20

1.2K 37 14
                                    

Tom też był spokojniejszy na wieść, że wampirom udało się umknąć i atak spalił na panewce. Mimo, że wampiry były dla niego jak przydatne narzędzia to Riddle uważał, że szkoda byłoby gdyby śmierć poniósł tak stary i szanowany ród krwiopijców.
Mężczyzna stał przy swoim marmurowym kominku i spoglądał w płomienie czekając na pojawienie się w nich twarzy swojego sługi – Severusa Snape'a.
Chciał z nim porozmawiać na temat Harry'ego i Dracona. Nie mógł zignorować dokumentów, które dostarczył mu ostatnio Lastrange, były one niepokojące, a zwłaszcza podejrzenia rzucane pod adresem Pottera. Jak ten kretyn Dumbledore, ze swoim psem Korneliuszem , mogli podejrzewać swojego zbawcę świata czarodziei o powiązania z planem obalenia Ministerstwa i Dyrektora szkoły. Czyżby Harry w jakiś sposób się zdemaskował? Może jego związek z Draconem naprowadził ich na trop? Tom warknął i uderzył pięścią w jedną z marmurowych płyt, która ukruszyła się nieznacznie.
-Kurwa.. Dumbledore! Jeśli przez ciebie ucierpi jakiś mebel w tym domu to osobiście spalę ci tę jebaną brodę! –Mruknął pod nosem.
Spojrzał ponownie w ogień i ujrzał w końcu Severusa.
-Panie? Cos się stało? –Spytał jak zwykle w swój mało zaangażowany sposób. Severus był jednym z lojalniejszych sług, którzy okazywali się nad wyraz skuteczni. Dumbledore był głupcem skoro wierzył, że to Riddle'a śledzi Severus. Ach nie ma to jak mieć podwójnego agenta.
-Severusie musisz mieć oko na Harry'ego i Dracona. –Powiedział Tom pochylając się nad płomieniem. –Rabastan dostarczył mi kilka ciekawych dokumentów i obawiam się, że Harry może nie być już tak do końca bezpiecznym w Hogwarcie. Obawiam się, że Dumbledore mu nie ufa. Naturalnie wykorzystuje go i dalej próbuje nim sterować, ale na pewno stał się ostrożniejszy.
-Panie, a czy nie lepiej było by zabrać Pottera ze szkoły? Wiem, że chcesz odebrać różdżkę Dumbledore'owi, ale to może się okazać zbyt trudne nawet jak dla pupilka dyrektora. –Snape standardowo nie okazywał specjalnych emocji mówiąc to, choć Riddle wyczuł pewną troskę. –Czy nie byłoby lepiej nie angażować Pottera aż tak w nasz plan? To tylko dzieciak.
Riddle westchnął ciężko. Owszem Harry był jeszcze dzieckiem, ale określił się po której stronie chce stać i nie mogą się teraz od tak wycofać.
-To nie jest takie proste Severusie... poza tym..
-Snape! Z kim ty do jasnej cholery gadasz o tej porze?! Wracaj do łóżka.
Riddle był zaskoczony, bo nie trudno było rozpoznać głos Syriusza Blacka. Zaś mina Severusa wystarczyła mu, by domyśleć się do czego doszło po drugiej stronie kominka. Tom pokręcił głową z rozbawieniem, przetarł skronie i spojrzał w ogień z takim niebezpiecznym błyskiem w oku.
-No Snape.. wracaj do łóżka bo ci twój pies ucieknie. Z tego co wiem, nie jest tresowany.
Severus nawet w wersji płomieni nie dał rady ukryć szkarłatnego rumieńca.
-Panie z całym szacunkiem to nie Twoja sprawa z kim sypiam.
-Oczywiście. –Parsknął śmiechem. –W każdym razie miej oko na Dracona i Harry'ego. Lepiej byś nie skupiał się aż tak na swoim nowym kochanku bo jeśli chłopcom coś się stanie to ty zostaniesz pociągnięty do odpowiedzialności. –Odszedł od kominka kończąc tym samym rozmowę z Severusem. Powolnym krokiem podszedł do niewielkiego, dębowego stolika, na którym leżała kryształowa karafka z bursztynowym płynem, który po chwili wylądował w szklance. Tom nie był typem człowieka, który często sięgał po alkohol, w sumie wolał napić się dobrej herbaty, ale no cóż.. bywa, że i on miewa ochotę na nieco procentów. Dobre stare whisky..
Przeczesał dłonią swoje włosy i spojrzał za okno. Było pochmurnie jak na kwiecień, a Riddle martwiło to jak szybko płynie czas i jak mało go pozostało do końca roku szkolnego. Były plusy i minusy.. będzie mógł praktycznie zatrzymać u siebie na czas wakacji Remusa, ale znów będzie musiał czekać dwa miesiące na próby pozyskania czarnej różdżki.
Zagryzł dolną wargę. Wszystko się komplikuje.

----

Harry obudził się zlany zimnym potem. Czuł jak wzdłuż kręgosłupa biegną niechciane dreszcze, które ani trochę nie pomagają w uspokojeniu skołatanych myśli jakie w tym momencie pulsowały w jego głowie i były następstwem snu. Nie pamiętał dokładnie co się w tym śnie, bądź wizji działo, lecz było to cholernie bolesne, aż czuł kłucie w sercu jak tylko spróbował sobie przypomnieć choć kawałek. Pokręcił szybko głową mając nadzieję, że się uspokoi i nie obudzi przypadkiem śpiącego obok Dracona.
Tak, znów był w jego dormitorium ,w jego łóżku, przy ukochanym Ślizgonie. Kolejny głębszy wdech i wydech. Musiał uspokoić zarówno mózg jak i serce.
Ostatnio dość często sypiał u Malfoya. Nie było ciężko przejść trasę dzielącą oba ich dormitoria, będąc schowanym pod peleryną niewidką.
Harry spojrzał na spokojną, śpiącą twarz ukochanego. Z delikatnym uśmiechem ułożył się ponownie przy nim, i teraz mógł podziwiać długie rzęsy, jasną wręcz alabastrową cerę i blond kosmyki włosów, które tylko on mógł oglądać w łóżkowym nieładzie.
Uśmiech bruneta stał się jeszcze szerszy jak tylko poczuł dłoń Dracona, która objęła go w pasie i przyciągnęła bardziej ku sobie, jakby w obawie, że Gryffon zniknie, więc trzeba go pilnować, a najlepiej mocno przytulać. Palce ów dłoni po chwili zeszły niżej lądując mniej więcej w miejscu gdzie znajdowała się kość ogonowa.
-Zły sen? –Spytał zaspany, ale przyjemny głos, który mile połechtał zmysły Harry'ego. Powieki uniosły się w ciężki sposób i teraz wprost w szmaragdowe oczęta Pottera spoglądały te stalowe należące do Malfoya.
-Nie pamiętam o czym był, ale na pewno nie był przyjemny. –Odparł Harry i oparł swoje czoło o to Dracona spoglądając w jego oczy. –Obudziłem cię?
-Nie, chyba mam po prostu wyczulony zmysł jeśli chodzi o twoje nocne pobudki. –Odparł nad wyraz milusińsko. –Ostatnio często ci się zdarzają te sny, Harry. –Dodał już wyraźnie zaniepokojony. –Budzisz się w nocy i nie możesz spać, a potem rozmyślasz nad tymi snami jak jakaś Trelawney.
Harry uśmiechnął się delikatnie.
-Może mam trochę za dużo na głowie. Muszę wyluzować i odpocząć. –Odparł brunet poprawiając nieco poduszkę na której leżeli.
Nagle Dracon okręcił go tak, że wtulał się w plecy Harry'ego i dodatkowo wiadome miejsce ocierało się o pośladki drobniejszego chłopaka. Harry zarumienił się szkarłatnie bo wyczuł, że męskość Malfoya jest wyraźnie pobudzona.
-Draco.. jest trzecia w nocy. –Powiedział Harry starając się brzmieć poważnie, choć on sam też się podniecił.
Malfoy nie wzruszony jego słowami otarł się tylko bardziej i owiał uszko Gryffona swoim ciepłym oddechem.
-Mhm.. ale jest niedziela, więc nie mamy zajęć. Można spać do późna, a noc dobrze spożytkujemy. –Dłoń blondyna dostała się pod materiał bokserek Harry'ego i powoli zaczęła zsuwać je w dół. –No nie daj się prosić Harry. Przecież chcesz tego równie mocno co ja.
Harry zagryzł wargę i odruchowo wypiął swoje pośladki w tył ku męskości Ślizgona. Och, no i jak on miałby mu odmówić? Jak na węża przystało, Draco potrafił przekonywać ludzi do swoich racji.
Blondyna dziabnął partnera w to jego uszko, na co Harry aż zaskomlał w taki uroczy sposób. Nawet nie zauważył kiedy Draco pozbył się jego bokserek, a chyba magicznie zniknęły również jego własne. Teraz pobudzona męskość Malfoya ślizgała się między pośladkami Harry'ego, który wzdychał przyjemnie nie mogąc się doczekać tego co powinno szybko nadejść. Zarówno Harry jak i Dracon nie lubili czekać, ale gry wstępne od czasu do czasu naturalnie się pojawiały w ich seksistym scenariuszu.
-Panie Potter, jesteś cholernie nieprzyzwoity. Jak to możliwe, ze popełniłeś tak skretyniały błąd i poprosiłeś tiarę by dała Cię do Lwów? –Warknął Malfoy do jego uszka, które polizał. –Powinieneś zostać ukarany.
-Och.. –Harry nie mógł się nie zgodzić. Gdyby był w Slytherinie pewnie miewałby takie chwile na co dzień i bez przerwy.
-Powiedz mi, Harry. Powinienem Cię ukarać? –Szepnął gardłowym i podnieconym głosem.
Harry jęknął cichutko i pokiwał energicznie głową.
-Powiedz! Chce Cię usłyszeć.
-Ukarz mnie. –Westchnął w końcu i od razu poczuł jak coś dziwnego zaciska się u podstawy jego własnej męskości. –Ej.. co to? –Spytał zaskoczony.
-Nie kojarzysz raczej takiego użycia Incarcerous, prawda? –Spytał Draco z rozbawieniem. –To tak na wszelki wypadek byś nie doszedł za wcześnie. –Wyjaśnił odsuwając kołdrę na bok i patrząc jak wkoło penisa Harry'ego zaciska się cienki sznureczek, zawiązujący się końcowo na śliczną kokardkę.
Harry przez chwilę pomyślał, że to pojebany i totalnie szalony pomysł, ale usta Ślizgona, które nakryły jego własne, szybko odwróciły jego uwagę.  Nagle jednak jęknął głośno, bo wraz z przerwaniem pocałunku Draco przeniósł się na szyję Gryffona i go ugryzł. Mocno, aż poczuł jak zęby Ślizgona przebijają mu skórę.
-Ała!
-Cicho! To twoja kara. –Warknął Malfoy z jakimś błyskiem w oku. Po kilku minutach Harry miał już kilka śladów po zębach na ramionach, plecach i klatce piersiowej. Dodatkowo było tam też sporo krwistym malinek, które na pewno szybko nie znikną. Draco nie dawał mu chwili wytchnienia, a Harry był już mocno podniecony, tylko że nie mógł dojść przez to cholerstwo, które zaciskało się u podstawy jego męskości.
-Draco! –Gryffon zaskomlał i przy nadmiernym wiciu się na łóżku, po prostu kopnął Malfoya w udo.
-Cholera! –Warknął Ślizgon i uderzył Harry'ego w twarz. –Zrób to jeszcze raz to zagwarantuje Ci tydzień leżenia w łóżku, rozumiesz? –Spojrzał prosto w szmaragdowe oczy swojego chłopaka. Dracon miał cholerną ochotę zagwarantować Potterowi ostrą noc pełną wrażeń. Nagle jednak coś go tknęło, bo pomimo podnieconej męskości Harry'ego, jego wzrok wcale nie odzwierciedlał błogości. Wręcz przeciwnie. Harry się bał. Potter skulił się i schował twarz w dłoniach.
„Draco ty kretynie! Przecież Harry był bity przez swoich mugoli!
-Kochanie.. –Malfoy momentalnie zdjął z drobniejszego chłopaka Incarcerous i po chwili już go do siebie tulił. –Przepraszam Harry. Nie chciałem Cię uderzyć. Skarbie.. wybacz. –Ucałował czule jego czoło i okrył Harry'ego kołdrą. –Harry. –Zabrał dłonie chłopaka z jego twarzy i spojrzał wprost na zapłakane oczy. Momentalnie coś go ukuło w piersi. Poczuł się jakby właśnie skatował biednego małego kotka, który ufał mu jak nigdy nikomu. –Nie, proszę! Tylko nie płacz. Harry ja nie chciałem. Kocham Cię! –Wtulił go mocno w siebie.
Harry łkał cicho, ale tulił się do Dracona mimo, że przez chwilę miał ochotę uciec z jego sypialni i po prostu zaszyć się gdzieś samemu.
-Leż ,Harry. Ja.. ja zaraz wrócę. Pójdę po jakąś maść. Do jutra to wszystko zniknie. Obiecuję! –Szepnął Malfoy i zerwał się z łóżka by pobiec do łazienki gdzie zazwyczaj trzymał kilka specyfików. Przegrzebał szafkę z eliksirami i wyciągnął w końcu maść na bazie dyptamu. Wrócił do sypialni i stanął mniej więcej krok przed łóżkiem, bo Harry siedział na pościeli i patrzył na niego jakoś tak.. dziwnie.
Potter był lekko rumiany na policzkach i pomimo zaczerwienionych oczu to Draco musiał przyznać, że wygląda seksownie, choć teraz te ślady po ugryzieniach i malinki nie kojarzyły mu się za dobrze. W końcu nie chciał by Harry cierpiał i wspominał złe chwile u Mugoli.
-Draco.. –Harry usiadł nieco wygodniej i teraz Ślizgon mógł dostrzec, że jego chłopak jest podniecony. –Potem mnie nasmarujesz.. –mruknął i wyciągnął dłonie w kierunku Malfoya. -.. możemy wrócić do tego co robiliśmy? Tylko bez bicia i gryzienia, dobrze? –Gdyby Harry wiedział jak słodko i niewinnie teraz wyglądał.
Draco postawił słoiczek z maścią na szafce i wrócił na łóżko. Przytulił bruneta i pocałował czule jego, by następnie położyć się i usadzić Harry'ego na swoich biodrach.
Potter spojrzał z zaskoczeniem na blondyna. Ten jednak uśmiechnął się tylko i pogłębił pocałunek, gładząc młodszego po biodrach.
-Dziś ty będziesz u góry. –szepnął nie odrywając się od jego ust.
-Naprawdę mogę?-Spytał Harry prostując się i ocierając wymownie pośladkami o męskość Dracona. Nie często ma możliwość być u góry, nawet jeśli chodzi tylko o dosiadanie Malfoya.
-Masz kontrolę nad wszystkim. –szepnął Draco i pogładził czule jego uda.
Harry kiwnął delikatnie głową, uniósł się nieco na kolanach, by następnie móc opaść dosłownie na stojącą męskość Dracona. Stęknął rozkosznie czując jak przyjmuje w swoje wnętrze ciepłego penisa. To było jedno z tych uczuć, które nie da się porównać do niczego innego. Gdyby mógł to przetrzymałby ów chwilę w nieskończoność. Delikatny ból towarzyszący rozpychaniu jego splotu mięśni zniknął jak tylko Draco wszedł w niego cały. Harry uśmiechnął się delikatnie i spojrzał z góry na podniecone i rozmarzone oblicze Malfoya, wyglądał jakby trafił do nieba, co było dla Harry'ego sporym komplementem. Gryffon poruszył biodrami w przód i w tył czemu towarzyszyło ciche westchnięcie ze strony blondyna.
-Dobrze Ci? –Spytał.
-Głupek. Przecież wiesz, że uwielbiam się z Tobą kochać. –Powiedział Draco kręcąc głową z rozbawieniem. –Harry, spędziłbyś u mnie z dwa tygodnie wakacji?
Harry dopiero po chwili odpowiedział bo był już skupiony na tym by nabijać się na kochanka.
-Ale wiesz, że nie dam rady uprawiać seksu co noc? –Zaśmiał się i zacisnął na jego męskości.
Dracon zawarczał gardłowo i zacisnął dłonie na jego biodrach pomagając mu szybciej się nabijać.
-Dasz radę.. –odparł i teraz już żaden się nie odzywał. Kochali się po prostu namiętnie i długo. Skoro była niedziela bo będą mogli pospać dłużej.
Seks trwał dość długo i cudem było, ze Harry nie doszedł po kilku minutach. Stosunek przeciągnął się niemal do czterdziestu minut.
Doszli jednocześnie. Harry opadł zmęczony na ciało Malfoya nie dając mu nawet możliwości opuścić swojego wnętrza.
Blondyn z uśmiechem wtulił w siebie ukochanego i tylko zdołał skraść mu pocałunek, bo ten po chwili już słodko spał.
-Jesteś nieprzyzwoicie słodki. Wiesz o tym Potter? –Zamruczał mu do uszka i okrył ich kołdrą. Nie przeszkadzało mu bynajmniej ciągłe bycie we wnętrzu chłopaka. Spali tak rozkosznie aż do dwunastej. Idealnie by się obudzić na obiad.
----

Incancerous || Drarry ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz