13 "Trzymaj się Melanie."

26 1 0
                                    

Ostatnie tygodnie minęły dość spokojnie, codziennie jeździliśmy do szkoły, potem ja do pracy a Melanie do domu albo szpitala aby spędzić troche czasu z mamą. Mimo, że sprawa z tym długiem była już dawno zamknięta, postanowiliśmy dalej kontynuować pracę, aby mieć na wyjazdy w wakacje.

Dzisiaj mialo być tak samo jednak gdy już mieliśmy wyjeżdżać, Melanie spytała.
-Mogę jechać dziś z tobą do pracy? potrzebuję się rozerwać i trochę odpocząć od tego wszystkiego- Widziałem, że ma naprawdę dość, ciągła opieka nad mamą, szkoła, przygotowania do egzaminów zimowych, była całkiem inną osobą, martwiłem się o nią bardzo i starałem się pomagać jak tylko byłem w stanie.
-Jasne, że możesz.- Odpowiedziałem jej, na co ona się blado uśmiechnęła.

Gdy byliśmy pod szkołą, poczułem wibrację w tylnej kieszeni, gdy wyciągnąłem telefon, na wyświetlaczu widniało "mama", od razu od niej odebrałem.
-Cześć mamo, co tam?-Zapytałem.
-Jedźcie do szpitala, teraz.-Odpowiedziała smutno, na te słowa bardzo się zestresowałem, powiedziałem Melanie żeby wsiadła na motor, nie tłumaczyłem dlaczego, nie chciałem aby znów płakała.

Gdy podjechaliśmy pod szpital, odraz weszliśmy tam, pobiegliśmy schodami na piętro, gdzie już siedziała moja mama a obok niej stał lekarz.
-Melanie Winters?
-Tak, to ja, co się stało?
-Proszę chodź za mną.

Melanie
Gdy weszliśmy do gabinetu lekarza, poczułam nieprzyjemny dreszcz przechodzący przez moje ciało.
-Przykro mi to mówić ale, stan twojej mamy stanowczo się pogorszył, chemioterapia którą przyjmowała przestała działać, robimy wszystko co w naszej mocy, planujemy zmienic jej chemie, ale nie sądzę aby pani Grace dożyła chociaż rok. Trzymaj się Melanie.

Na te słowa, poczułam jak umieram, nie było to to samo co ostatnio, nie zaczęłam płakać, ani nie straciłam przytomności, poczułam się jak sparaliżowana, nie mogłam nic powiedzieć, oblał mnie zimny pot.
Wiedziałam, że właśnie przestałam żyć, wiedziałam że już nigdy nie będę żyć, pozostało mi już tylko istnieć, bo nic więcej nie byłam w stanie bez niej.

Wybiegłam z gabinetu, nie kierowałam się w stronę mamy, a na dwór.
Gdy byłam już pod szpitalem, zauważyłam jakąś dziewczynę z papierosem w ręce, była na oko 3 lata starsza ode mnie, podeszłam do niej i wręcz wyszeptałam nie mając siły na więcej.
-Masz papierosa? potrzebuję zapalić?
Dziewczyna odraz wyciągnęła do mnie rękę z papierosem.
-Trzymaj.

Gdy tylko mi go odpaliła i już miałam się zaciągnąć, ze szpitala wybiegł Felix.
-Boże Melanie wszystko okej?
-Nic nie jest okej, nie został jej nawet rok.-Powiedziałam ze spokojem w głosie na co on mnie przytulił, nie czułam tego bezpieczeństwa ani ciepła, nie czułam nic.
Gdy mnie puścił, zaciągnęłam się mocno i opadłam na ziemię.
Felix zrobił to zaraz po mnie, gdy objął mnie ręką, położyłam głowę na jego ramieniu, wtedy po moim policzku spłynęła łza.
-Ja nie dam rady bez niej.-Powiedziałam i wtedy zaczęłam szlochać, łzy zaczęły coraz szybciej lecieć mi z oczu.
-Już spokojnie.. Będzie dobrze, mama nie będzie się męczyć, na pewno trafi do miejsca gdzie będzie szczęśliwa, nie chciała by abyś płakała, a teraz chodźmy do niej.-Powiedział starając się zachować spokój mimo, że czułam, jak się trzęsie, otarł mi łzy, a ja w tym czasie zdążyłam wypalić całego papierosa, pożegnałam się z dziewczyną, chwyciłam go za rękę i wróciliśmy do budynku.

-Felix, jak mam żyć ze świadomością, że moja mama może w każdej chwili umrzeć?
-Nie wiem, ale na każdego przyjdzie czas i wiesz co ci powiem-Zatrzymał się na chwilę zbierając myśli w głowie-W życiu często zdarzają się momenty w których czujemy się jak najgorsi idioci, zdarzają sie momenty gdzie płaczemy nocami w poduszke, i nie mamy ochoty dłużej żyć, jednak są tez takie gdzie śmiejemy się w głos, jednak czy te złe momenty oznaczają, że nasze życie jest do bani? może to poprostu część tej gry nazywanej życiem, może tak poprostu musi być, Może to polega na tym że najpierw jest źle żeby później bylo dobrze? Nie wiem, życie jest popraprane, ale wiem jedno, nigdy nie można się poddawać.-Na te słowa wtuliłam się w niego, poczułam, że go kocham, nie powinnam, ale wiedziałam, że z uczuciami nie zwycięże.
-Pamiętasz jak mówiłeś, że gdy poczuje coś do ciebie to mam mówić, że cię lubię?-Pokiwał głową.
-Lubię cię Felix, naprawdę bardzo cię lubie.-Uśmiechnął się, i przytknął mi palec do ust.

Gdy doszliśmy do sali w której leżała mama, poprosiłam Felix'a, aby poczekał na korytarzu.
-Cześć mamo, bardzo chciałabym teraz z tobą porozmawiać tak jak dawniej, ale muszę się zadowolić trzymaniem cię za rękę i mówieniem do ciebie-Powiedziałam, gdy zauważyłam, że mama ma zamknięte oczy.
-Chwilę temu gdy się dowiedziałam, że twój stan się pogorszył, naprawdę się załamałam, myślałam, że nigdy nie zaznam szczęścia, ale później przyszedł Felix, tak ten Felix którego przez całe życie tak nienawidziłam, a on mnie. Przyszedł i dzięki niemu zrozumiałam, że mam szansę na lepsze jutro, dzięki niemu i Liamowi mogę zaznać choć trochę szczęścia, dzisiaj zrozumiałam, że go naprawdę kocham, i wyznałam mu to, nie jesteśmy oficjalnie razem, ale myślę, że będziemy, napewno o wszystkim będę cię informować na bieżąco, mam nadzieję, że ty też zaznasz szczęścia. Kocham cię mamo.-Powiedziałam a na koniec blado się uśmiechnęłam, mówiąc to wszystko leciały mi łzy, ale czułam, że ona mnie słucha. Czułam jej obecność.
Siedziałam tak jeszcze długo przy jej łóżku i obserwowałam ją, żeby wiedzieć, że jest bezpieczna.

Po jakimś czasie spojrzałam na zegarek, za pół godziny mieliśmy zacząć pracę, pomyślałam, że mimo wszystko pojedziemy tam, mama napewno nie chciała by patrzeć jak siedzę i płacze nad jej łóżkiem całymi dniami.

Wyszłam z sali ze smutnym uśmiechem na twarzy i powiedziałam Felixowi, -Niedlugo zaczynamy pracę, jedźmy tam.
-Jesteś pewna, że chcesz?
-Tak-odpowiedziałam pewna siebie.
-W takim razie jedziemy.

Cała drogę myślałam o tym co się stało, o Felixie, o mamie, gdy dojechaliśmy czekał już na nas Liam.
-Ooo przyjaciółko, dawno cię tu nie wiedziałem- Powiedział chłopak i przytulił mnie na powitanie, lubiłam go, i przez te kilka tygodni naprawdę się zaprzyjaźniliśmy.
-Aha.. A ze mną się już nie przywitasz..?-Powiedział Felix udając obrażonego.
-Nie, gdy obok ciebie jest moja ukochana przyjaciółka.-Powiedział na co wszyscy się roześmialiśmy, weszliśmy do restauracji, i zaczęliśmy pracę.

Po pracy, zauważyłam, że Felix nie jedzie w stronę domu, a plaży znajdującej się w naszym mieście, tej plaży na której się tak naprawde to wszytsko zaczęło.

Gdy zeszliśmy z motocyklu, Felix chwycił mnie za rękę i zaczął biec w stronę plaży, był zachód słońca więc było tam naprawdę pięknie, kochałam widok morza przy zachodzie słońca.

Zdjęliśmy buty i postawiliśmy na piasku, po czym weszliśmy stopami do wody. Chłopak ustał na przeciwko mnie i powiedział.
-Co do tego co mówiłaś w szpitalu to...-Nie dałam mu dokończyć a wspiełam się na palce, przytknęłam mu palec do ust i powiedziałam.
-Nie pozwalałeś mi tego mówić, bo podobno na to nie zasługujesz, ale kocham cię, tak bardzo za tobą szaleje, nigdy się tak nie czułam będąc przy kimś, zasługujesz na miłość, zasługujesz na wszystko co najlepsze.-Uśmiechnęłam się i przytknęłam moje wargi do jego, włożyłam moje palce w jego wlosy a on objął mnie za talię. Gdy na chwilę przerwał powiedział.
-Melanie Winters, czy chciałabyś uczynić mi ten zaszczyt i zostać moją dziewczyną?- Gdy to powiedział w pierwszej chwili mnie zamurowało.
-Tak, Felixie Wilsonie, chce z tobą być w słońce, burzę, grad, w momencie gdy nie będziesz miał siły wstać, i w tym gdzie będziemy razem biegać po plaży, chcę z tobą być zawsze i na zawsze, bo bardzo cię kocham.-Odparłam i wróciłam do całowania chłopaka, byłam tak szczęśliwa, wiem, że mama byłaby ze mnie dumna, muszę jej to jutro koniecznie opowiedzieć.

Kocham Felix'a, nigdy nie sądziłam, że to powiem ale naprawdę go kocham całą sobą, oddalabym wszystko aby on był szczęśliwy.

Gdy wróciliśmy do domu i leżeliśmy w łóżku on wyszeptał.
-Ty i ja przeciwko światu skarbie.-Powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Dobranoc Felix.
-Dobranoc Mel.

Nie wiedziałam co będzie dalej, każdy następny dzień miał być przepełniony stresem o tym co u mamy, ale wiedziałam, że dam radę, bo mam jego.

















Make me a better boy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz