baby steps

1.2K 117 34
                                    



Po rozmowie z zarządem Harry czuł się pewny swojej decyzji, mimo tego że nigdy nie marzył o byciu osobą publiczną. Wiedział, że Louis był bardzo sceptyczny w tej sprawie, jednak za każdym razem, gdy piosenkarz przypominał, że ich relacja była dopiero w początkowej fazie, Harry kładł dłoń na jego kolanie i prosił go, by poczekał, aż zostanie im przedstawiony plan. I nie mylił się — Louisowi wciąż nie podobał się ten pomysł.

— Myślałem, że chciałeś takiej wolności — powiedział Harry, kiedy obydwoje leżeli już na małym łóżku w tour busie. Louis nie odezwał się do niego ani słowem od zakończenia rozmowy i podpisania kontraktu. Oczywiście czekał na niego, aż się umył i przygotował mu taką samą ilość poduszek jak zawsze, ale wciąż pozostawała między nimi cisza. — A jeśli ci się to nie podobało, to mogłeś mi powiedzieć, żebym nic nie podpisywał. Uszanowałbym to.

Odkąd się położyli, Louis ani się do niego nie przytulił, ani nie położył w jego stronę. Harry rozumiał, że mógł być zdenerwowany, jednak wciąż było mu przykro. Warunki przedstawione przez zarząd wydawały się być naprawdę w porządku, więc gdyby nie zachowanie szatyna, Harry byłby najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

— Lou? — zapytał cicho, kiedy nie dostał odpowiedzi. — Jeśli jesteś na mnie zły lub potrzebujesz przestrzeni, to nie musisz dzielić ze mną łóżka. Mogę też pójść do hotelu albo w ogóle wrócić do domu, jeśli cię to uszczęśliwi. Nie chcę, żebyś był na mnie zły.

Pierwszym krokiem od podpisania kontraktu było powolne odsuwanie się od siebie.

— I dalej będziesz moim idolem. Twoja muzyka jest dla mnie bardzo ważna i nie chciałbym przestać cię wspierać.

Po tych słowach Louis powoli zaczął się odwracać w jego stronę, a na jego twarzy gościł łagodny uśmiech.

— Nie jestem na ciebie zły, o czym ty mówisz? — zapytał delikatnie. Wierzchem dłoni pogłaskał policzek Harry'ego. — Jestem zestresowany, to wszystko.

— Dlaczego? Wydawało mi się, że ten kontrakt jest dobry.

— Jestem w tym świecie już kilka lat. To nigdy nie jest tak dobrze, jak to przedstawiają — wytłumaczył. Harry widział w jego oczach smutek, przez co jego serce się zacisnęło. — Nie powinienem cię wtedy zapraszać do siebie. Mogłem do ciebie napisać i spotkalibyśmy się, jakbym miał przerwę, bo teraz... Teraz nic nie możemy zrobić po swojemu. Nadal nie będę mógł cię zabierać na nasze randki, nie będziemy mogli decydować o rozwoju naszego związku i... To wszystko jest pod publikę, Harry. Im nie chodzi o to, by nam było dobrze.

— Przepraszam — szepnął brunet, czując rosnące poczucie winy. — To, co będziemy musieli pokazać, to pokażemy, a resztę zostawimy dla nas. Jestem pewien, że nam się uda, nie ma takich rzeczy, które by nas powstrzymały. Jeśli naprawdę mnie... chcesz, to możemy się razem postarać.

— Oczywiście, że cię chcę. Po prostu czasami starania są niewystarczające.

Po chwili ciszy, jaka nastąpiła po tych słowach, Harry odwrócił się do niego plecami, na co Louis się do niego przytulił. Następnie wsunął dłoń pod koszulkę bruneta, by wygodnie położyć ją na jego brzuchu i wcisnął udo między jego nogi.

A Harry nie mógł powstrzymać płaczu. Czuł się jak żałosny nastolatek, który nie może dostać to, czego chce. Był sobą nad wyraz zażenowany i żadna z ostatnich sytuacji z Louisem nie sprawiła, że czuł aż taki wstyd. Nigdy nie lubił płakać przy innych ludziach i zawsze udawało mu się powstrzymać, ale tym razem nie miał na to siły. Piosenkarz zbyt dosadnie uświadomił mu, że właśnie oddali swój związek ludziom, którym zależało tylko na pieniądzach i cholera, to bolało.

you were here when i needed youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz