4

3.3K 134 48
                                    

-Harry mógłbyś przestać? –Westchnęła Hermiona siedząc w pokoju wspólnym na kanapie obok bruneta, który zaczął od niedawna swój drugi etap treningu. Pokój był na szczęście pusty, bo o tej porze zazwyczaj większość uczniów już smacznie spała. Ron czytał sobie właśnie proroka codziennego, kiedy podniósł wzrok na swojego przyjaciela. Harry miał zamknięte oczy, ale to jego ręka zwracała uwagę, jedna z dłoni teraz bardziej przypominała lekko zdeformowaną łapkę dużego kota. –Harry proszę cię, nie mogę się skupić na pisaniu eseju na zielarstwo.

-Wybacz Hermiono, ale obiecałem Syriuszowi, ze wykorzystam każdą wolną chwilę na trening. –Odparł otwierając oczy, by spojrzeć na swoją dłoń. Była jak na razie obrośnięta ciemno szarym futerkiem a pazury nie chowały się, lecz wystawały z kocich paluszków. –Na razie jedna łapa i na dodatek nie cała.

-Czego się spodziewałeś? Ćwiczysz półtora miesiąca, to za krótko. –Westchnęła Dziewczyna.

-Jestem genialny! –Ron krzyknął i zaraz został uciszony przez Hermionę. – Przepraszam. –Powiedział nieco ciszej. –Przypomniałem sobie coś, co może ci pomóc Harry. Podobno animagia jest w pewnym sensie zależna od emocji jakie władają czarodziejem. Przeczytałem to kiedyś w jakimś czasopiśmie.

-I jak to ma mi pomóc? –Spytał a dłoń wróciła po chwili do pierwotnego kształtu.

-Potrzebny ci impuls. Coś co spowoduje wzrost no kurcze jak to się nazywa... ad, adcośtam.

-Adrenaliny? –Spytała Hermiona.

-O dzięki Hermi, dokładnie. Potrzebujesz adrenaliny. Czegoś co zmusi twoje ciało, magię i emocję do przemiany. –Ronald wypiął dumnie pierś.

-No, no Ron. Nie sadziłam, że kiedykolwiek usłyszę coś takiego z twoich ust. –Zaśmiała się dziewczyna.

-Nie drocz się Hermi. Po prostu sobie to przypomniałem. Jak myślisz Harry co mogłoby ci pomóc?

-Sam nie wiem. Do tej pory adrenalina chyba najbardziej mi skakała jak musiałem walczyć z Voldemortem. W końcu, wtedy chodziło o moje życie. –Harry wstał z miejsca. –Myślę, że ten trening będzie trudniejszy niż przypuszczałem. –Westchnął i spojrzał w stronę okna.

-Harry, masz zamiar w końcu iść z Padmą na tą randkę? –Spytał Ron.

-O ja pierdole.- Całkiem zapomniał o tym. –Kiedy jest najbliższe wyjście do Hogsmeade? –Spytał z paniką w głosie.

-Pojutrze. –Odparł z rozbawieniem Ron. –Lepiej jutro znajdź Padmę i ją zaproś, bo jeszcze znajdzie innego kolesia na twoje miejsce.

-Padma taka nie jest. –Odparła Hermiona- Przedtem chodziła z Michael'em Corner'em, ale chyba zerwali na początku roku.

-Dlaczego? –Spytał Harry.

-Nie jestem pewna, ale chyba chodziło o to, że nie spotkali się w wakacje.

-Ty jesteś od niego dużo lepszy, no i pewnie poleciała też na twoją popularność. –Zapewnił Ron.

-Myślałam, że będziesz dalej wzdychać do Cho. Tak długo ci się podobała, myślałam, że myślisz o niej poważnie.

-I tak było Hermiono, ale ona do tej pory ma tą swoją żałobę po Cedriku. Nie sądzę, by była skłonna od tak sobie o, nim zapomnieć.

-No właśnie, a my jako mężczyźni mamy przecież swoje potrzeby...

-Doprawdy Ronald? A niby jakie? –Hermiona spojrzał na chłopaka podejrzliwie.

-Oj no czepiasz się szczegółów, my też od czasu do czasu chcemy się poprzytulać do jakiś panienek. Rozumiesz?

Incancerous || Drarry ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz