uciszył go ręką.
-Po co mnie szukałeś Harry? –spytał Lunatyk siadając na krańcu biurka Toma.
-Nie udawajcie, że nie wiecie, że coś się tutaj wyprawia. Organizujecie dla mnie jakąś niespodziankę? Nie chce urodzinowych imprez. Wolę spokojnie spędzić z wami czas bez tortów i natłoku prezentów. –powiedział chłopiec. Spojrzał na obu mężczyzn i pogroził im palcem. –No, i macie mieć to na uwadze, bo inaczej popamiętacie co to znaczy zdenerwować Harry'ego Pottera. –I wyszedł, idealnie by po minięciu zakrętu wpaść na Dracona.
Blondyn złapał Harry'ego bez słowa za rękę i pociągnął go za sobą.
-Ej, Draco. –mruknął.
-Zamknij się i chodź ze mną durny Gryfiaku. Black mi powiedział co odwalasz. –warknął patrząc na niego z niezadowoleniem. Weszli do ich sypialni. –Coś znowu wymyślił hmm? Czemu latasz po całym dworze i wygadujesz, że nie chcesz imprezy urodzinowej? Jakbym mógł to bym kurwa mać bal wyprawił, ale wiem, że to dla ciebie przesada, więc wyjaśnij mi co widzisz takiego złego w zwykłym, niewielkim przyjęciu? Kameralnym! Bez zapraszania połowy szkoły?
Harry się zmieszał.
-No bo już i tak jest sporo problemów, a ja nie chce wam dostarczać kolejnych. Nie chce was obarczać jakimś obowiązkiem zorganizowania mi urodzin. –wyjaśnił chłopak.
Dracon uderzył się otwartą dłonią w czoło.
-Ty serio jesteś taki głupi? Czy tylko udajesz?
-Ej! Przestań mnie obrażać!
-Nie obrażam. –powiedział Malfoy. –Tylko nie mogę uwierzyć, że serio myślisz o takich pierdołach. Harry my chcemy świętować twoje urodziny, bo jesteś dla nas wszystkich bardzo ważną osobą! Dla mnie szczególnie ważną. I pomyśl o Syriuszu! Chce odpowiednio uczcić to, że dorastasz, jak na ojca przystało! Chyba, że nie postrzegasz go jako ojca?
Teraz blondyn trafił w czuły punkt. Harry usiadł na łóżku i spuścił głowę.
-Ale, mi nie o to chodziło, naprawdę. –szepnął ze skruchą.
Dracon westchnął ciężko i usiadł obok niego. Nie chciał by ten w dzień urodzin był w takim nastroju, powinien się kurde cieszyć, a nie marudzić pod nosem i użalać się nad sobą i całą akcją jaką wywinął.
-Słuchaj, jeśli obiecasz mi, że spędzisz urodziny bez marudzenia i bez ogłaszania wszem i wobec, że nie chcesz imprezy to dziś w nocy zrobię co będziesz tylko chciał.
-Brzmi to tak jakbym był nałogowym seksoholikiem, Draco. –mruknął patrząc na niego z lekkim rozbawieniem. –Poza tym nie wierzę, że pozwolisz mi bym Cię ubrał w strój pokojówki, przykuł do łóżka i pieprzył całą noc.
-Pff.. no proszę Cię! To ja jestem na górze. Nie dam Ci się w nic przebrać, do niczego mnie nie przykujesz i na pewno nie pozwolę ci byś mnie wziął. Myślałem, że masz jakieś normalniejsze fantazje. –odparł Malfoy i położył się na łóżku. –Hmm mam nadzieję, że w Durmstrangu są dwuosobowe sypialnie. –zamruczał rozmarzony. –Każdej nocy upojny seks.
-Czy ty chcesz żebym na dupie usiąść nie mógł każdego dnia? –spytał Harry totalnie rozbrojony tokiem myślenia swojego chłopaka. –A jeśli się okaże, że są grupowe sypialnie?
Draco zmarszczył brwi, widać było, że nie dopuszcza nawet do siebie takiej myśli.
-Powiem Tomowi, by ten rozkazał Karkarowowi, żeby nam dał naszą własną prywatną. –wyjaśnił jakby to była oczywista oczywistość. Złapał rękę bruneta i uśmiechnął się delikatnie. –Dobrze, że Cię tu przetrzymuje, bo w kuchni dziewczyny pewnie już pieką dla ciebie tort.
Harry pokręcił głową z rozbawieniem. No tak... Draco go tu skutecznie przetrzymuje i nie pozwoli mu pewnie wyjść.
-Luna i Hermiona pieką tort? –spytał po chwili dłuższej ciszy.
Draco wzruszył ramionami.
-Ciotka Bellatriks pewnie nadzoruje pracę. –podsumował. –Albo nawet nie tyle nadzoruje co im pomaga. Nie lubi się do tego przyznawać, ale ma talent do robótek domowych.
-Przynajmniej nie będzie jakoś specjalnie dużo osób. –odparł Harry leżąc sobie na łóżku. Jego wzrok spoczął po chwili na Malfoy'u, który jakoś dziwnie się uśmiechał. –O nie! Ile osób będzie? –spytał bojąc się, że Draco serio urządził mu mały bal i sprosił połowę szkoły.
-Zaprosiłem tylko najbliższych znajomych. –wytłumaczył w miarę wymijająco.

Incancerous || Drarry ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz