17 "Latynos"

13 2 0
                                    

Po wspaniałej przerwie świątecznej, którą spędziliśmy z nowo poznanymi przyjaciółmi, przyszla pora na powrót do ponurej rzeczywistości zwanej szkołą.

-Jak tam sie czujesz przed pójściem do szkoły??-Zapytał Felix kończąc pakowanie się do szkoły.
-Nawet mnie nie denerwuj- Odpowiedziałam mu udając załamaną.
Albo może nie udając..

Gdy byliśmy już gotowi do szkoły, zeszliśmy do garażu, założyliśmy kaski, i wyruszyliśmy motocyklem w stronę szkoły.

Gdy byliśmy już przed szkołą, ujrzeliśmy opierających się o ceglaną ścianę, znajomych.
Podeszliśmy, a oni prędko się z nami przywitali.
-Jak tam nastroje przed pierwszym dniem szkoły po tej przerwie?- Zapytała Lily.
-Tragicznie, ja już chce wakacje.-Odpowiedziałam kładąc głowę na ramieniu dziewczyny ona odwajemniła moj ruch i również położyła na mnie głowę.

Rozmawialiśmy jeszcze przez jakis czasu az nagle zadzwonił dzwonek na lekcje, pożegnaliśmy się z Lily i Nathanem, i poszliśmy do klasy.

Lekcje minęły nawet dobrze, przyszła pora na lunch. Oczywiście mieliśmy w planach usiąść z Lily oraz Nathanem, gdy byliśmy już przy stoliku, nagle dosiadł się jakiś obcy nam chłopak, jednak po chwili okazało się, że jest to ich przyjaciel.
Liam jest bardzo kulturalną osobą, dlatego gdy zobaczył, że chłopak się dosiada, ustał i się przedstawił.
-Cześć, Liam jestem, a tobie jak na imię?
-Jestem Levi, miło poznać!-Przedstawił się chłopak, wydawało mi się, że miał bardzo latynowska urodę.

Chwilę potem ja i Felix przedstawiliśmy się chłopakowi, był miły i zabawny, polubiłam go, i bardzo dogadywał się z Liamem.

Po lunchu, Levi zaproponował abyśmy poszli wspólnie do jakiegoś baru
po lekcjach, aby lepiej się poznać, wszyscy się zgodziliśmy, w końcu przyjaciół nigdy nie za wiele.

Po skończeniu lekcji, pojechaliśmy do pobliskiego baru.
Levi dużo opowiadał nam o swoim życiu.
-Jestem latynosem, jednak wychowałem się w Kalifornii. Obydwoje moich rodziców są latynosami. Mama od zawsze marzyła aby mieszkać w stanach, dlatego zaraz po moich narodzinach wprowadzilismy się do Avalon, i zostałem tu do teraz, bo wiem, że mama by tego chciała.-Mówił chłopak, intensywnie gestykulując, jednak gdy mówił o mamie, spuszczał wzrok, i ściszał głos, a jego usta układały się w bardzo smutnym i pełnym bólu uśmiechu, wiedziałam, że niedługo spotka to tez mnie.
-Co powiecie na toast za rozpoczęcie kolejnych znajomości?-Wypalił Felix i wstał z miejsca.
Wszyscy podnieśliśmy kieliszki z szampanem.
-Za nowe znajomości, i świetne wspomnienia!- wykrzyczał a wtedy wszyscy przytkneliśmy do ust kieliszki.

Czas mijał nam bardzo szybko, troche za dużo wypiliśmy i wylądowaliśmy z Felix'em na parkiecie.
Wieczór minął nam wspaniale, a po wszystkim Nathan odwiózł nas do domu, on zawsze jako jedyny nie pije.

Liam miał dzisiaj nocować u nas, ponieważ jego rodzice pojechali w delegację a siostra pojechała do dziadków, a nie chcial zostać sam w domu na noc.

Gdy leżeliśmy już na posłaniu na podłodze Felix wypalił.
-Co sądzicie o Levi'm?
-Wydaje się naprawdę spoko, jest zabawny i zawsze ma coś do powiedzenia, jest na dodatek mega przystojny, w końcu to latynos-Zaczął mówić Liam, zastanowiło mnie tylko ostatnie zdanie "jest na dodatek mega przystojny", czy Liam był gejem?
Chłopacy chyba zauważyli, że patrzyłam na Liama bardzo zdziwionym wzrokiem bo po chwili Felix się odezwał.
-Liam jest biseksualny, nie patrz tak na nas.
-Naprawdę Liam? Nie wiedziałam.-Wypaliłam w stronę chłopaka.
-Tak, a przyznam Levi, wygląda mi na geja, podoba mi się to.-Powiedział z dumą w głosie blondyn.
-Czyżby nasz kochany przyjaciel się zakochał- Powiedziałam a on szturchnął mnie w ramię.

Uwielbiałam chwilę spędzone z chłopakami, przy nich czułam ogromne bezpieczeństwo, nie wyobrażałam sobie życia bez nich, a takie chwile jak te doceniałam najbardziej. Było tak spokojnie. Tak dobrze. Tak szczęśliwie.
To był ten moment w którym miałam nadzieję na lepsze jutro, czułam, że moge w końcu być szczęśliwa.

Następnego dnia, Felix odwiózł Liama do domu, a ja w tym czasie rozmawiałam z mamą, każda rozmowa z nią łamała mi serce na drobne kawałeczki. Nie miała już włosów na głowie, jej skóra była blada, a pod jej oczami znajdowały się cienie, była osłabiona, i ciągle zmęczona.
Za każdym razem gdy ją taką widziałam, przypominały mi się chwilę z dziecinstwa gdzie wraz z mamą biegałam po podwórku łapiąc bańki mydlane które puszczała, byłam wtedy tylko beztroskim dzieckiem które nie musiało się niczym przejmować, a ona była szczęśliwa i pełna energii, brakowało mi starej mamy, jednakże wiedziałam, że muszę być teraz przy niej, dlatego mimo ciągłych wyjazdów do znajomych starałam się spędzać z nią jak najwięcej czasu. Kochałam ją.. Mimo raka była najpiękniejsza kobietą na tej ziemii, z najpiękniejszym wnętrzem, zawsze mogłam się jej wygadać.

Nie wyobrażałam sobie, że już za niecały rok, nie będzie jej tutaj ze mną.
Nie poradzę sobie bez niej.













przepraszam ze taki krotki!! następny bedzie dluzszy

Make me a better boy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz