Wolę nie wiedzieć - rozdział 11

17 0 0
                                    

Wychodzimy z pokoju, a później z hotelu, żegnając się z recepcjonistkami i oddając im kartę do pokoju. Wsiadamy do samochodu Jamesona i odjeżdżamy. Jedziemy do butiku, jednego z najdroższych, otwartego akurat od dziewiątej. 

Katherine napisała mi, że Harper jeszcze nie wróciła, więc nie musimy się spieszyć. I się nie spieszymy.

Jesteśmy pogrążeni w rozmowie do momentu, w którym parkujemy przed ładnym i dość malutkim budynkiem będącym sklepem z najpiękniejszymi sukienkami, jakie kiedykolwiek widziałam. Wchodzimy do środka i...

- Jejku, jak ja mam cokolwiek wybrać, jak tutaj wszystko jest takie piękne?

- Nie masz limitu, wybieraj, ile chcesz.

Patrzę na niego z niedowierzeniem, ale nie komentuję. 

Oglądam wszystkie możliwe sukienki, a ekspedientka pyta, czy w czymś pomóc. 

- Na razie dziękuję, muszę się rozejrzeć.

- Jasne, proszę bardzo.

Dosłownie, można tu znaleźć ubranie w każdym kolorze. 

Podchodzę do wieszaków z czarnymi sukniami. Są krótkie, długie i średniej długości. Z wycięciami i bez. Z falbaną i bez. Ciężko się na jakąkolwiek zdecydować. Ale moją uwagę przykuwa średniej długości z rozszerzającym się od talii dołem. Jej materiał przykrywa tiul ze srebrnymi gwiazdkami, a całość wykańcza także srebrny pasek. Rękawy tej sukienki są całkowicie z tiulu, a czarny materiał kończy się miseczkami, bez żadnych ramiączek. To wygląda cudownie. 

- Ta będzie idealna. 

Ekspedientka podchodzi do tej sukienki i podaje mi ją, mówiąc, że ten rozmiar powinien pasować. Pokazuje, gdzie znajdują się przymierzalnie, a ja zmierzam w tamtą stronę z wybranym strojem. Przymierzam tę sukienkę i stwierdzam fakt, oglądając się w lustrze, że wyglądam w niej jeszcze lepiej niż w poprzedniej. Wychodzę z przymierzalni i uśmiecham się do Jamesona. 

- Wyglądasz...ślicznie. 

- Jak się pani czuje w tej sukience?

- Idealnie. Jest cudowna.

- To prawda. Wygląda pani w niej pięknie. 

Uśmiecham się szeroko.

Jameson podchodzi do mnie bliżej i szepcze mi do ucha:

- Wyglądasz przepięknie. I nie obchodzi mnie cena. 

- To dobrze, bo planowałam ją wziąć. 

Uśmiecha się do mnie, kiwając głową.

- Widzę, że ktoś tu zmienił swoje podejście.

- Nie będę się z tobą kłócić i tak zrobisz po swojemu. 

- Masz rację. Więc kupię ci tę sukienkę. I nie tylko tę, jeśli będziesz jeszcze jakąś chciała.

- W porządku. Ale jedna mi wystarczy.

Jameson odsunął się ode mnie, by jeszcze raz na mnie spojrzeć.

- Pańska dziewczyna będzie w tej sukience zjawiskowo wyglądać.

- Nie wątpię. 

Pańska dziewczyna. A on nie zaprzeczył.

Ale przecież myślałam, że Katherine się myli... A może nie usłyszał dobrze?

A może to ja się mylę?

Moje uczucie do niego to jedno, ale jego uczucia do mnie to drugie. I wolę myśleć, że on nic więcej nie czuje. Tak będzie prościej.

Zaśpiewam o TobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz