Po około godzinie oczekiwania na gości przez kominek do pomieszczenia wszedł Severus prowadząc za sobą wycieczkę w postaci Hermiony, Rona i uśmiechniętego Zabiniego. Ten ostatni nie zamierzał odstępować rudzielca na krok, ale, kiedy zobaczył swojego blondwłosego przyjaciela musiał się z, nim przywitać.
-Cześć Draco. –Rzucił się mu na szyję i bardzo mocno przytulił.
Hermiona i Ron momentalnie podeszli do Harryego aby i z, nim się przywitać. Brunet strasznie się za nimi stęsknił. Czasem żałował, że muszą się przy, nim tak męczyć, czekanie i martwienie się nie wpływa dobrze na tych dwoje a na Hermione już szczególnie. Niemal się popłakała, kiedy przytulała tak Harryego.
Dorośli przy stole również podeszli, żeby przywitać nowe twarze.
-Fretka jednak też tu jest. –Zauważył dość głośno Ron spoglądając na blondwłosego chłopaka obok, które wciąż stał szczerzący się Blaise.
-Uważaj na słowa wiewiórze! –Warknął Dracon.
Co jak co, ale nie pozwoli sobie na takie słownictwo wobec siebie i to przy większej liczbie osób. Doprawdy Weasley znów pochwalił się swoim brakiem dobrego wychowania.
Tom z uśmiechem obserwował te urocze nastoletnie wymiany zdań, ale uznał, że czas się przedstawić, bo w końcu są w jego domu i muszą wiedzieć, kto łaskawie przyzwolił na ich odwiedziny. Odchrząknął, więc i obdarzył nowoprzybyłych ciepłym spojrzeniem.
-Witam młodzież. Pozwolicie, że się przedstawię.. Tom Marvolo Riddle. –Na dźwięk tych słów Hermiona wzdrygnęła się, Ron spiął gwałtownie a Zabini uśmiechnął. –Ale spokojnie nie mam zamiaru was zabijać. –Dodał rozbawiony ich reakcjami.
-Harry. –Zaczęła Hermiona łapiąc przyjaciela za dłoń. –To naprawdę on? No.. Voldemort? –Spytała szeptem. Harry wspominał, im, że Marvolo wygląda, inaczej, ale nie spodziewała się, że będzie to przystojny mężczyzna koło czterdziestki. Spodziewała się raczej starszego pana.
-Tak Hermiono, to jest właśnie Tom. I nie mówcie do niego per Voldemort. Już się tymi zabawkami nie bawi.. prawda? –Spojrzał na Riddle'a, który kiwnął głową. No teraz to może być tylko ciekawiej. Harry uśmiechnął się do Rona, który chyba nie był aż tak przekonany do niewinności byłego przestępcy.
-Ale on pozabijał tylu ludzi..
Słowa Rona chyba bardziej dotknęły stojącego w kącie Remusa niż samego Czarnego Pana. Lupin utkwił wzrok w podłodze, robienie za partnera Toma niosło za sobą nieco wyrzeczeń a samo słuchanie o tym jakie błędy i przestępstwa popełnił Marvolo będzie ciężkim kawałkiem chleba.
-Rozumiem Pana wątpliwości Panie..?
-Weasley.. Ron Weasley. –Powiedział nieco nieśmiało rudzielec.
-Ach! Jesteś synem Artura Weasley'a? –Tom spojrzał na Remusa i jakby dostrzegł w jego postawie swego rodzaju smutek. –Więc zapewne doskonale wiesz, że to ja uprzedziłem go sowią pocztą o zamiarach Ministra i Dumbledore'a? Chodzi mi o mniemane zwolnienia i usuwanie niektórych osób ze świata żywych.
-Ojciec zrezygnował z pracy.., ale nie mówił z jakiego powodu. –Zaczął Ron nie za bardzo rozumiejąc co mężczyzna ma na myśli.
Ale nie wyjaśnił mu tego Riddle a Harry, który położył mu dłoń na ramieniu.
-Minister chciał zabić twojego ojca i kilkunastu innych pracowników Ministerstwa. –Ron spojrzał na przyjaciela jak na wariata. –Nie rób takiej miny. To prawda. I, gdyby nie Tom pewnie już dziś byłbyś poniekąd sierotą na utrzymaniu braci i matki. Tom miał dokumenty, które widziałem na własne oczy. Dodatkowo jest jeszcze wiele innych ustaw, które mogą, choćby pozbawić osoby takie jak Remus czy Regis praw jakie do tej pory, im przysługiwały. –Harry miał nadzieję, że przyjaciel to zrozumie, Ron nie był przecież taki głupi.
-Jeśli te argumenty do ciebie wiewiórze nie przemawiają to ja zgłaszam się na ochotnika, by ci je siłą wbić do głowy. -Syknął Draco podchodząc do Harryego, by w końcu wyrwać go z silnego uścisku Hermiona. Ta zrobiła naburmuszona minę i spojrzała niezrozumiale na przyjaciela. –No i co tak się na niego gapisz Granger? On już jest zajęty. Idź poszukać szczęścia, gdzie indziej.-Prychnął robiąc minę wściekłego puszka.
-Jak to zajęty?! –Oburzyła się.
-Później wam to wyjaśnię, jeśli.. –nie dokończył, bo Malfoy nakrył jego usta swoimi. Harry poczuł jak miękną mu kolana. Ach, ten ślizgon całował wprost doskonale. Kiedy przestał pieścić wnętrze jego ust Potter miał chwilę na dojście do siebie i zdanie sobie sprawy z faktu, że nagle wszystkie obecne osoby patrzą na nich z uśmiechem. Pomijając Rona, który wyglądał jakby zbierało mu się na wymioty.
-Wy tak na serio? –Spytał w końcu nie wierząc, że jego przyjaciel właśnie od tak dał się pocałować fretce.
-A co? Przeszkadza ci to Weasley?
-Ej spokojnie chłopaki, bo coś czuję, że zaraz się pozabijacie. –Wtrącił się Syriusz. Co jak co, ale nie ma zamiaru tłumaczyć się potem ich rodzinom dlaczego trafili, choćby do świętego Munga.
-Jak się nie będziecie zachowywać to was od razu wyślę do domów. I to się tyczy wszystkich jasne? –Upewnił się Marvolo podchodząc do Remusa. –W porządku kochanie? –Spytał cicho tak, by tylko Lunatyk to usłyszał.
Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie. –Tak.. nie przejmuj się. –Przesunął ukradkiem po jego dłoni i podszedł do Hermiony. –Potem pokaże ci bibliotekę. Co ty na to Hermiono? Na pewno ci się spodoba jest tam pełno książek, których nie znajdziesz nigdzie indziej.
To wystarczyło, by dziewczyna rozpromieniała. Nic tak jej nie poprawia humoru jak dobra książka. Dziewczyna zerknęła ponad ramię Remusa i dostrzegła blondwłosego przystojnego mężczyznę. Regis stał zaraz przy Severusie i Lucjuszu. Spoglądał co jakiś czas na młodzież, ale prowadził rozmowę z Malfoyem Seniorem, więc raczej nie interesowała go konwersacja jaka zachodziła w młodszym gronie.
-Hmm może zasiądźmy do stołu co wy na to? Na pewno nasi goście jeszcze zechcą zjeść śniadanie i napić się czegoś ciepłego.-Zaproponował Tom prowadząc wszystkich do stołu. Harry obowiązkowo musiał usiąść przy Draconie obok, którego siedział Blaise, no a złożyło się, że obok Harryego po drugiej stronie usiadła Hermiona, więc Ronald musiał się zadowolić towarzystwem Zabiniego, któremu chyba nie przeszkadzało to , że siedzi przy rudzielcu, nawet wręcz przeciwnie co jakiś czas posyłał chłopakowi lekki uśmiech.
-A może potem chcielibyście poznać moich rodziców? –Spytał Harry odstawiając na stół kubek herbaty. Ten pomysł bardziej zaskoczył jego przyjaciół.
-Harry.., ale oni przecież. –Zaczęła nieśmiało Hermiona przypatrując się chłopakowi.
-Spokojnie Herm nie bawiłem się czarną magią i ich nie ożywiłem. Ale udało się to w pewnym sensie Syriuszowi. –Posłał ojcu chrzestnemu szeroki uśmiech.
Syriusz naturalnie odwzajemnił gest. Cieszył się, że tym prezentem udało mu się w jakimś stopniu przywrócić Harryemu jego rodzinę. Często starał się zastąpić chłopakowi i matkę i ojca, ale nie był w stanie się aż tak zrehabilitować po latach spędzonych w Azkabanie. Siedzący obok Blacka, cudem, Severus popijał akurat kawę i co jakiś czas zerkał na Blacka kątem oka. Albo miał zwidy albo Łapa faktycznie dojrzał. Szkoda, tylko , że tak późno.
-No to w jaki sposób chcesz nam ich przedstawić? –Spytał Ron zajadając się już druga dokładką jajecznicy na bekonie. Blaise nawet dolał mu soku do szklanki obdarowując rudzielca kolejnym uśmiechem z serii „urocze"
-Zobaczycie. To niespodzianka. –Harry nie miał zamiaru, im wszystkiego wyjaśniać. Najpierw chciał zobaczyć ich miny a dopiero wówczas wszystko, im opowie. Oparł się o ramię Malfoya i przez chwilę pozwolił sobie pomyśleć. Chodziło głównie o jego relację z ślizgonem. No tak. Są teraz razem. Chyba oficjalnie. Jak będą sami to zapyta Malfoya, czy to jest poważny związek. No, ale z tego co słyszał to do tej pory Draco nie miał stałych partnerów. Byli to raczej jednorazowi kochankowie. A Harry'emu nie uśmiechała się rola przyjaciela od seksu.
Draco, natomiast siedział zajmując się rozmową z Zabinim. Kiedy Harry się o niego oparł jedynie uśmiechnął się delikatnie i przesunął niepostrzeżenie dłonią po udzie bruneta.
CZYTASZ
Incancerous || Drarry ||
RandomHarry przeprowadza się do Syriusza, który oficjalnie zostaje jego opiekunem. Robiąc zakupy na Pokątnej podsłuchuje rozmowę Dracona Malfoya ze swoim ojcem. Jaką rolę odegra młody ślizgon w życiu Harry'ego? Co zrobi, gdy dowie się, że Dumbledore nie b...