16

11.9K 329 9
                                    

Alessandro.

Po śniadaniu Vivian poszła się przebrać w bardziej wyjściowe rzeczy. Stwierdziła, że nie może poznać mojego ojca w spodenkach dresowych i koszulce tak jak poznała moją matkę.

- Vivian błagam, siedzisz tu już dobre pół godziny. On naprawdę cię nie zje jak przyjdziesz w spodniach.

Powiedziałem wchodząc do pokoju gościnnego gdzie jeszcze miała swoje rzeczy. Ruszyłem do garderoby i momentalnie się zatrzymałem. Rozpuściła włosy. Miała na sobie czarną gorsetową bluzkę i tego samego koloru spodnie, założyła też szpilki przez co była wyższa.

- nie mam żadnej odpowiedniej sukienki.

Westchnęła i zrobiła gest dłońmi chcąc dodać trochę dramatyzmu do sytuacji.

- mnie się podoba.

Powiedziałem zgodnie z prawdą. Patrzyła na mnie i uniosła brew.

- a ty się nie przebierasz? Myślałam, że wy zawsze chodzicie w garniturach.

Zaśmiałem się.

- widziałaś mnie w garniturze?

Zmarszczyła brwi.

- nie.

- no właśnie, ja jestem tym "rodzynkiem" więc twoje spodnie też będą odpowiednie.

Ściągnęła brwi do środka jeszcze bardziej. Minęła mnie i ruszyła w stronę drzwi prowadzących na korytarz. Mimowolnie mój wzrok zjechał na jej pośladki. Uniosłem dłoń, zacisnąłem w pięść i przygryzłem kostki.

Jej dupa wyglądała naprawdę świetnie w tych spodniach.

- idziesz?

Zapytała będąc przy drzwiach. Odwróciła głowę w moim kierunku i się zaśmiała. Podniosłem głowę i spojrzałem na jej twarz.

- idę.

Ruszyłem w jej stronę i zaraz wyszliśmy na podjazd. Otworzyłem drzwi samochodu, wsiadła, obszedłem auto i zająłem miejsce obok.

- będę mogła się kiedyś przejechać?

Zapytała, a ja spojrzałem na nią jak na wariatkę.

- nie ma mowy.

Ruszyłem. Milczała prawie przez całą drogę. Prawie.

- przydałyby się kaczki..

Wymamrotała pod nosem. Zaśmiałem się na jej słowa.

- nie śmiej się. Zawsze słucham tej piosenki gdy się denerwuje albo by się zrelaksować przed czymś ważnym.

Znów się zaśmiałem.

- dobrze, specjalnie dla ciebie wprowadzę do komputera kaczki, baby shark i pimpusia.

Spojrzałem na nią chcąc zobaczyć jej reakcje.

- widziałeś?

Zapytała blada. Skinąłem głową rozbawiony.

- widziałem.

Milczała resztę drogi. Gdy minęliśmy bramę wjazdową widziałem jak się spięła.

- jaka jest moja mama?

Zapytałem.

- jest naprawdę w porządku.

Powiedziała, a ja przytaknęłam.

- ojca tym bardziej nie musisz się obawiać, w tym domu to moja matka nosi spodnie i ma większe jaja od ojca i Dario.

Zaśmiała się i nieco rozluźniła. Zatrzymałem się na podjeździe, wyszedłem z samochodu i otworzyłem jej drzwi. Podałem dłoń, wyszła od razu.

FIRE ON FIRE #2RossettiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz