7

12.9K 360 42
                                    

Alessandro.

Dobra. Z Dario nie byliśmy spokrewnieni bo był przyjacielem ojca i teoretycznie mógłbym ją bzyknąć ale w praktyce wolałbym uniknąć dziwnych sytuacji bo skoro ma zostać u mnie na dłużej to wolałbym by nie było niezręcznie. Zwykle kobiety miałem na jedną noc, a tutaj to nie wchodziło w grę. Nie jestem pewien, czy chciałbym się angażować. Ale jestem pewien, że ona jest cwana tylko w gadce bo jeśli przyszłoby co do czego to nie wiedziałaby co zrobić. Patrząc na to z jeszcze innej strony, od początku gada o pieprzeniu. Może chce odreagować to co zrobiła z Johnem? Nie mam pojęcia co siedzi w jej głowie i do momentu aż mi nie powie, nie będę wiedział.

Poszedłem do gabinetu i wybrałem numer matki. Odebrała od razu.

- jest u ciebie?

Zapytała na dzień dobry. Usiadłem na fotelu i wziąłem głęboki oddech.

- wiedziałaś, że jest w podobnym wieku do mnie?

Tym razem to ja zapytałem. Milczała.

- wiedziałaś.

Odpowiedziałem sam sobie na to pytanie. Jej milczenie było odpowiedzią.

- gdybyś wiedział to byś się nie zgodził..

Powiedziała nieco zmieszana.

- oczywiście, że nie.. ta mała będzie mnie tylko rozpraszać.

Odparłem i rozsiadlem się wygodnie.

- ładna jest?

Usłyszałem w słuchawce. Tym razem to ja milczałem.

- czyli ładna.

Zaśmiała się moja rodzicielka.

- zabiła swojego ojczyma.

Powiedziałem i jej śmiech ustał.

- co zrobiła?

- no normalnie, zajebała go, wbiła mu nóż w klatkę piersiową.

Oparłem się łokciami o blat biurka.

- zająłeś się tym?

Skinąłem głową chociaż tego nie widziała.

- spaliłem mieszkanie.

- dlaczego to zrobiła?

Wziąłem głęboki oddech i zmierzwiłem włosy.

- z tego co zrozumiałem, bił ją od samego początku, dziś również.

Hayat przez dłuższą chwilę milczała. Spojrzałem w telefon by upewnić się, że połączenie nie zostało przerwane.

- dobrze zrobiła.

Ponownie przytaknąłem.

- to samo jej powiedziałem.

Usłyszałem jak bierze głęboki oddech.

- jutro przyjadę i z nią porozmawiam, jednak kobieta kobiecie się wygada, a z tobą to różnie jest..

Zaśmiałem się na jej słowa.

- już kilka razy wspomniała, że chce się ze mną pieprzyć więc myślę, że gdyby chciała porozmawiać to by rozmawiała.

- synu...

Uśmiechnąłem się pod nosem.

- przyjadę po ciebie po śniadaniu, do jutra, mamo.

Rozłączyłem się bo wiem, że gdybym tego nie zrobił to ta rozmowa by się nie skończyła. Oparłem się plecami o fotel, przetarłem dłońmi twarz.

Pojebie mnie pod jednym dachem z nią. Nie dość, że jest dwubiegunowa to jeszcze napalona przez co będę miał sine jaja bo nie mam zamiaru jej ruszyć.

Westchnąłem i podniosłem się z fotela. Wyszedłem z gabinetu i poszedłem do jej sypialni. Zapukałem ale odpowiedziała mi cisza. Wszedłem do środka, usłyszałem ją w garderobie. Ruszyłem w tamtym kierunku i stanąłem w drzwiach.

- jutro po śniadaniu muszę wyjechać na jakieś pół godziny, przyjedzie moja matka chce cię poznać..

Powiedziałem, a ona odwróciła się do mnie przodem.

- nie wiedziałam, że poznam teściową tak szybko.

Ściągnąłem brwi do środka bo wydawała się być pewna swoich słów. A przynajmniej słowa "teściowa".

- nie jesteś normalna, prawda?

Zapytałem na co pokręciła głową na boki i wzruszyła ramionami.

- no nie do końca.

Skinąłem głową.

- zauważyłem.

Wpatrywała się we mnie. Nie była urażona moimi słowami, przynajmniej na taką nie wyglądała. A to dziwne, bo kobiety z którymi wcześniej miałem styczność już byłyby obrażone.

- pojutrze zaczynasz treningi i nauczysz się strzelać.

Tym razem to ona zmarszyła brwi.

- jakie treningi?

- samoobrony.

Splotła ręce pod piersiami i uśmiechnęła się dumnie.

- to umiem od kilku lat.

Uniosłem brew do góry. Nie wyglądała na taką. Przewróciła oczami.

- moja matka zapisała mnie na naukę samoobrony by ten chuj mnie nie zabił pierwszy.

I teraz wszystko było jasne. Wysunąłem w jej stronę palec wskazujący.

- ale zdążył ci dzisiaj wpierodlić.

Wzruszyła ramionami.

- gnojek wziął mnie z zaskoczenia.

Powiedziała obojętnie ale mnie to nie było obojętne.

- więc ja też będę cię brał z zaskoczenia i zobaczymy czy sobie poradzisz..

Przełknęła ślinę i dopiero po chwili dotarło do mnie jak to zabrzmiało i jak mogła to odebrać. A skoro miała chcicę to..

- możesz brać mnie ile chcesz.

- na litość boską.

Odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z garderoby. Usłyszałem jej śmiech. Naprawdę się wykończę z nią.

FIRE ON FIRE #2RossettiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz