Po tygodniu rozłąki obydwoje stwierdzili, że najlepszym rozwiązaniem dla nich będzie wspólne zamieszkanie.Początkowo Harry'emu bardzo podobał się ten pomysł — mógł mieć Louisa tylko dla siebie praktycznie cały czas. Mogli razem gotować, sprzątać, oglądać telewizję i wychodzić na spacery, na co Harry cieszył się najbardziej, ponieważ ciągłe siedzenie w domu źle działało na jego zdrowie psychiczne. Jeśli chodziłby do pracy, byłoby mu zdecydowanie lżej, ale po dłuższym przemyśleniu swojej obecnej sytuacji, stwierdził, że musiał jeszcze poczekać. W końcu obiecał Louisowi, że pojedzie z nim na trzecią część jego trasy, a on z przyjemnością chciał dotrzymać tej obietnicy i praca mogłaby im tylko pokrzyżować wspólne plany.
Jego mama była sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, ale nie mogła mu nie pozwolić na przeprowadzkę. Harry miał dwadzieścia dwa lata, więc musiał w końcu pójść na swoje, jeśli mógł tak nazwać wprowadzenie się do swojego znacznie bogatszego partnera. Czasami chłopak czuł, że Anne wyczuwała w tym podstęp, ale starał się to ignorować.
Ale nie było tak, jak Harry chciał. Louis chodził na te swoje spotkania i nagrywki (nie zapraszał bruneta twierdząc, że chce mu zrobić niespodziankę), a kiedy wracał, pił dużo piwa. Mimo niepokoju, Harry nie zwrócił mu uwagi, bo w końcu to był Louis Tomlinson, światowej sławy piosenkarz, więc bał się, że jeśli powie coś nie tak, jak chciałby tego mężczyzna, to go straci. Jednak nie potrafił ukrywać tego, że bardzo bolała go zmiana w jego zachowaniu.
Minął zaledwie tydzień, a Louis nie był już tak czuły, jak na początku. Oczywiście nie odpychał Harry'ego, gdy przychodził się do niego przytulić, ale sam nigdy niczego nie zainicjował. Nie rozmawiali ze sobą prawie w ogóle i tak właściwie nie spędzali ze sobą czasu.
A to bolało go najbardziej.
— Coś się stało u ciebie w pracy? — zapytał niepewnie Harry, kiedy Louis wrócił ze studia. Wyglądał na spokojnego, chociaż brunet czuł, że pił alkohol.
— Nie, dlaczego coś się miało stać? Wszystkim podobał się mój wywiad, więc jesteśmy bezpieczni, jeśli o to ci chodzi.
To naprawdę nie było tak, że Harry nie spodziewał się, że w życiu codziennym Louis mógł być inny. I nie oczekiwał od niego, że będzie taki sam, na jakiego kreowali go fani, natomiast Harry wciąż był zawiedziony, że nie dostawał od niego tyle samo uwagi, co zaledwie dwa tygodnie temu. Nie chciał tego przyznać na głos, ale bał się, że był potrzebny piosenkarzowi tylko po to, aby mógł wyjść z szafy i uzyskać pozorną wolność.
A Harry kochał Louisa i nienawidził tego, że jego największe obawy powoli się sprawdzały.
Chłopak chrząknął cicho, któryś raz z kolei przecierając już dawno czysty blat.
— Jesteś trochę inny, niż na początku naszej znajomości. To wszystko.
Bał się spojrzeć mu w oczy. Nie chciał, żeby Louis odebrał to jako atak, ale wiedział, że nie miał na to wpływu.
I się nie mylił.
— No przepraszam, że nie jestem taki, jak sobie wyobrażałeś — mruknął, a Harry słyszał, że mimo tego, iż nie krzyczał, to był wściekły. — Nie wiem, czego się spodziewałeś, wchodząc ze mną w związek. Zdaję sobie sprawę z tego, że fani lubią sobie wyobrażać, jaki cudowny jestem w życiu prywatnym i przykro mi, że nie potrafię sprostać twoim oczekiwaniom, ale musisz przyjąć do wiadomości to, że to tylko głupie bajki.
Harry poczuł, że zaczął panikować.
— Nie o to mi chodziło — odpowiedział cicho, nie patrząc mu w oczy. — Widzę, że jesteś zdenerwowany i przestraszyłem się, że może stwierdziłeś... No wiesz, że nie jestem taki fajny, jak myślałeś. Przepraszam, nie chciałem na ciebie naskakiwać.