Harry patrzył na stojącego przed nim Dracona. W pewnym momencie Malfoy po prostu przeszedł obok niego i jakby nigdy nic wyszedł z Wielkiej Sali.
Hermiona podeszła bliżej przyjaciela i położyła mu dłoń na ramieniu. Nie odezwała się. Po prostu stała, ale po chwili spojrzała na siedzącego Blaise'a. Ten jedynie zaskoczony pokręcił głową. Nie miał zielonego pojęcia co wstąpiło w blondyna.
-Harry.. –szepnęła Hermiona.
Chłopak odwrócił się na pięcie i pobiegł za Draconem. Czuł, że łzy wzbierają mu w oczach. Czuł jak pojedynczo zaczynają spływać po policzkach kiedy ścigał oddalającą się postać.
-Draco! Dlaczego? –Krzyknął za nim. –Draco! –W końcu dogonił go na błoniach. Złapał chłopaka za rękaw szaty i dysząc spojrzał na niego czerwonymi, zapłakanymi oczyma. –Czemu? Jeszcze parę dni temu obiecywałeś, że mnie nigdy nie zostawisz. Dlaczego? Dlaczego to robisz, Malfoy?!
Blondyn spojrzał obojętnie w jego oczy. Harry mógł dostrzec w nich ten chłód, który znał kiedyś, nim jeszcze ze sobą chodzili.
-Jesteś taki.. irytujący. –Mruknął Malfoy. –Mam dość. Po prostu zmęczyłem się chodzeniem z Tobą. Tak trudno to zrozumieć, Potter?
-Nie wierzę Ci! –Krzyknął Harry padając na kolana. –Nie wierzę! To nie prawda! –Łzy lały się strumieniami. –Ja cię kocham!
Draco wyszarpnął dłoń z uścisku bruneta i odsunął się.
-Szkoda. Bo ja Ciebie nie kocham.
Odszedł. Harry patrzył jakby zza mgły, jak Draco odchodzi od niego i ani razu nawet się nie obejrzał w tył. Minęła dłuższa chwila i nagle poczuł jak ktoś kuca obok niego i przytula mocno do siebie. Był to Syriusz.
-Harry.. –szepnął. –synu..
Chłopak zawył i wtulił się mocno w ramiona ojca chrzestnego. Miał ochotę pójść na most i po prostu się z niego rzucić.
-Dlaczego? –załkał chowając twarz w dłoniach. –Przecież jeszcze kilka dni temu było tak idealnie.
Syriusz spojrzał w kierunku gdzie jeszcze majaczyła odchodząca sylwetka Dracona. „Co tu się do cholery wyprawia?" Pogładził syna po włosach i spojrzał w tył za siebie gdzie stali przyjaciele chłopaka, Remus i Severus. Nawet Snape był zaskoczony tym co się właśnie wydarzyło.----
Siedzieli w gabinecie Syriusza i Remusa. Harry leżał w sypialni za drzwiami na łóżku swojego ojca chrzestnego i po prostu spał, zmęczony tym co właśnie się wydarzyło. Nie miał sił nawet o tym myśleć, ale ciągle w jego głowie rozbrzmiewały słowa Malfoya.
Ron, Hermiona i Zabini siedzieli na niewielkiej kanapie milcząc. W sumie, każdy milczał. Syriusz i Remus wymieniali zaskoczone spojrzenia, i bardzo zaniepokojone. Severus stał kawałek dalej i wyglądał na zamyślonego.
-Może ktoś rzucił na niego jakieś zaklęcie? Imperio? –Zaproponował w końcu Black.
Severus pokręcił głową.
-Dracon był szkolony by potrafić się oprzeć takiemu zaklęciu. Imperio odpada. Podobnie Confundus.. panno Granger.
Hermiona zamknęła usta bo już miała to zaproponować.
-Severusie jesteś jego ojcem chrzestnym. Porozmawiaj z Draconem, może tobie wyjaśni co go skłoniło do zerwania z Harrym. Zrobił to tak nagle bez powodu. –Wtrącił się w końcu Remus masując swoją skroń. Mógłby napisać do Toma. Ale na odległość Riddle nic nie zrobi. Severus rozmawiał przez kominek z Lucjuszem i ten też był zaskoczony postawą swojego syna.
-Pójdę wieczorem do jego dormitorium i spróbuję się dowiedzieć cóż spieprzył Potter, że postanowił go zostawić.
-Severusie! –Podniósł głos Syriusz. –Harry nic nie zrobił! Był zapatrzony w Dracona jak w obrazek do jasnej cholery! A jeśli latorośl Malfoya zerwał z Harrym tylko dla kaprysu to chętnie mu powiem co sądzę o takim zachowaniu.Harry otworzył zapuchnięte, czerwone oczy i spojrzał w kierunku okna, które zapewniało mu widok idealnie na jezioro.
Pogładził dłonią pulsującą głowę i westchnął ciężko. Czuł się okropnie. Zupełnie jakby razem z Draconem odeszła cała chęć do.. czegokolwiek. Do życia, do uśmiechania się.
Harry Potter właśnie zakończył swój pierwszy i zapewne ostatni związek.
Zacisnął dłonie na materiale kołdry i bardzo ostrożnie się podniósł do siadu. Miał wrażenie, że świat się jakoś dziwnie kołysze na boki, zupełnie jakby ktoś go zdzielił czymś mocnym w tył głowy, ale zamiast stracić przytomność, po prostu zobaczył gwiazdy i zaczął się zataczać. Albo jakby właśnie się aportował. Pokręcił głową mając nadzieję, że to pomoże, ale efekt był z goła inny, bo pan Potter wylądował ponownie z głową na poduszce.
Poczuł, że łzy znowu wzbierają mu w oczach.
-Draco.. –szepnął i zakrył twarz dłońmi. Nie! Nie pozwoli Malfoy'owi tak łatwo odejść. W końcu ponowił próbę opuszczenia łóżka. Wolałby jakimś cudem ominąć czyhających za drzwiami przyjaciół, ale coś czuł, że to raczej niemożliwe.
Westchnął ciężko, przeczesując niesforne włosy i otworzył drzwi. Jak na zawołanie wszyscy zwrócili na niego swoją uwagę. Pierwsza zareagowała Hermiona. Podeszła do niego i przytuliła.
-Hermiono...
-Nic nie mów Harry. Nie musisz nic mówić. Jesteśmy z Tobą i będziemy Cię wspierać, dlatego proszę.. nie rób nic głupiego. –Pogładziła jego ramiona i spojrzała na przyjaciela z zatroskanym ,wręcz matczynym uśmiechem. Gdyby Hermiona miała dziecko to pewnie by mu zazdrościł takiej matki.
-Pójdę się przejść. –Powiedział patrząc na wszystkich z delikatnym uśmiechem. –Sam.
-Harry, to chyba nie jest dobry..
-Syriuszu. Jestem dużym chłopcem. Daj spokój. –Harry do niego podszedł i poklepał po ramieniu. –Nie zrobię niczego głupiego. Nie mam jednak zamiaru siedzieć w miejscu i płakać w poduszkę. Nie dam Draconowi tej satysfakcji. –Poprawił nieco swoje okulary i po chwili opuścił pomieszczenie pozostawiając w nim zaskoczonych przyjaciół.
CZYTASZ
Incancerous || Drarry ||
RandomHarry przeprowadza się do Syriusza, który oficjalnie zostaje jego opiekunem. Robiąc zakupy na Pokątnej podsłuchuje rozmowę Dracona Malfoya ze swoim ojcem. Jaką rolę odegra młody ślizgon w życiu Harry'ego? Co zrobi, gdy dowie się, że Dumbledore nie b...