10

3K 85 30
                                    

Harry leżał na łóżku starając się jakoś zebrać myśli. Przed chwilą kochał się z Draconem Malfoyem. Na brodę Merlina jak to musi dziwnie brzmieć. Plusem był fakt, że blondyn poszedł do łazienki się odświeżyć po stosunku i teraz Harry ma czas by porozmyślać w spokoju. Czy dobrze zrobił? „Pewnie, że tak w końcu podobał ci się już od dłuższego czasu, prawda?" Tak jasne sumienie szkoda, że dajesz znać, że istniejesz dość rzadko, a jak już się upomnisz to po czasie. Super. Harry spróbował usiąść, ale szybko z tego pomysłu zrezygnował, bo z jego ust wydobył się bolesny jęk. Tyłek chyba nigdy go tak nie bolał. Seks sam w sobie był wspaniałym, ale po cholerę skutkiem tego jest niemoc w siedzeniu? Teraz, kiedy tak sobie leżał i myślał nad wszystkim, co się wydarzyło musiał przyznać, że Draco jest naprawdę świetnym kochankiem. Harry uśmiechnął się mimowolnie i zerknął kątem oka w stronę drzwi do łazienki. A może by tak tam wejść? Rzucić się na ślizgona? „Kurcze weź się w garść zachowujesz się jak nastolatka" Warknął sam na siebie. Muszą w miarę szybko wrócić do reszty, bo jeszcze zaczną snuć jakieś domysły, że ta ość była może kością? W końcu nie ma ich już prawie dwie godziny. Harry jęknął próbując ponownie wstać. Tym razem się udało i po chwili podpierając się o ramę łóżka sięgnął po swoje ubrania i zaczął się ubierać. W magiczny sposób wyczyścił wszystkie ślady po ich wcześniejszym stosunku i podszedł chwiejnym krokiem do drzwi łazienki. Zapukał w ciemną szybkę i powiedział głośniej. –Draco długo masz zamiar się gotować pod tym prysznicem? –Chwilę później dźwięk lecącej wody ucichł i dało się słyszeć jakieś niezadowolone mruczenie. Drzwi otworzyły się i stanął w nich mokry blondyn owinięty w pasie czarnym ręcznikiem.
-Harry, taka rada na przyszłość, nie poganiaj mnie, kiedy biorę kąpiel po tak wspaniałym seksie jasne? –Uśmiechnął się widząc rumieńce, jakie wpłynęły na policzku gryfona i pochylił się nad nim by móc delikatnie musnąć jego słodkie usta. A musiał przyznać, że były naprawdę bardzo słodkie.  Nie spodziewałby się, że ich „związek" tak szybko wypuści pąki. Dracon zaczął się powoli wycierać i spojrzał na swoje ubranie, które leżało ułożone w kostkę na kanapie. –Przydałoby się wrócić do nich w miarę szybko, bo odpakują nasze prezenty. –Przecież rzeczą naturalną i jasną jest to, że prezentów Malfoya nie ma prawa dotykać nikt poza nim w osobie własnej. Sięgnął po swoje ubranie i po chwili był już gotowy. Włosy magicznie wysuszył i ułożył w idealnie zaczesane do tyłu. No tak, bo przecież Malfoy jest bliskim synonimem słowa „ideał" Przesunął dłonią po ramieniu zupełnie jakby chciał strzepnąć niewidzialne paproszki z materiału koszuli. To było naprawdę zabawne tak oglądać jak Draco szykuję się by wrócić do towarzystwa, wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik, nie dopuszczał do siebie myśli jakoby, choć jeden kosmyk włosów odstawał od reszty, że kołnierzyk koszuli wyginał się lub spodnie od garnituru skalały swoja teksturę jakimś pomiętym kawałeczkiem. Harry stał oparty o ścianę i przypatrywał się blondynowi, on sam był już ubrany, więc teraz musiał tylko czekać na jaśnie księżniczkę slytherinu.

----

-Cos nie tak Syriuszu? –Spytał Remus podchodząc do mężczyzny, który stał obok choinki i przyglądał się pewnemu sporemu pakunkowi.
-Nie uważasz, że przesadziliśmy? –Spojrzał na przyjaciela. –No wiesz z tym prezentem? Nie wiem jak może zareagować na taki drobiazg.
-Drobiazg? Zwariowałeś Łapo? –Lupin uderzył go w ramię nie wierząc, że ten to powiedział. Nawet niektóre stare rody nie mogą sobie pozwolić na takie coś. Mimo, że maja pieniądze, to naprawdę niewielu zawodowców w Anglii zdecydowałoby się na podjęcie tego zadania i to bez żywych modeli. –Na pewno się ucieszy, ale mam wrażenie, że jeszcze coś cię martwi.
-Nieważne. –Odparł jedynie i z delikatnym uśmiechem zarzucił rękę na ramię mężczyzny. – Chyba spodobał ci się.. Tom. Prawda?
Remus zarumienił się szkarłatnie, co było u niego nowością od bardzo dawna. W sumie Syriusz ostatnio go widział tak zakłopotanego w latach szkolnych a od tego czasu minęło sporo lat. – Uhm.. – Kiwnął głowa starając się nie wyglądać jak jakaś zakochana nastolatka. –Pamiętasz jak opowiadałem wam o tym chłopaku, którego kiedyś poznałem w wakacje?
-No.. Czekaj. –Syriusz zrobił minę, której nie powstydziłby się filozof z starożytnej Grecji. – Pamiętam.. To ten, który potem ci napisałbyś o nim zapomniał prawda? –Syriusz spojrzał na niego z lekką konsternacją, bo nie wiedział, co ma Riddle do tamtego chłopaka.
-No, bo dziś doszedłem do wniosku, że Marvolo jest do niego bardzo podobny. –Zaczął nieco nerwowo. – No i on się przyznał, że był tamtym chłopakiem.
-Co?!-Krzyknął na tyle głośno, że wszyscy obecni skupili na chwilę na nich uwagę. Remus pociągnął przyjaciela na bok i dał mu w łeb, nie mocno, ale tak by sobie zapamiętał jak ma się zachowywać. – Nie bij mnie. Mam rozumieć, że byłeś zakochany w Voldemorcie? Remusie czyś ty oszalał?
-A skąd mogłem wiedzieć, że to on? Wtedy mi się nie przedstawił „Hej jestem Lord Voldemort, czarny pan i przyszły zabójca twoich przyjaciół.. No i wkrótce najniebezpieczniejszy czarnoksiężnik wszechczasów."
-Kurde to brzmi, co najmniej idiotycznie. –Zaśmiał się Black przeczesując swoje włosy.
-No właśnie. Jesteś zły?
-Na co? –Spojrzał na niego zaskoczony. Ach Remus bał się, że Syriusz nie pochwali tego związku i jego wybory. Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie i przytulił przyjacielsko Lunatyka. –Remi jesteś przecież dorosłym mężczyzną i masz prawo wybierać, z kim się spotykasz. Ja ci tego nie mogę narzucić. –Wyjaśnił Syriusz z uśmiechem. –Chce tylko byś uważał na siebie i był szczęśliwy. Jasne?
W tym samym momencie do jadalni wrócili Harry i Draco. Oboje lekko zarumienieni na policzkach, choć u Malfoya było to o wiele mniej widoczne niźli u Pottera.
-Wybaczcie. Harry miał pewną komplikację w łazience. –Wyjaśnił Dracon, za co dostał kuksańca w bok od bruneta, który miał twarz koloru dorodnych pomidorków. –No i co mnie dźgasz Potti? Powinieneś mi być wdzięczny, że ci pomogłem.
-A, na czym ta pomoc polegała Draco? –Spytał Lucjusz siedząc sobie na krześle i popijając wino z kryształowego kieliszka. Harry pierwszy raz widział u tego mężczyzny tak przenikliwy uśmieszek.. Zupełnie jakby wiedział doskonale, co ci dwaj robili w sypialni. Brunet obszedł Dracona pozostawiając go samego zdanego na walkę ze spojrzeniem swego ojca a Harry w tym czasie usiadł przy stole. Tom posłał mu delikatny uśmiech i wrócił do rozmowy prowadzonej z Regisem. Ten człowiek wciąż był dla chłopaka jedną wielką zagadką. Wampir, który nienawidzi aktualnego ministerstwa. Harry już miał się o coś spytać, kiedy pojawił się obok niego blondyn z lekkim uśmiechem łapiąc jego ramie.
-Chodź głupku otwierać prezenty. –Pociągnął go za sobą w stronę choinki, pod, którą leżało kilka dość sporych paczek. Dracon od razu przejrzał pakunki i znalazł dwa dla siebie. Jeden od ojca i drugi od Snape'a. W mniejszym pakunku był zegarek, na którym widać było kilka tarcz, zaś drugie pudełko zawierało serię podstawowych odtrutek, które działały na większość trucizn. Harry nie był pewny czy byłby zadowolony z takiego prezentu, no, ale skoro Malfoyowi się podobał, nie będzie wchodził w szczegóły. Czas najwyższy zająć się swoimi paczkami. Dla Harry'ego była jedna duża paczka i druga mniejsza. Postanowił zacząć od malutkiej. Rozpakował pudełeczko a w środku znajdował się złoty znicz.. Bardzo stary teraz już takich nie produkowano. Spojrzał na doczepiony bilecik i otworzył szeroko oczy.
„To jeden ze zniczów, które złapał twój ojciec. James często zapominał je oddać po meczu.
Lucjusz Malfoy"
Brunet spojrzał na Malfoya seniora i kiwnął głową w podzięce, na co mężczyzna się uśmiechnął. Teraz nadszedł czas na duży pakunek. Najpierw postanowił odczytać bilecik. Prezent był od Syriusza i Remusa. To wystarczyło by na twarzy Harry'ego zagościł jeszcze szerszy uśmiech, przesunął dłonią po kolorowym, ozdobnym papierze i po chwili zaczął go powoli zdzierać by odsłonić.. Ramę obrazu.  Niby nic wielkiego, ale pod jedną ramą była kolejna. Różniły się nieco ozdobami. Pierwszy obraz miał w ramię wyrzeźbione podobizny jelenia a drugi był ozdobiony kwiecistymi ornamentami. Harry nie za bardzo rozumiał, o co chodzi. Obrazy przedstawiały coś bardzo podobnego do pokoju wspólnego gryffindoru, z niewielkimi różnicami w szczegółach, ale poza tym był on łudząco podobny. Co ciekawsze? Jeden z obrazów ukazywał część pokoju z kominkiem a drugi widok na wejście do sypialń i wielkie okno. Brunet oparł obrazy o ścianę i spojrzał na niego oczekując jakby aż postacie, które się ukażą zaskoczą go sobą. I nie mylił się. Na jednym zagościł James a na drugim Lili.. Jego rodzicie uśmiechali się do niego szeroko. Byli może trochę starsi od Harry'ego, ich podobizny nie przedstawiały pary, jako dorosłych ludzi, ale też nie, jako typowych dzieciaków.
-Cześć Synu. –Powiedział James poprawiając okulary na nosie. Był wysokim przystojnym brunetem z tak samo roztrzepanymi włosami jak i jego syn. –Syriuszu.. wyglądasz okropnie Łapo. – Zaśmiał się zauważając w końcu swoich przyjaciół.
-Ale ja w przeciwieństwie do ciebie mogę zrobić na przykład to. – I tu całkowicie dla zabawy podszedł do Lucjusza i ku swojej uciesze natapirował mu blond włosy. –Haha patrz James.. Twój Lucuś właśnie został pozbawiony ulizanych włosów.
James nie wytrzymał i wybuchł głośnym śmiechem widząc, jak jego były chłopak zaczyna ciskać w Syriusza jakimiś zaklęciami krzycząc przy okazji by nigdy więcej nie ważył się psuć jego fryzury. Harry pierwszy raz widział jak będzie się na starość zachowywać Dracon... dokładnie tak samo jak i ojciec. Lili przeszła ze swojego obrazu do obrazu Jamesa i uderzyła go mocno w czubek głowy.
-Och Sev!-Krzyknęła machając do przyjaciela, który siedział przy stole z ponurą miną.-Ej Sev! Chodź tutaj pajacu. –Zaśmiała się.
-Przymknij się Evans. –Odparł równie kąśliwie, ale posłusznie podszedł do przyjaciółki. –Tak samo nachalna jak zawsze.
-Tak samo marudny jak kiedyś.-Odpyskowała pokazując mu język. W końcu jednak wzrok Lili i spokojniejszego już Jamesa skierował się na Harry'ego. –Co synku fajny prezent?
-Bardzo fajny, nie myślałem, że zamawialiście swoje obrazy. –Harry był naprawdę zszokowany.
-Bo tego nie robili. –Zauważył Remus podchodząc do chłopaka. –Syriusz poprosił pewnego znanego malarza o namalowanie ich portretów. Mało, który malarz podejmuję się takiej pracy nie mając przy sobie żywych modeli, jest to wtedy dużo trudniejsze.
-No właśnie! Spójrz Harry na mój kosmyk.. O ten. –Wskazała na włosy, które spływały jej falą po ramieniu. –On powinien być zagięty w prawą stronę.. A nie w lewą. –Na tę uwagę. Wszyscy obecni wybuchli wesołym śmiechem, tylko Lili zbulwersowana miała teraz twarz tego samego koloru co jej ogniste włosy.

Incancerous || Drarry ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz