Było piątkowe popołudnie, zaledwie cztery dni przed wylotem na latynoską część trasy Louisa, kiedy dostał wiadomość. Początkowo chciał ją zignorować, ponieważ nie miała ona niebieskiego znaczka przy nazwie, co mogło sugerować, iż była to zwykła wiadomość od fanki Tomlinsona, jednak wtedy zauważył, że jego ukochany go zaobserwował. Z ciekawością wszedł w profil tej osoby i niemal zakrztusił się swoją kawą, gdy zobaczył, kim była ta osoba.
matttheproducer: Hej. Jeśli masz czas, prosiłbym Cię o kontakt.
Matt był producentem muzycznym, który pomógł Louisowi przy tworzeniu jednego z jego pierwszych singli, jakim było Just Hold On, za który Harry był w stanie oddać życie. Była to jedna z pierwszych piosenek, którą zdecydował się wytatuować i która miała specjalne miejsce w jego sercu.
Z podekscytowaniem rozejrzał się, chcąc się upewnić, że Louis nie wrócił tajemniczo ze studia i pospiesznie odpisał na wiadomość, podając w niej swój numer telefonu. Może był nieostrożny, ale w tamtym ciekawość wzięła nad nim górę. Rozczarowany westchnął cicho, kiedy zauważył, że wiadomość została wysłana ponad dwie godziny temu, więc najprawdopodobniej na odpowiedź będzie musiał poczekać.
— Nie mam pojęcia, mamo — powiedział do telefonu. — Znaczy wiesz, to nie musi być coś wielkiego, może chce zapytać o Louisa, ale... Cholera, w sumie nie widzę powodu, żeby chciał porozmawiać ze mną. Na pewno ma kontakt z jego menadżerem, więc po co prosiłby o kontakt mnie?
— Skarbie — zaczęła Anne z uśmiechem. — Louis daje ci życie, o jakim mogłeś tylko pomarzyć. Może ta szansa od niego pozwoli ci w końcu uwierzyć w to, że naprawdę masz talent, którego nie możesz zmarnować.
— No nie wiem. Wstydzę się — westchnął. — Wiesz, że nie lubię być w centrum uwagi i... Boże, zwymiotowałem, kiedy paparazzi robili mi zdjęcia. To szaleństwo.
— To nie jest szaleństwo. To uśmiech od losu po tylu latach smutku.
Harry uśmiechnął się, nieśmiało patrząc na swoje dłonie.
— Nie widzę siebie w tym świecie. I to nie chodzi o uśmiech od losu, po prostu... Zawsze byłem tylko Harrym, który wybierał sobie swoją nową obsesję co kilka lat i nie miał poza nią niczego do zaoferowania — wyjaśnił, na co jego mama przewróciła oczami. — Nie, mamo, taka jest prawda. Kiedy byliśmy w studiu, wszyscy na mnie patrzyli i byłem taki... Ważny? Nie mogę się przyzwyczaić do tego, że ktoś może mnie chcieć i że nie jestem tylko cieniem innych, szczególnie po tej sytuacji z Sabriną.
Przez dłuższą chwilę Anne nie odpowiadała.
— Rozmawiałam ostatnio z Louisem i zapewniał mnie, że jesteś w dobrych rękach.
— Czy możesz nie rozmawiać o mnie z Louisem? — zapytał zirytowany. — To mój chłopak, nie ojciec, więc to nie jest tak, że będzie się mną opiekował w taki sposób. Nie jestem dzieckiem.
— Jeszcze mało wiesz o miłości, kochanie.
Następne kilka minut Harry spędził na słuchaniu o nowej opowieści dla dzieci mamy, nie chcąc rozmawiać z nią na temat jego związku, aż zauważył, że dzwonił do niego nieznany numer. Pospiesznie pożegnał się z Anne, obiecując, że później do niej zadzwoni i odebrał.
— Harry Styles. Wiesz, jakie to jest niedorzeczne? Twoje nazwisko brzmi jak nazwisko światowej gwiazdy.
Harry poczuł rumieńce na policzkach.
— Nigdy o tym nie myślałem — odpowiedział, starając się nie brzmieć na zestresowanego. Miał jednak wrażenie, że bicie jego serca dało się usłyszeć po drugiej stronie słuchawki. — W jakiej sprawie chciałeś się ze mną skontaktować?