Vivian.
Kilka dni temu pochowałam matkę. Nie byłam głupia. Pamiętam jak mówiła, że ojciec nie należy do bezpiecznych osób ale, że nie pozwoli by stała nam się krzywda, że są jeszcze gorsi od niego. Wierzyłam jej. A mimo to ją zamordowano.
Najpierw myślałam, że to John. Jej mąż, a mój ojczym bo nigdy nie mogłam nazywać go tatą. Krótko po ślubie matka się puściła i jestem ja. John do tej pory nie jest w stanie mnie zaakceptować i czasami mam wrażenie, że został z matką tylko po to by się nade mną znęcać. Jakbym ja była czemuś winna.
Matka nigdy nie widziała moich siniaków, nie chciała widzieć. Ignorowała to, że mnie bił, że bił ją. Siedziała z tym chujem do samego końca.
Wyprowadziłam się od nich trzy lata temu. Tamtego dnia powiedziałam wyraźnie, że moja noga tam już nie stanie i on więcej mnie nie uderzy. I faktycznie, do tej pory się tam nie pokazywałam.
Aż do dziś.
Dziś chciałam odzyskać złoty łańcuszek matki który rzekomo dostała od mojego ojca. Tego prawdziwego ojca. Trzymała go w szkatułce by John go nie widział.
Wzięłam głęboki oddech, wsunęłam klucz do drzwi modląc się by zamki były te same. Uśmiechnęłam się pod nosem gdy udało mi się go przekręcić. Weszłam do środka, smród alkoholu od razu uderzył w moją twarz. Skrzywiłam się, zatkałam nos i ruszyłam do sypialni. Mieszkanie wyglądało paskudnie, wszędzie puszki i butelki po alkoholu. Matka się w grobie przewraca, że ten gnojek doprowadził to mieszkanie do takiego stanu. Pamiętam, że zawsze dbała o porządek.
Johna nie było, wiedziałam, że jest w pracy. Przynajmniej powinien być i wrócić dopiero za dwie godziny. Weszłam do sypialni, znalazłam szkatułkę pod łóżkiem tam gdzie była do tej pory. Wyciągnęłam ją i otworzyłam. Matka nie miała za dużo biżuterii ale kupowała ją za swoje bo John nigdy niczego jej nie kupił. Stwierdziłam, że ona nie pogniewa się jeśli wezmę całą jej zawartość. Zamknęłam drewniane pudełko, podniosłam się i poszłam wraz z nim w stronę drzwi wejściowych.
Ledwo wyszłam z sypialni. Poczułam mocne szarpnięcie za włosy i uderzenie w plecy. Krzyknęłam z bólu.
- nie będziesz mnie okradać mała szmato.
Wysyczał pijany John do mojego ucha.
- pierdol się, to mojej matki, nie twoje.
Puścił mnie i popchnął na ziemię. Szkatułka wyleciała z moich rąk, a cała jej zawartość na podłogę.
John kopnął mnie w brzuch, pochylił się i uderzył w twarz. Poczułam metaliczny smak krwi na języku.
- uderz mnie jeszcze raz, a cię zabije.
Powiedziałam twardo mimo, że bolało mnie całe ciało. Zaczął się śmiać.
- gówno mi zrobisz.
Próbowałam się podnieść. Kolejny raz kopnął mnie w żebra. Krzyknęłam.
- jesteś martwy.
Podkuliłam nogi do brzucha. Kopnęłam go z całej siły w kostke i zaraz w piszczel.
- Ty kurwo!
Wydarł się John. Podniosłam się, ruszyłam do kuchni. Wiedziałam, że idzie za mną. Wyciągnęłam z szuflady największy nóż który wiem, że zawsze jest naostrzony bo matka o to dbała jakby wiedziała, że kiedyś mi się przyda. Czułam go za sobą, wiedziałam, że jest coraz bliżej.
- może powinienem skorzystać z takiej młodej dupy? Co myślisz?
To przeważyło szalę. Chwyciłam nóż w obie dłonie, odwróciłam się i z całych sił wbiłam w jego pierś. Położył swoje dłonie na moich, patrzył w szoku w moje oczy. Docisnęłam ostrze jeszcze bardziej.
- Myślę, że martwy gówno zrobisz.
Wyciągnęłam ostrze, a on padł jak długi. Upuściłam nóż. Spojrzałam na swoje zakrwawione ręce. Byłam przerażona, nie tym co teraz będzie. Cieszyłam się, że ten złamas nie żyje, że więcej mnie nie dotknie. Jedyne czego się bałam to iść do pierdla bo sama postawiłam Johna przed sądem ostatecznym i skazałam na śmierć oraz dokonałam egzekucji.
Umyłam dłonie. Zebrałam biżuterię matki do szkatułki i już miałam iść do wyjścia jednak usłyszałam pukanie, a zaraz dzwonek zupełnie tak jakby ktoś się niecierpliwił. Zamarłam. Wiedziałam, że z drzwi wejściowych nie widać kuchni ale jeśli to któryś ze znajomych Johna, na pewno będzie chciał go zobaczyć.
Przełknęłam ślinę.
Jeśli nie otworze, będzie to jeszcze bardziej podejrzane jeśli ten ktoś za drzwiami wie, że ten skurwysyn jest w domu. Coś wymyślę, raz się żyje. Najwyżej jak mnie zamkną to się przestawie i zostanę lesbijką.
Ruszyłam do drzwi, nacisnęłam klamkę i otworzyłam.
CZYTASZ
FIRE ON FIRE #2Rossetti
RomanceAlessandro Rossetti musi zaopiekować się jak sądzi nastolatką i zapewnić jej bezpieczeństwo. Ale co gdy okaże się, że Vivian już jest dorosłą kobietą? I co się wydarzy, gdy rodzinę Rossetti dogoni przeszłość? 18+