Wyznanie - rozdział 35

6 0 0
                                    

Wczorajsza premiera dosłownie zawładnęła światem muzycznym. Jest to najwięcej razy odtwarzana piosenka ostatnich kilku lat. 

Ja i Jameson jesteśmy już parą dla najprawdopodobniej całego świata. Ten teledysk wywołał ogromny szum wśród dziennikarzy i wskutek tego na każdym portalu można znaleźć informację o naszym związku. Który de facto jest prawdą. 

Nie przeszkadza mi to, że dosłownie w jednej dzień stałam się sławna, występując jedynie w klipie piosenki. Nagrywając refren z Jamesonem, już poniekąd pogodziłam się ze świadomością, że przestanę być jego cieniem (menadżerką), a zostanę kimś znacznie popularniejszym. Mam jednak lekkie wyrzuty sumienia o to, że może zabiorę mu sławę, ale on ciągle uspokaja mnie, że nawet gdyby tak się stało, byłby ze mnie najdumniejszy. 

Jedyny stres, jaki czuję dzisiaj od rana to z powodu wizyty rodziców Jamesona, którzy mają przyjechać za jakieś dwie godziny. 

Zdążyłam się już pomalować. Rzęsy, brwi, a usta pomaluję chwilę przed ich przyjazdem. Mam zamiar ubrać delikatną, czarną sukienkę z falbankami i wiązaniem w talii, której nie nosiłam chyba ze sto lat. 

Jameson pojechał kupić mamie kwiaty, a ja za ten czas skontaktowałam się z Cameron. Ostatni raz widziałam ją w piątek na pogrzebie. Wyglądała na kompletnie złamaną i przybitą, a ja wcale jej się nie dziwię. Gdy zadzwoniłam, powiedziała mi, że czuje się okropnie, ale stwierdziła też, że wyjazd do rodziny był dobrym wyborem. A ja znowu zapewniłam ją, że ma we mnie wsparcie. 

Wypijam kawę, choć stres jest już wystarczającym paliwem dla serca. 

Jestem niemal pewna, że rodzice Jamesona widzieli ten teledysk i tego się cholernie boję. Że jego mama uzna mnie za nieodpowiednią, choć mój ukochany zapewnia mnie, że nic takiego się nie stanie. A ja wierzę mu i mimo wszystko nadal się stresuję. Choć przy nim uspokajam swoje serce, to umysł podąża za różnymi myślami. 

Drzwi wejściowe się otwierają, a do domu wchodzi Jameson. Z dwoma bukietami, w tym jeden z czerwonych róż. Wstaję i podchodzę do niego. Zanim zdążę cokolwiek powiedzieć, wyprzedza mnie, podając mi kwiaty. 

- To dla ciebie, Am. 

Biorę je i uśmiecham się szeroko. Całuję go w usta przez kilka sekund i upajam się zapachem całego bukietu. 

- Są śliczne, dziękuję. 

Idę z nimi do kuchni, wyciągam z szafki wazon i nalewam do niego trochę wody. Wsadzam kwiaty do środka i zanoszę do salonu na sam środek komody. 

- Serio są piękne - mówię, stawiając wazon. 

- Na serio to ty jesteś piękna. 

Obracam się i klepię go w ramię. 

- Przestań się podlizywać, panie Evans - mówię z udawaną powagą i zaraz po tym wybucham śmiechem. 

- Jesteś urocza, Amberly - odzywa się z wesołym wyrazem twarzy.

- Chyba ty w fartuszku twojej mamy - mówię i wtedy śmiejemy się już oboje. 

Po chwili, gdy się opanuję, zerkam na niego. 

- Skoro masz już basen na dworze, to pomyślałam sobie, że jutro z niego skorzystam. Tylko jest jeden problem... - zaczynam mówić kuszącym głosem. 

- Jaki? 

- Nie wiem tylko, czy skończy się to dla mnie dobrze, bo nie mam kostiumu, a mokra bielizna jest chyba zbyt prześwitująca...

Jameson kiwa głową na boki, uśmiechając się, bo wie do czego zmierzam. 

- Ojj, Amberly. 

Łapie mnie i przyciąga do siebie. 

Zaśpiewam o TobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz