17

11.4K 316 2
                                    

Vivian.

Jego matka była najbardziej czarującą osobą jaką znałam. Opowiadała o małym Alessandro, o tym jak podsłuchał kłótnie i o tym jak zaczął trenować.  Nawet o tym jak płakał razem z nią gdy jej poprzednie psy odeszły.

Wracałyśmy w stronę domu jednak Alessandro wyszedł nam na przeciw. Stanął na schodach, wpatrywał się we mnie i nad czymś myślał.

- szybko poszło.

Odezwała się jego rodzicielka, a ten skinął głową.

- w sobotę zostanę Donem, a za tydzień bierzemy ślub.

Zesztywniałam od razu.

- tak szybko?

Zapytałam będąc w szoku.

- Aleksiej może zaatakować w każdej chwili i tak sądzę, że to zbyt późno.

Powiedział spokojnie. Spojrzałam w dół na jego dłoń i zobaczyłam krew. Zmarszczyłam się lekko i uniosłam głowę. Pokręcił głową na boki dając tym samym znać bym nie komentowała czy nie pytała.

- mamy wtorek, jeśli chcesz..

Starsza kobieta spojrzała na mnie, a ja nie wiedziałam co chce mi zaproponować. Nic nie przychodziło mi do głowy.

- jeśli chcecie, możemy połączyć te dwie uroczystości w jedną.

Szczęka mi opadła. Alessandro zmarszczył brwi.

- myślałem, że najpierw muszę zostać Donem, a później ślub.

Kobieta skinęła głową.

- dlatego najpierw byłoby przyjęcie przejęcia, a zaraz po nim ślub.

Zaraz zemdleje.

- zostaniecie na obiedzie?

Usłyszałam gdzieś za plecami Alessandro. Wyjrzałam zza niego i widziałam dwóch mężczyzn. Jego ojca i mojego ojca z zakrwawionym nosem. Uśmiechnęłam się najbardziej czarująco jak potrafiłam. Miałam ochotę wykrzyczeć, że dobrze mu tak i powinien dostać mocniej ale nic nie powiedziałam.

- nie, musimy zacząć trening.

Powiedział Alessandro nawet nie odwracając się do tamtej dwójki. Jego ojciec skinął głową i spojrzał w moim kierunku.

- jak na córkę Dario jesteś naprawdę piękna.

Uśmiechnął się. Nie był to przytyk seksualny, a po prostu zwyczajny komplement i dogryzienie kumplowi bo mojemu ojcu zrzedła mina jeszcze bardziej.

- dziękuję, chyba..

Ojciec Alessandro się zaśmiał i podszedł bliżej. Wyciągnął dłoń w moją stronę.

- Flavio.

Uścisnęłam dłoń mężczyzny.

- Vivian.

Uśmiechnęłam się delikatnie.

- możemy porozmawiać?

Usłyszałam głos swojego ojca. Ściągnęłam brwi do środka i spojrzałam na niego jakby postradał zmysły.

- miałeś na to dwadzieścia cztery lata.

Poczułam dłoń Alessandro na swoich lędźwiach.

- wybaczcie ale mamy naprawdę napięty grafik.

Powiedział, a ja skinęłam głową na jego słowa tym samym je potwierdzając. Nie miałam ochoty rozmawiać z Dario który przypomniał sobie po tylu latach, że ma córkę.

- do zobaczenia.

Powiedziałam i ruszyliśmy w stronę samochodu.

- dajcie mi znać do wieczora co z sobotą!

Krzyknęła pani Rossetti.

- zgadzam się!

Odkrzyknęłam i usłyszałam jej pisk. Podbiegła do nas i rzuciła się tuląc nas oboje.

- w czwartek jedziemy po suknię.

Powiedziała, a ja pokręciłam głową.

- w piątek, chcę trochę potrenować.

Wzięła głęboki oddech.

- dobrze, a co z wystrojem?

Zapytała.

- białe róże, resztę zostawiam w pani rękach jeśli to pani nie przeszkadza.

Kobieta machnęła dłoniami

- zajmę się wszystkim i mów mi po imieniu, a po ślubie mamo.

Wyszczerzyła się, a ja miałam ochotę się zaśmiać.

- dobrze Hayat.

Powiedziałam rozbawiona. Jeszcze raz przytuliłam kobietę. Alessandro otworzył drzwi, wsiadłam od razu i po kolejnej porcji uścisków od swojej matki znalazł się obok mnie.

- naprawdę cię lubi.

Powiedział rozbawiony, wzruszyłam ramionami.

- ma się to coś.

Odpalił samochód i ruszył.

- teraz pytam poważnie Vivian.. chcesz już teraz wziąć ten ślub? Bo jeśli chcesz to możemy poczekać, właściwie to nie możemy bo mamy Aleksieja za plecami ale jeśli chcesz to poczekamy.

Wzięłam głęboki oddech.

- jeśli mam być faktycznie bezpieczna tydzień szybciej to tak, chce w tą sobotę.

- chodzi tylko o bezpieczeństwo?

Zapytał od razu. Przygryzłam policzek od wewnętrznej strony.

- nie.

Uśmiechnął się tylko i nic więcej nie powiedział.

FIRE ON FIRE #2RossettiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz