Walizka i alkohol - rozdział 31

10 0 0
                                    

Podjeżdżamy pod apartamentowiec, w którym mieszkam. A raczej mieszkałam, bo od dzisiaj następne noce będę spędzać w objęciach Jamesona. 

Nie mogę uwierzyć w to, jak bardzo zmieniło się moje życie w przeciągu tak naprawdę miesiąca. Bo pracuję u niego już tyle czasu. Ale sprawy zaczęły nabierać jeszcze szybszego obrotu dopiero ostatnio. A ja poddałam się i nie walczyłam z przypływem tego wszystkiego. I chyba nie mam, czego żałować. 

Wychodzimy z samochodu i zmierzamy prosto do windy. Gdy idziemy przez parking, dłoń Jamesona znajduje moją i od razu ją łapię. Automatycznie uśmiecham się na ten gest i odwzajemniam uścisk. 

- Jeżeli będzie tam jakikolwiek bałagan, to przepraszam za niego już teraz. Przepłakałam ostatnie trzy dni, kiedy byłam w mieszkaniu, więc nie miałam sił na robienie porządków.

- Am, spokojnie. Nie musisz mnie za to przepraszać. A tak poza tym płakałaś z powodu naszego pocałunku, prawda? 

- Prawda. 

- Ojj, Amberly...

Obejmuje mnie ramieniem i przyciąga do siebie, tak że teraz przylegam całym swoim bokiem do jego ciała. 

- Mam nadzieję, że ani razu nie zobaczę łez na twojej twarzy z powodu naszej relacji. Nie chciałbym tego. 

- Ja też bym tego nie chciała, żebyś cierpiał z powodu mojej głupoty. 

Wychodzimy z windy i idziemy do mojego apartamentu. Otwieram drzwi i przekraczamy ich próg. Od razu idę do sypialni i wyjmuję z szafy średniej wielkości walizkę, która za czasów nowości jeszcze była biała. Patrzę na Jamesona opierającego się o framugę drzwi. 

- Pomóc ci? - pyta. 

- Tak, mógłbyś pójść do łazienki po taką czarną kosmetyczkę. Leży w szafce po lewej stronie. 

Skina głową i zmierza w wyznaczonym przeze mnie kierunku, a ja za ten czas wrzucam ubrania prosto do walizki. W pewnym momencie do moich rąk trafia koszulką, którą mi dał. Ściskam materiał, przyglądając mu się z zainteresowaniem. Uświadamiam sobie, że ta koszulka jest dla mnie czymś więcej niż jedynie ubraniem. Nagle słyszę za sobą kroki. 

- Gdzie ją położyć? 

- Do walizki.

Podchodzi i zauważa w moich dłoniach materiał. Od razu się uśmiecha na ten widok. 

- Obrazisz się, jak ukradnę ci jeszcze jedną koszulkę? 

Jego uśmiech powiększa się. 

- Nie, skąd w ogóle taki pomysł? Bierz, co tylko chcesz. Moja szafa stoi otworem dla ciebie. 

Wrzucam ubranie do walizki i obracam się twarzą do niego. Wpadam mu w ramiona i całuję w usta. Od razu odwzajemnia pocałunek i łapie moją twarz w swoje obie dłonie. 

Czuję się wolna i spełniona. Szczęśliwa i spokojna. Bezpieczna i piękna. A to wszystko sprawia jeden człowiek. 

- Nie mogę się przy tobie opanować - wyznaję cicho, ale pozytywnie. 

- I to moja wina? - pyta z udawanym oburzeniem. 

Patrzę na niego z również udawanym rozczarowaniem, co niemal od razu przeradza się w śmiech. 

- Ojj, Amberly. Nie musisz się przy mnie opanowywać. Nawet bym się cieszył z takiego obrotu spraw. 

Klepię go w ramię i oboje zaczynamy się śmiać. 

Sięgam po kolejne ubrania. Wyciągam z szafy sukienki od niego i składam je z przesadną starannością, ale nie chcę, by za bardzo się pogniotły. 

Zaśpiewam o TobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz