21 "Szczęśliwi ludzie czasu nie liczą."

11 1 0
                                    

Po kilku tygodniach wszystko w końcu wróciło do normy, Felix już nie miał wizyt w szpitalu. Między Felixem a Liamem wciąż był pewien spór, dzisiaj jedząc lunch w szkole, tak jak zawsze w szóstkę rozmawialiśmy o planach na przyszłość. Nathan, Lily oraz Levi też na początku nie chcieli utrzymywać kontaktu z Felixem, ale naszczęście wszystko sobie wyjaśnili.

Liam był bardzo zamknięty w sobie, mało mówił, jedynie czasami blado się uśmiechał. Było mi go żal.

W pewnej chwili zaczęliśmy rozmawiać o planach na zbliżające się dużymi krokami wakacje.
-My mieliśmy wraz z chłopakami jechać do Malibu, ale teraz zaczynam wątpić czy to wypali.-Powiedziałam smutno, a Liam uśmiechnął się radośnie, podniósł głowę znad talerza i prawie wykrzyczał.
-Wypali. A wy jedziecie z nami.
Każdy wtedy poczuł ulgę, było wszystko okej. Wszystko w końcu było normalnie.
Liam podszedł do bruneta.
-Tęskniłem bracie.-Powiedział i go objął.

Po kilku minutach już rozmawialiśmy o tym co będziemy robić w Malibu, każdy był bardzo podekscytowany i szczęśliwy.
Umówiliśmy się aby jechać po lekcjach do Lily.

Lekcję minęły wyjątkowo szybko, musieliśmy jeździć do szkoły z Liamem ponieważ motocykl był w tragicznym stanie, nie dało się go naprawić.

Gdy blondyn odwiózł nas do domu, szybko ogarnęliśmy się, i znów wylądowaliśmy w jego samochodzie.
Uwielbiałam gdy w trójkę przy zachodzie słońca jeździliśmy śpiewając na całe gardło, dzisiaj nawet Felix dołączył do nas na kilka piosenek.
Droga do Lily minęła nam bardzo szybko. Już po chwili byliśmy w domu blondynki.

Przywitaliśmy się z nią oraz chłopakami którzy już tam byli, usiedliśmy wszyscy na wielkiej kanapie w salonie i zaczęliśmy rozmawiać.

-Jeżeli wszystkich rodzice się zgodzili, to oznacza, że trzeba zacząć wszystko planować, do wakacji zostały zaledwie dwa tygodnie.-Oznajmił radośnie brunet, mocno przy tym gestykulując.
-Zacznijmy od głównej rzeczy, czyli dojazd, wszyscy nie zmieścimy się w moim samochodzie.
-Ja mogę pożyczyć kampera od wujka, jest on 9 osobowy.-Zaproponował Levi, który coraz bardziej odnajdywał się w naszym towarzystwie, dołączył już na dobre do naszej ekipy.
-Cudownie, to w takim razie kto ma prawo jazdy?-Zapytał Liam.

Rozmawialiśmy o tym wszystkim kilka godzin, które minęły nam jak sekundy,
w końcu szczęśliwi ludzie czasu nie liczą.

Postanowiliśmy, że zostajemy na noc u Lily, jej rodziców nie będzie caly wekeend, a jako, że jutro nie ma szkoły to możemy sobie pozwolić na zostanie na noc.

Z zwyczajnych rozmów na kanapie, przenieśliśmy się na dwór gdzie zorganizowaliśmy imprezę na basenie, z grillem. Nie była to tłoczna impreza, byliśmy tylko my.
Niezawodna ekipa z Avalon.
Ja z Lily leżałyśmy na leżakach przy basenie z kieliszkami drogiego wina jej rodziców, Felix z Nathanem pilnowali grilla, a Levi z Liamem wpadali na coraz głupsze pomysły.
Było wspaniale.

Oświetlał nas blask księżyca i gwiazd na niebie, a my właśnie na nie patrzyliśmy szczerze rozmawiając. Każdy opowiedział swoją historię.

Jesteśmy po prostu grupą rozbitych przez życie nastolatków, którzy w końcu odnaleźli szczęście i spokój. Tamtej nocy rozebraliśmy się do naga, nie pod względem fizycznym, a psychicznym, każdy wyrzucił z siebie co chciał. Największe sekrety.
Ja powiedziałam o ojcu i przeprowadzce, Levi o rozwodzie rodzicow i przemocy w jego domu, Lily o tym, że jej życie nie interesuję rodziców, że jedyne co się dla nich liczy to pieniądze i kariera, Nathan o biedzie w jego rodzinie i prześladowaniu w dzieciństwie, Liam oraz Felix o przeszłości. Każdy coś powiedział, to co już dawno chcieliśmy z siebie wyrzucić.

Wykrzyczeliśmy wszystko do księżyca, wiedząc, że jutro nie będziemy nic pamiętać.
Ale czuliśmy się dobrze, po tylu latach w końcu byliśmy spokojni. Po kilku godzinach rozmów wróciliśmy do środka, każdy poszedł do oddzielnego pokoju i zasnęliśmy jak małe dzieci.

Wiedziałam, że właśnie takich ludzi potrzebowałam, z podobnymi problemami, którzy po prostu dostrzegają szczęście w małych rzeczach, którzy chcą być młodzi i czerpać z tego 200%, tacy byliśmy, i mimo, że nie byliśmy idealni, to byliśmy szczęśliwi. W końcu, po tylu latach cierpienia, byłam szczęśliwa, tak na serio szczęśliwa i wdzięczna za to, że ich mam.
Byłam pewna, że ekipa z Avalon już na zawsze będzie się trzymać razem.


Gdy rano wstaliśmy już odczuliśmy wczorajszy wieczór, każdy był zmęczony i bez energii, ale każdy był szczęśliwy.
Przy śniadaniu przeglądaliśmy zdjęcia ze wczorajszego wieczoru śmiejąc sie w głos i wspominając to wszystko.

Po południu wraz z chłopakami zebraliśmy się i pojechaliśmy do domu, podróż minęła mi szybko, ponieważ zasnęłam.

W domu czekał na mnie znów widok zmęczonej mamy, jednak widziałam, że jest szczęśliwa, że w końcu poznałam takich ludzi, ona coraz więcej czasu spędzała w szpitalu, albo u mamy Felixa.
Jednak mimo wszystkiego co się wokół nas dzieje, w każdą sobotę spędzałyśmy wspólnie wieczór grając w planszowki, oglądając filmy czy po prostu siedząc w ciszy.
Starałam się spędzać z nią jak najwięcej czasu, bo wiedziałam, że zostało nam go niewiele.

Leżąc późnym wieczorem w łóżku, zaczęłam uśmiechać się sama do siebie, zrozumiałam ilu wspaniałych ludzi wokół siebie mam.
Zaczęłam doceniać to, że żyje i być wdzięczna za każdy dzień.















Przepraszam za tak krótki rozdział i tak długą nieobecność, mialam gorszy okres w życiu i dużo nauki, jednak wracam silniejsza!! do końca książki pozostało nie dużo i teraz każdy rozdział będzie ciekawy i jak najbardziej dopracowany.
Ten pisałam na szybko jednak następny będzie jak najlepszy.
mam nadzieję ze wam sie podobał i do zobaczenia!!

Make me a better boy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz