Wieczorem, kiedy leżałam już w swoim łóżku, do pokoju weszła moja mama.
- Hej skarbie, mogę wejść?
- Jasne, wejdź. - podniosłam się do pozycji siedzącej
- Jak ci minął dzień?
- Było w porządku. - na samą myśl o dzisiejszych wydarzeniach miałam ochotę otulić się kołdrą i już nigdy więcej spod niej nie wychodzić
- Na pewno nie chcesz wrócić na nauczanie domowe?
- Mamo wszystko jest w porządku, nie chcę wracać. Poza tym mam już kilku znajomych.
- To wspaniale córcia. Dobrze zostawię cię teraz samą, ale pamiętaj, jakby coś się działo, możesz zawsze na mnie liczyć.
- Dziękuję, kocham cię. - wyznałam, gdy wychodziła z pokoju
- Ja ciebie bardziej. - odpowiedział, po czym opuściła mój bezpieczny kącik.Nie chciałam jej martwić moją relacją z Connorem. Widziałam, jak bardzo jej zależało, żebyśmy się dogadali. Na początku też bardzo mi na tym zależało, natomiast teraz nie widzę ku temu szans.
***
- Cześć Lee, jak się czujesz? - zapytała mnie Mad, po tym jak się przywitałyśmy
- Nie najlepiej. - wyznałam, przypominając sobie wczorajszy dzień
- Tak mi przykro. Nie rozumiem, czemu on to zrobił.
- Ośmieszył mnie przed całą szkołą dla zabawy. Nie wiem co ja teraz zrobię.
- Spokojnie dzisiaj nikt już tego nie pamięta, gwarantuje ci.
- Obyś miała rację.
- Porozmawiajmy lepiej o Willu.
- Ale tutaj nie ma o czym rozmawiać.
- Widziałam, że wtedy za tobą wyszedł. - uśmiechnęła się, a ja już wiedziałam o co jej chodzi
- Daj spokój. - powiedziałam, kierując się do klasy
- No co, Will jest mądry, wysportowany a do tego mega przystojny.
- A do tego jest dla nas nieosiągalny. - dodałam
- Dla mnie może i tak, ale dla ciebie, jak najbardziej jest. Jeszcze przyznasz mi rację.
- Dobrze już dobrze, a czy możemy zmienić już temat?
- W porządku, w takim razie porozmawiajmy o imprezie z okazji zakończenia roku szkolnego.
- Jakiej imprezy?
- A no tak ty jeszcze nic nie wiesz. Co roku szkoła organizuje taką imprezę, co za tym idzie są lekkie ograniczenia, ale mimo wszystko można się dobrze bawić.
Niestety naszą rozmowę przerwał dzwonek na lekcje, jednak Mad obiecała, że na przerwie obiadowej powie mi o tej imprezie coś więcej.***
- Mnie zastanawia jedna rzecz, dlaczego on się tak na ciebie uwziął. - zaczął Matteo, kiedy wszyscy zajadaliśmy się swoimi posiłkami
- Może to dlatego, że przez przypadek oblałam go sokiem. - odpowiedziałam, biorąc kęs zapiekanki
- Ale żeby tak bardzo się wściec o jakąś bluzę, nie sądzę. Musi tu chodzić o coś innego, tylko o co.
- Nie mam pojęcia i szczerze jakoś mało mnie to interesuje. Postaram się go po prostu unikać i może z czasem przestanie żywić do mnie urazę.
- Myślisz, że dasz radę go unikać przez cały ten czas? - zapytała Nicole
- Oczywiście, że nie przez cały czas, przecież...
I w tym momencie zorientowałam się, że nie mogę powiedzieć im o mojej prawdziwej relacji z Connorem. Gdyby to wyszło na jaw, a on by się o tym dowiedział, nie miałabym już życia w domu jak i poza nim.
- Przecież? - drążyli
- Przecież chodzimy do tej samej szkoły, jemy na tej samej stołówce to normalne, że będziemy się widywać. - wymyśliłam coś na szybko i na szczęście nie drążyli dalej tematu
- Lepiej pogadajmy o czymś ważniejszym.
- O czym?
- No jak to o czym, o naszej imprezie zakończeniowej.
- Racja, na przerwie zaczęłam opowiadać Lee o niej.
- W tym roku impreza będzie zorganizowana w klimacie lat 90.
- Ale super, zacznę już myśleć, nad tym co ubiorę.
- Spokojnie laski, nawet zapisy się jeszcze nie rozpoczęły, a wy już myślicie nad stylizacjami.
- Matt nie wiesz, że dziewczyny mają trudniej? Musimy wybrać sukienkę, do tego jakieś dodatki, biżuterię, musimy pomyśleć nad fryzurą czy też jakie buty będą odpowiednie. Ty za to masz dużo łatwiej, założysz jakąś koszulę, dżinsy i już jesteś gotowy.
- Dobra zapomnijcie, że cokolwiek mówiłem. - na te słowa wszyscy się zaśmialiśmy
- A ty Lea masz już w głowie jakiś pomysł?
- Szczerze mówiąc, nie wiem czy pójdę.
- Jak to nie wiesz, musisz z nami iść. - uniosła się Madison
- No nie wiem.
- Ta impreza rozpoczyna wakacje, to oczywiste, że musimy być tam we czwórkę. Mogę pomóc ci z wyborem sukienki.
- A ja zrobię ci przepiękny makijaż. Proszę Lee.
- Zastanowię się.
- W porządku.
Chciałam pójść na tę imprezę, a szczególnie ze znajomymi. Niestety nie byłam pewna, czy moja mama się na to zgodzi i czy w ogóle będę na siłach, żeby tam iść.***
Po skończonych lekcjach w końcu wróciłam do domu. Jak się okazało, byłam w nim sama. Postanowiłam, że zrobię sobie coś do zjedzenia. Przygotowałam składniki na chińskie pierożki i zabrałam się do pracy. Danie to może było czasochłonne, ale za to smakowało nieziemsko. Podczas gotowania poczułam czyjąś obecność w kuchni, odwróciłam się z myślą, że to Jack wrócił wcześniej do domu. Niestety to nie był on. Przede mną stał nie kto inny jak mój ukochany brat.
- Znowu przyszedłeś mnie poniżyć? - zapytałam, odwracając się z powrotem do naczyń
- Przyszedłem zrobić sobie obiad, ale widzę, że już mnie wyręczyłaś.
- Zapomnij, robię tylko dla siebie.
W pewnym momencie poczułam, że coś spływa mi po wardze. Przetarłam nos ręką i tak jak myślałam, leciała mi krew. Jak najszybciej wyszłam z kuchni, zasłaniając twarz dłonią. Connor coś za mną wołał, ale nie byłam w stanie wyłapać co dokładnie. W uszach mi dzwoniło, a przed oczami pojawiły się czarne plamy. A ja już wiedziałam, co wydarzy się dalej.___________
Hejka hejka. Dawno mnie tu nie było, ale spokojnie już wracam. Ten rozdział może nie jest najciekawszy, ale wpływa na dalszą opowieść. Chciałabym żebyście napisali mi, co sądzicie o tej historii. Zdradzę wam, że za niedługo będzie się działo. Wpadajcie na tik toka Roxi_Watt. Do następnego.
CZYTASZ
Druga szansa
Teen FictionLea jest nastolatką chorującą na białaczkę. Choroba sprawia jej duże problemy w normalnym funkcjonowaniu. Kiedy jej mama przeprowadza się do swojego partnera, ona musi zamieszkać z babcią. Według ustaleń po tym, jak wyzdrowieje, ma zamieszkać z nową...