lucky

1K 123 141
                                    


rozdział dla O_liwcia sto lat!!


— Wasze wsparcie jest niesamowite!

Kolejny raz tej nocy rozbrzmiał ogromny krzyk wszystkich fanów. Harry uśmiechnął się, unosząc swój aparat, by zrobić Louisowi zdjęcie, jednak na tym koncercie nie miał zbyt wiele szczęścia. Z uwagi na kilkudniowe kolejkowanie fanów wylądował w dziesiątym rzędzie, przez co zrobienie zdjęcia bez uniesionych dłoni innych osób lub bez ekranów telefonu, momentami graniczyło z cudem. Niemniej jednak, po szybkim przejrzeniu fotografii w trakcie niemal trzy minutowej przerwy zauważył, że wiele z nich wyszło mu naprawdę całkiem dobrze.

— Louis powinien mnie zatrudnić — powiedział do Sabriny, kiedy piosenkarz zaczął śpiewać Fearless. — Miałby dużo lepszy content na instagramie.

— Zapytaj go — zaśmiała się dziewczyna. — Skoro twierdzi, że mu się podobasz, to możesz go sobie owinąć wokół palca.

Harry jedynie przewrócił na to oczami. Stanął na palcach, by przyjrzeć się Louisowi, a gdy zauważył, że piosenkarz patrzył w jego stronę, nieśmiało mu pomachał, za co dostał szeroki uśmiech.

Był to dopiero szósty koncert, a Harry wciąż zdawał się wygrywać. Poza wszystkimi obrzydliwymi komentarzami na Twitterze na jego temat, spotykały go same miłe rzeczy — widział piękne miasta i krajobrazy, pierwszy raz leciał samolotem i płynął promem, poznał Sabrinę, spróbował wiele smacznych potraw i, co najważniejsze, Louis wiedział, że istnieje. Nie sądził, że kiedykolwiek przeżyje coś chociaż minimalnie lepszego niż to.

Brakowało mu tylko chociaż jednej, krótkiej rozmowy, aby być spełnionym do końca życia.

— Czyli dzisiaj Louis nie wychodzi — westchnęła Sabrina, kiedy po koncercie Harry wszedł na swój profil, by podzielić się nowymi pięknymi zdjęciami piosenkarza. — A następny koncert dopiero za tydzień. Weź mu napisz, żeby wyszedł w Paryżu.

— Jedź teraz ze mną do Pragi. Znaczy, loty są pewnie drogie, ale myślę, że na pewno znajdziemy jakiś autobus. Ja sta...

— Nie kończ — przerwała mu i położyła dłoń na jego ustach. — Doceniam twoją hojność, ale nie mogę cię tak wykorzystać. Zobaczymy się za tydzień.

— Ale chciałem tylko...

— Też cię kocham. — Cmoknęła go w policzek, po czym złapała go za rękę, by udać się w stronę hotelu. — Padam na twarz. Jak ty sobie dajesz radę jeżdżąc na tyle koncertów? Jeszcze spędziłeś całą noc w autobusie.

Harry wzruszył ramionami.

— To w porządku — odparł, pociągając nosem. Był marzec, co zdecydowanie nie sprzyjało Harry'emu, który często łapał przeziębienia i każdą inną sezonową chorobę. Dodatkowo spanie na chodniku i brak pełnego dnia na odpoczynek sprawiło, że powoli jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa. — Jestem szczęśliwy i przede wszystkim sam tego chciałem. Żyję moim wymarzonym życiem.

— Nie czujesz się samotny?

— Nie bardziej, niż na co dzień.

Te słowa zakończyły ich rozmowę. Do hotelu mieli zaledwie dziesięć minut pieszo — Harry zrezygnował ze swojej rezerwacji, by spędzić więcej czasu z Sabriną — i przez cały czas panowała między nimi cisza. Co jakiś czas dziewczyna zabawnie machała ich rękami lub zaczepiała bruneta, by chociaż na krótki moment się uśmiechnął.

LouisT28: dzisiaj byłeś trochę dalej, ale i tak udało mi się odnaleźć ciebie w tłumie :DD twoje włosy świetnie wyglądają w kucyku

you were here when i needed youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz