Alessandro.
Do tej pory w swoim życiu miałem już kilka kobiet, fakt faktem tylko na jedną noc ale były.
Żadna nie smakowała tak jak ona, żadna nie całowała jak ona.
Wcześniej nie miałem żadnych wątpliwości co do decyzji jaką podjąłem i teraz też ich nie było. Co więcej, dodało mi to tylko pewności, że dobrze robię. To tak jakby ona była stworzona dla mnie, a ja stworzony dla niej. I pomyśleć, że była sprawką chuja Dario.
Milczała resztę drogi. Patrzyła w przednią szybę i co jakiś czas zerkała w moją stronę. Nie wiem co działo się w jej głowie po pocałunku ale byłem pewien, że mi powie prędzej czy później. Zauważyłem, że lubi dużo gadać.
Zatrzymałem się pod magazynem, a właściwie pod tym co z niego zostało. Zgasiłem silnik, wyszedłem z auta, otworzyłem jej drzwi i wyciągnąłem dłoń w jej kierunku. Chwyciła ją od razu i wyszła.
- co tutaj robimy?
Zapytała rozglądając się dookoła.
- dziś spalili ten magazyn, muszę sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
Powiedziałem, a ona spojrzała na mnie jak na debila.
- co chcesz sprawdzać? Tu już nic nie ma.
Wziąłem głęboki oddech. Akurat z tego zdawałem sobie sprawę, nie musiała mi o tym przypominać. Widziałem jak Lorenzo idzie w naszą stronę.
- muszę pogadać z tym o tam.
Wskazałem dłonią na mężczyznę, a Vivian powędrowała za nią wzrokiem. Przełknęła ślinę i nic nie powiedziała.
- może nie wygląda na przyjemnego ale bez przesady, nic ci nie zrobi.
Zaśmiałem się. Nie minęła dłuższa chwila, a mężczyzna znalazł się przed nami i od razu przeszedł do rzeczy.
- jak mówiłem, nikogo nie było w środku i też nic nie zostało.
Skinąłem głową. Czyli nic nowego.
- wiemy kto to zrobił?
Lorenzo podrapał się po karku i wziął głęboki oddech.
- nie mamy wrogów prócz.. ale nie mamy pewności więc nie będę straszył.
Złapałem się za nasadę nosa. Wiedziałem, że chodzi o Rosjan. Musiałem się spotkać z rodzicami bo jeśli ktoś znał ich zagrywki to tylko oni.
- a ta to kto?
Zapytał Lorenzo. Spojrzałem na Vivian która nie bardzo wiedziała co odpowiedzieć.
- Vivian, moja już niedługo żona.
Kobieta spojrzała na mnie wyraźnie w szoku. Wzruszyłem lekko ramionami i uśmiechnąłem się pod nosem.
- a to Lorenzo, moja prawa ręka.
Przedstawiłem ich sobie bo tak wypadało. Tym bardziej, że weszła do naszego świata. Widziałem na twarzy Lorenzo uśmieszek i wiedziałem, że trzeba się zwijać bo zaraz użyje swojej ciętej riposty i narobi mi wstydu.
- jedziemy, w razie co dzwoń.
Otworzyłem Vivian drzwi samochodu, a mój przyjaciel się zaśmiał. Wsiadła do auta, zamknąłem drzwi i zająłem miejsce kierowcy. Ruszyłem od razu.
- jesteście przyjaciółmi?
Zapytała od razu.
- znów mam ci zamknąć usta?
Spojrzałem na nią i uniosłem brew. Zarumieniła się od razu i zaprzeczyła ruchem głowy.
- nie trzeba.
CZYTASZ
FIRE ON FIRE #2Rossetti
RomanceAlessandro Rossetti musi zaopiekować się jak sądzi nastolatką i zapewnić jej bezpieczeństwo. Ale co gdy okaże się, że Vivian już jest dorosłą kobietą? I co się wydarzy, gdy rodzinę Rossetti dogoni przeszłość? 18+