To właśnie dzisiaj Jameson ma koncert.
Nasza wspólna piosenka zdobyła już całkiem sporo kliknięć na spotify. A dokładnie za godzinę ma pojawić się jej wersja także na youtubie.
Jestem bardzo podekscytowana tym faktem i ledwo umiałam dziś zasnąć z radości, jaka we mnie buzowała. Każde kolejne odsłuchanie tej piosenki przyprawia mnie o jeszcze szerszy uśmiech. I chyba do tej pory nie do końca umiem uwierzyć w to, że moje największe marzenie właśnie się spełnia.
Wstaję z łóżka i biegnę po schodach, prosto do kuchni, z telefonem w dłoni. Od razu wskakuję na Jamesona stojącego tam. Łapie mnie delikatnie i pewnie.
- Widziałeś to?! - pytam entuzjastycznie, wymachując komórką.
Jameson od razu zaczyna się śmiać i uśmiecha się ciepło.
- Tak i jestem z ciebie bardzo dumny.
Całuje mnie w czoło, a ja znowu czuję, jak przechodzi mnie przyjemny dreszcz.
Tak bardzo uwielbiam, jak on tak robi.
Jestem niebywale szczęśliwa. Nikt nigdy nie sprawił mi takiej radości, a Jameson wnosi ją do mojego życia codziennie.
- Jadę z tobą na koncert. I wystąpię tam - oświadczam, choć jeszcze wczoraj miałam odmienne zdanie.
Ćwiczyłam ten refren przez cały tydzień, do takiego stopnia, że znam go już perfekcyjnie. I nie chciałabym, że ta nauka poszła na marne.
- Na pewno??? - pyta zaskoczony.
- Tak. Jestem tego pewna. Przecież spędziłam aż siedem dni na uczeniu się tekstu na pamięć. Znam go doskonale.
- A nie stresujesz się?
Wzruszam ramionami.
- Może trochę. Ale radość i tak jest większa niż strach.
Znowu całuje mnie, tym razem w usta.
- W takim razie szykuj się, bo jedziemy za godzinę.
- Oczywiście - odpowiadam wesoło.
Jameson odstawia mnie na ziemię, a ja idę do łazienki wziąć prysznic.
Nie maluję się, bo wiem, że na backstage'u zrobią to za mnie makijażystki. Ubieram na siebie sukienkę z siateczkowymi rękawami i wiązaniem z boku. I jedną z moich ulubionych czarnych par szpilek.
Zmierzam do kuchni i piję jedynie kawę.
Dawno tak bardzo się nie cieszyłam, jak teraz. Chyba już nawet przebiłam skalę radości.
Zmierzam do sypialni i pakuję swoją torbę, wiedząc, że kolejną noc spędzę w hotelu, na który w życiu nie byłoby mnie stać. Zabieram ze sobą sukienkę od Jamesona, wiedząc, że to właśnie w niej chcę wystąpić na scenie. Kupił mi ją podczas naszego pobytu u Harper i jest jedną z moich ulubionych.
Moje pakowanie przerywa mi dzwoniący telefon. Od razu odbieram, widząc, że to Katherine.
- Hej - odzywa się pierwsza.
- Hejka.
- I jak, zmieniłaś zdanie? Bo mam nadzieję, że tak.
- Zmieniłam. Ty jak zwykle masz rację. Uznałaś, że zgodzę się pojechać i tak też zrobiłam.
Zaczynamy się śmiać.
- Szkoda, że nie mogę wybrać się na ten koncert. Ale Lorry jest chętna, więc przekażę jej, że jednak wystąpisz.
CZYTASZ
Zaśpiewam o Tobie
RomantikDo osób, które nie wierzyły w swoje marzenia - czasami miło zaskoczyć się ich spełnieniem. . . Playlista na samym końcu książki ~TiGii PS życzę udanej lektury! i z góry przepraszam za wszystkie błędy