Vivian.
Jeszcze długo siedziałam z Tyr'em. Nawet nie ściągnęłam z niego tego cholerstwa do jazdy. Nie potrafiłam, nie miałam na to siły. Płakałam i modliłam się w myślach by wrócił. Wiedziałam, że zapewne zwołał do domu resztę ochroniarzy. To jego mieli chronić, nie mnie. To z nim mieli jechać, a nie być tutaj.
- wróci prawda?
Zapytałam konia jednak ten tylko prychnął. No tak, nie odpowie mi. Westchnęłam.
- zawołam kogoś by przyszli cię rozebrać.
Tyr znowu prychnął. Poklepałam go po szyi i ruszyłam w stronę wyjścia, a on zaczął się robić jakiś niespokojny. Mój telefon zaczął dzwonić. Wyciągnęłam z kieszeni i zobaczyłam nieznany mi numer. Zmarszczyłam czoło, odebrałam i przyłożyłam urządzenie do słuchawki.
- halo?
Odezwałam się.
- mialem dzwonić najpierw do ciebie gdy będzie się coś dziać więc kurwa uciekaj, Ruski wybijają wszystkich.
Usłyszałam głos Marco.
- o czym ty mówisz.. nie słyszę st..
Nie dokończyłam bo zrozumiałam, że używają tłumików.
Kurwa.
Mój telefon zaczął pikać i się wyłączył. Padła bateria.
Niewiele myśląc wybiegłam, ze stajni i pobiegłam na strzelnicę. Ubrałam kamizelkę kuloodporną, wsunęłam pistolet za pasek spodni i przewiesiłam przez ramię M4.
Wybiegłam ze strzelnicy. Widziałam jak dom się pali, jak nasi zaczynają padać jeden po drugim. Wbiegłam do stajni, z trudem wsiadłam na konia.
- wiem, że jeszcze nie jeździliśmy tak szybko ale postaram się nie zlecieć, a ty postaraj się mnie nie zabić.
Nie musiałam nic więcej mówić. Tyr jakby rozumiał co się dzieje i od razu wybiegł ze stajni. Biegł w przeciwnym kierunku niż jest dom. Trzymałam się mocno by nie zlecieć. Było ciemno jak cholera, nie widziałam kompletnie nic. Odwróciłam głowę, widziałam jak pali się stajnia i strzelnica. Wszystko poszło z dymem i wątpię by ktoś z ludzi Alessandro przeżył.
CZYTASZ
FIRE ON FIRE #2Rossetti
RomanceAlessandro Rossetti musi zaopiekować się jak sądzi nastolatką i zapewnić jej bezpieczeństwo. Ale co gdy okaże się, że Vivian już jest dorosłą kobietą? I co się wydarzy, gdy rodzinę Rossetti dogoni przeszłość? 18+