grateful

1.3K 139 129
                                    

Na następnym koncercie Harry zdecydował się pozostać w tyle. Nie chciał kolejny raz narażać się na nieprzyjemności w postaci nieznajomej czytającej jego wiadomości, ale również nie chciał ponownie zostać skrzywdzony. Palce u dłoni z każdą godziną bolały go coraz bardziej i jedyne, o czym marzył, to był powrót do domu i szybka wizyta w szpitalu. Swojej mamie powiedział, że przytrzasnął sobie dłoń sklepowymi drzwiami, ale ku jego niezadowoleniu, kobieta zdawała się mu nie uwierzyć.

Lot do Manchesteru miał w godzinach porannych. Poprzedniego wieczoru odmówił Louisowi spotkania, mówiąc, że nie miał dużo czasu — co było prawdą, ponieważ lot miał o dziewiątej — chociaż w rzeczywistości nie chciał ryzykować tym, że piosenkarz zauważy jego sine palce. Nieznajoma włożyła dużo serca w to, by zrobić mu krzywdę.

— Mój Harry — powiedziała z radością Anne, otwierając ramiona, by Harry mógł się do niej przytulić. Brunet żartobliwie przewrócił oczami, kiedy poczuł, ile uczucia kobieta włożyła w ich uścisk. — Tęskniłam.

— Ja też tęskniłem, mamo. Było naprawdę fajnie, ale potrzebuję odpocząć — zaśmiał się i się odsunął.

— Zmizerniałeś. To na pewno przez spanie na chodniku — powiedziała oskarżycielskim tonem, po czym chwyciła go za prawą dłoń. — To wygląda okropnie, Harry. Chcesz mi powiedzieć, co się naprawdę stało?

Jedną bardzo uprzykrzają życie rzeczą dla chłopaka było to, że nie potrafił okłamywać swojej mamy. Kiedy jeszcze chodził do szkoły i zrobił coś nieodpowiedniego, Anne zawsze potrafiła to z niego wyciągnąć w ułamku sekundy. Harry za każdym razem czuł się winny, gdy patrzył jej w oczy, więc zawsze starał się być z nią szczery.

— Te drzwi były naprawdę ciężkie — mruknął, przeklinając się w duchu. Sam usłyszał to, jak nieprzekonywujący był. — Możemy już jechać? Jestem zmęczony.

Anne uniosła jedną brew do góry, jednak zdecydowała się nie odpowiadać. Otworzyła Harry'emu drzwi, po czym sama zajęła miejsce kierowcy i po chwili pojechali w stronę szpitala.

Okazało się, że palce Harry'ego były stłuczone. Lekarz unieruchomił je, informując, że ból będzie się utrzymywał do trzech tygodni, jednak z każdym dniem będzie maleć. Kiedy Harry powiedział o tym mamie, kobieta mu nie odpowiedziała, po czym razem poszli do auta, żeby — wreszcie! — pojechać do domu.

LouisT28: już w domu? :)

harryloveslouis: prawie. przytrzasnąłem sobie palce drzwiami od auta, więc pojechaliśmy do szpitala, żeby je usztywnić

Harry naprawdę czuł się źle okłamując go, ale nie chciał mówić mu prawdy. Louis kochał swoich fanów i mimo, że nie wskazałby na konkretną osobę, to ostatnią rzeczą, jakiej pragnął, było to, żeby się zdenerwował lub zawiódł.

LouisT28: harold

LouisT28: za dwa dni przyjadę to pocałuję, żeby nie bolało

Serce Harry'ego się niemal roztopiło.

harryloveslouis: haha, na pewno pomoże :)

harryloveslouis: nie mogę się doczekać, aż przyjedziesz. pokażę ci... w sumie nie mam za bardzo co ci tutaj pokazywać XD ale będziemy mogli pójść na spacer i po kawę

LouisT28: teraz się boję, że mnie porwiesz i zabijesz

harryloveslouis: wiesz... tutaj nie będzie świadków

Louis wysłał mu gifa z płaczącym kotem, na co Harry się zaśmiał i wyłączył telefon.

— Z kim tak piszesz? — zapytała Anne, spoglądając na niego przez chwilę. Harry odwrócił spojrzenie od widoku zza okna, wciąż się uśmiechając. — Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się tak dużo uśmiechałeś.

you were here when i needed youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz