***
Na samym początku podobało mu się to, ile uwagi dostał na Twitterze. Przed koncertem w Sztokholmie podchodziło do niego bardzo dużo osób, chcąc zapytać, jak się czuł po interakcji z Louisem i o jego planach na następne koncerty. Harry wciąż pozostawał tak samo nieśmiały, jednak chętnie odpowiadał na każde pytanie i ekscytował się, mówiąc o tym, że podczas pierwszej solowej trasy Louisa będzie obecny na każdym koncercie na płycie.
Sam koncert również był bardzo przyjemny i przede wszystkim niespodziewany. Korzystając z zamieszania przy wpuszczeniu i sprawdzaniu rzeczy, mimo iż był siedemdziesiąty w kolejce, udało mu się zdobyć środkową barierkę. Nie zrobił nic nadzwyczajnego — po prostu podszedł do innego ochroniarza, który nie przeszukiwał mu torby, tylko sprawdził bilet i przepuścił go do środka. Miał dużo szczęścia i nie zrobił nic nieuczciwego, więc z czystym sumieniem po długim biegu usiadł pod swoją barierką, po czym napisał na twitterze, że znowu udało mu się być bardzo blisko Louisa.
— Proszę bardzo — powiedział ochroniarz, podając mu wodę. Harry z wdzięcznością przyjął butelkę, uśmiechając się szeroko do mężczyzny. — Sam jeden wśród kobiet. Musisz się cieszyć.
Harry zaśmiał się cicho, chociaż w środku poczuł się odrobinę zniesmaczony.
— Raczej jestem gejem, a poza tym, nawet jeśli byłbym hetero, to nie patrzyłbym na dziewczyny w tej kategorii. Tutaj się bardziej czuję jak w grupie przyjaciół — odpowiedział. — Zresztą nie jestem tu dla towarzystwa, tylko dla Louisa.
— Jesteście szaleni. Nie wyobrażam sobie spać na chodniku, żeby mieć barierki na koncercie. Poza tym, nawet nie wiem, kim jest ten cały Louis.
Harry przewrócił oczami na te słowa.
— Widzisz, myślę, że te dwanaście tysięcy osób chciałoby być na twoim miejscu. Wyspałeś się całą noc w domu, a i tak jesteś przy barierkach, plus jeszcze ci za to płacą.
Aż do wejścia na scenę Only The Poets, Harry kontynuował rozmowę z ochroniarzem. Dopiero gdy support zaczął swój występ, mężczyzna odszedł pozwalając brunetowi cieszyć się koncertem.
Tym razem również czuł się przytłoczony tak, jak dwa dni wcześniej, gdy zobaczył Louisa pierwszy raz na żywo. Sam widok piosenkarza był dla niego tak odurzający, że nie potrafił zebrać myśli, nie mówiąc już o tym, jak brzmiał jego głos. Był delikatny, łagodny i zapierający dech w piersi — śpiewał z brytyjskim akcentem, przez co brzmiał autentycznie, a przy wysokich dźwiękach Louis się napinał, dając z siebie wszystko. Harry podziwiał go jako człowieka i artystę, i gdy tylko na niego patrzył, czuł się, jakby przekroczył bramy niebios.
Louis był taki piękny.
Na drugiej piosence, którą było Drag me down autorstwa The Rogue, Harry sięgnął po przygotowany kilka godzin temu baner.
Barricade jump again?
I to był ten moment, w którym wiedział, że to z nim Louis zrobił kontakt wzrokowy. Był tego tak pewien, że pozwoliłby sobie za to ściąć swoje włosy (co nie było prawdą, gdyż nigdy nie pozbędzie się tych pięknych, długich loków — na utrzymanie ich wydał zbyt dużą sumę). Jednak by się utwierdzić w swoim przekonaniu, wysłał mu kilka całusów.
I dostał w podzięce dwa.
***
barbiess: wpychasz się w kolejkę ;/
maggiensy: jak go zobaczę na naszym koncercie, to wyrwę mu tę obrzydliwe loki i wsadzę mu do mordy xd
kalielovins: nie spojrzał na ciebie xd wypierdalaj