19 ,,Nikt mnie już nie uratuje."

12 1 1
                                    

Następne dni były prawdziwym koszmarem, siedziałem w areszcie i myślałem tylko o jednym. Czy Melanie już wie?

Na szczęście po kilku dniach wypuścili mnie z aresztu, jednak czekała mnie jeszcze sprawa sądowa, udało mi się znaleźć dobrego prawnika, ale nie wiem czy to pomoże.
Gdy wychodziłem z budynku, ujrzałem samochód, liczyłem na to, że Mel zaraz z niego wybiegnie i mnie przytuli, tak się niestety nie stało.
Wchodząc do samochodu, nie widziałem tam brunetki, a moja mamę która westchnęła ciężko. Ostatnio gdy przyjechała na komisariat nieźle dała mi popalić.
Przez całą drogę się nie odzywaliśmy, jednak ja pod koniec spytałem.
-Mel wie?-Spojrzała na mnie złym wzrokiem.
-Tak, wie i nienawidzi cię za to co zrobiłeś i nie tylko ona, ja też.-Powiedziała, chamsko się uśmiechając.
Chciałem jak najszybciej z nią porozmawiać.

Gdy dojechaliśmy do domu, od razu pobiegłem do Melanie, stojąc pod jej domem łzy napłynęły mi do oczu, już zaraz miałem ją zobaczyć.
Zapukałem do drzwi, a brunetka otworzyła mi, ujrzałem ją, miała opuchnięte i czerwone oczy, rozmazany makijaz, włosy związane w luźnego koka,  ubrane dresy. Widziałem, że płakała.
Ale mimo to była piękna, gdy juz chciałem ją przytulić, ona się wyrwała.
-Zostaw mnie, po co przyszedłeś?-Zapytała zimnym tonem, nigdy nie usłyszałem od niej aż tak bezuczuciowych słów.
-Melcia.. proszę porozmawiajmy.
-Nie chcę z tobą rozmawiać. Zaufałam Ci, pokochałam, dla ciebie zaczęłam czuć. A ty? Odwdzięczasz się okłamywaniem mnie. Czego się jeszcze dowiem? Może zabiłeś człowieka?-Zaczęła mówić, intensywnie gestykulując
-Mel.. To nie tak, posłuchaj mnie.
-Nie chcę cię znać, zniknij z mojego życia.-Powiedziała lodowato i zamknęła mi drzwi przed twarzą.

Byłem złamany. Oficjalnie Melanie Winters złamała mi serce. Zniszczyła mnie. Wiedziałem, że juz nigdy nikogo nie pokocham, od początku mówiłem, że nie zasługuję na miłość.

Melanie

Gdy tylko zamknęłam mu drzwi przed oczami, zaczęłam płakać, dusić się łzami i rzucać wszystkim co popadnie, byłam zniszczona i zmęczona. Kocham go, ale jednocześnie nienawidzę. Potraktowałam go za ostro. Zimny dreszcz przeszedł moje ciało, gdy przez wizjer zobaczyłam jego zalaną łzami twarz, wpatrującą sie w moje drzwi.

Nie chcę się tak czuć, powinnam znów przestać czuć, bez niego to wszystko nie ma sensu. Byłam zła na niego, ale też na siebie. Wybiegłam na balkon i zaczęłam ciężko oddychać, wyjęłam papierosy z półki nocnej oraz niebieska zapalniczkę.
Robiło się już ciemno i zimno, moja mama była akurat na zakupach. Odpaliłam papierosa i zaczęłam się zaciągać, potem kolejnego i kolejnego. W końcu przestałam ogarniać ile już wypaliłam, do tego wypiłam dużą ilość wódki z colą.

Nie kontaktowałam, chodziłam od ściany do ściany próbując wydostać się z domu.
Gdy po kilku minutach udało mi się założyć moje zielone i bardzo zniszczone converse, ruszyłam w stronę pewnego klubu. Wiedziałam, że w nim nikt nie weryfikuje wieku. Gdy weszłam do klubu, ujrzałam wiele młodych osób tańczących i krzyczących do lecącej w tle Lady Gagi. Mój nos muskał zapach papierosów, potu, oraz alkoholu.

Postanowiłam się zabawić, gdy zamówiłam i wypiłam drinka, ruszyłam prędko na parkiet.

Po kilku godzinach odleciałam, świat zaczął wirować, a ja nie wiedziałam co się dzieje.

Felix

Gdy dostałem telefon od Cioci Grace, że Mel nie ma w domu, odrazu ruszyłem jej szukać, długo nie musiałem. Już po chwili znalazłem się pod jednym z najlepszych klubów w Avalon, wszedłem tam i ujrzałem ją. Bawiła się z obcymi mężczyznami, na oko 30 latkami. Poczułem nienawiść do siebie, że pozwoliłem jej na takie gówno.

Prędko chwyciłem ją za rękę i zacząłem kierować ku wyjściu.
Gdy byliśmy już w odpowiedniej odległości od klubu ona usiadla na asfalt i zaczęła się śmiać.
-Widzisz? Potrafię się bawić. Jesteś mi zupełnie nie potrzebny!!-Wykrzyczała podnosząc ręce ku górze.
-Melanie uspokój się, jedziemy do domu.-Oznajmiłem groźnie.
-Nigdzie z tobą nie jadę.-Wyśmiala mnie sarkastycznie.

Wiedziałem, że motocyklem nie uda mi sie jej przewieść, dlatego zadzwoniłem po Liama, on również był na mnie zły.
Już po chwili jego Mercedes zaparkował pod klubem.
-Odwiozę ją do domu, a ty wracaj do siebie.-Oznajmił nawet na mnie nie patrząc.

Nie miałem nikogo, każdy mnie znienawidził, byłem ciekawy czy Nathan i Lily też już wiedzą.

Popełniłem błąd, ale oni nawet nie chcieli dać mi tego wytłumaczyć, zamiast przygotować swoja psychikę do sprawy sądowej, ja zamartwiałem się czymś innym. Nie powinna się tak czuć, nie przeze mnie, nie zasługiwałem na nią, a teraz zrozumiałem, że straciłem ją na zawsze, patrząc do jakiego stanu się doprowadziła, poczułem nieprzyjemny dreszcz, łzy napłynęły mi do oczu. Usiadłem przed klubem i schowałem głowę w kolana, było już dosyć zimno. Już dawno na dworze zapadł zmrok, a ja musiałem wrócić do domu.

Po kilku minutach podniosłem się i wsiadłem na mój czarny motocykl, tylko na nim czułem się dobrze. Gdy odjechałem spod klubu, zacząłem przyśpieszać coraz bardziej i bardziej. W pewnym momencie nie wiedziałem już co się dzieje. W mojej głowie były tylko dwa słowa które słyszałem w zapętleniu.
"Chcę umrzeć" W pewnej chwili przyspieszyłem tak bardzo, że straciłem kontrolę nad pojazdem, na ulicy było ślisko, w końcu był środek zimy, a kilka godzin wcześniej padał mocny deszcz. Motocykl zaczął jechać sam, nie wiedziałem co się dzieje, to byl moment, w którym wiedziałem, że to oficjalnie koniec, nie chciałem żyć, nie chciałem się więcej tak czuć. Nagle przed sobą ujrzałem koniec drogi, wiedziałem, że nie uda mi się wykręcić, ale mimo to próbowałem, nie wiedziałem czy to dobra decyzja, ale puściłem kierownicę i poprostu się poddałem.

Chwilę później czułem jakbym umierał, spadałem z wielkiej wysokości, krzyczałem, ale wiedziałem, że nikt mnie nie usłyszy, było późno, a to była bardzo mało zaludniona dzielnica. To był koniec.
Nagle poczułem straszny ból glowy i prawej ręki. Nie miałem pojęcia co się dzieje widziałem tylko ciemne niebo nade mną i oświetlający mi wszystko księżyc, była pełnia, i to naprawdę piękna pełnia. Leżąc tam przypomniałem sobie wszystkie chwilę spędzone z przyjaciółmi i Moją Melcią.

Wydusilem z siebie.
"Zawiodłem wszystkich, a w szczególności siebie, kocham cię mel." Oczywiste było to, że nikt tego nie usłyszy, ale chciałem to powiedzieć. Chwilę potem nie widziałem już nic, odpłynąłem, ale nadal czułem, czułem przeraźliwy ból, czułem nienawiść.

Został po mnie już tylko motocykl leżący obok oraz moje ciało. Czułem jakby moja dusza była już w innym lepszym miejscu. W którym nikt nie będzie musiał przeze mnie cierpieć.

Nikt mnie już nie uratuje, w końcu to zakończyłem.
















Make me a better boy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz