34

8K 251 7
                                    

Vivian.

Jeszcze długo siedziałam z Tyr'em. Nawet nie ściągnęłam z niego tego cholerstwa do jazdy. Nie potrafiłam, nie miałam na to siły. Płakałam i modliłam się w myślach by wrócił. Wiedziałam, że zapewne zwołał do domu resztę ochroniarzy. To jego mieli chronić, nie mnie. To z nim mieli jechać, a nie być tutaj.

- wróci prawda?

Zapytałam konia jednak ten tylko prychnął. No tak, nie odpowie mi. Westchnęłam.

- zawołam kogoś by przyszli cię rozebrać.

Tyr znowu prychnął. Poklepałam go po szyi i ruszyłam w stronę wyjścia, a on zaczął się robić jakiś niespokojny. Mój telefon zaczął dzwonić. Wyciągnęłam z kieszeni i zobaczyłam nieznany mi numer. Zmarszczyłam czoło, odebrałam i przyłożyłam urządzenie do słuchawki.

- halo?

Odezwałam się.

- mialem dzwonić najpierw do ciebie gdy będzie się coś dziać więc kurwa uciekaj, Ruski wybijają wszystkich.

Usłyszałam głos Marco.

- o czym ty mówisz.. nie słyszę st..

Nie dokończyłam bo zrozumiałam, że używają tłumików.

Kurwa.

Mój telefon zaczął pikać i się wyłączył. Padła bateria.

Niewiele myśląc wybiegłam, ze stajni i pobiegłam na strzelnicę. Ubrałam kamizelkę kuloodporną, wsunęłam pistolet za pasek spodni i przewiesiłam przez ramię M4.

Wybiegłam ze strzelnicy. Widziałam jak dom się pali, jak nasi zaczynają padać jeden po drugim. Wbiegłam do stajni, z trudem wsiadłam na konia.

- wiem, że jeszcze nie jeździliśmy tak szybko ale postaram się nie zlecieć, a ty postaraj się mnie nie zabić.

Nie musiałam nic więcej mówić. Tyr jakby rozumiał co się dzieje i od razu wybiegł ze stajni. Biegł w przeciwnym kierunku niż jest dom. Trzymałam się mocno by nie zlecieć. Było ciemno jak cholera, nie widziałam kompletnie nic. Odwróciłam głowę, widziałam jak pali się stajnia i strzelnica. Wszystko poszło z dymem i wątpię by ktoś z ludzi Alessandro przeżył.

FIRE ON FIRE #2RossettiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz