Louis w prywatnej relacji był zupełnie inny, niż na scenie. Przez cały spacer Harry przyglądał się mu uważnie, w myślach zapisując każdą pojedynczą rzecz, jednak gdy byli już w pobliżu jego domu, w jego głowie utknęła tylko jedna.
Louis Tomlinson był uroczy. I nie chodziło o to, że brunet tego wcześniej nie widział, ponieważ obejrzał każdy wywiad z jego udziałem, jednak czymś innym było oglądanie tego, jak się zachowywał w stosunku do innych ludzi, a czymś innym było doświadczenie tego na swojej skórze. Piosenkarz obejmował go jednocześnie mocno i delikatnie, cały czas upewniał się, że Harry'emu było ciepło, całował jego stłuczone palce, zaczepnie szczypał jego biodro i bez przerwy żartował, zachowując przy tym odpowiedni dystans. Chłopak nie mógł znieść jego łagodnego spojrzenia i kocich łapek tuż przy jego oczach, które pojawiały się za każdym razem, gdy się uśmiechał. A za każdym razem, gdy Harry mu o czymś opowiadał, angażował się w jego historie, zadając pytania i wyrażając swoje emocje.
Nie czuł się, jakby rozmawiał ze światowej sławy gwiazdą. Czuł się, jakby rozmawiał z przyjacielem, dla którego liczyło się tylko jego dobro. Louis nie unosił się pychą, za każdym razem, gdy na policzkach bruneta kolejny raz pojawiły się rumieńce zażenowania z powodu swojego głupiego zachowania, Louis najpierw rzucał jeszcze bardziej kompromitującym Harry'ego żartem, a potem zapewniał go, że wszystko było w porządku.
— Pewnie jesteś głodny. Moja mama mówiła, że zrobi obiad, więc coś na pewno na nas czeka, ale jeśli ci nie posmakuje, to będziemy mogli pojechać po pizzę.
— Na pewno będzie mi smakować — powiedział Louis, otwierając Harry'emu drzwi. — W samochodzie mam jeszcze przekąski, bo pomyślałem, że koło osiemnastej moglibyśmy coś obejrzeć, jeśli masz ochotę. A jeśli nie, to pojadę do hotelu i zobaczymy się znowu jutro.
Pomimo całej pewności siebie, jaką miał w sobie Louis od zawsze, w każdym wywiadzie i podczas każdej rozmowy z fanami, w tamtym momencie zdawał się być nieśmiały. Harry nie mógł oprzeć się myśli, że w oczach mężczyzny znajdowała się ogromna nadzieja na to, że zostanie poproszony o zostanie.
A kim byłby Harry, gdyby się nie zgodził?
— Zostań. Będziemy się dobrze bawić — odparł z uśmiechem, nie mogąc oderwać spojrzenia od jego niebieskich tęczówek, w których pojawił się błysk, gdy usłyszał odpowiedź. — Ale ja wybieram filmy.
— Harold, jeszcze nie jestem twoim pantoflem, żeby ci na to pozwolić.
Chłopak przewrócił na te słowa oczami, a następnie wszedł do środka. Jego mamy nie było w domu, co prawdopodobnie oznaczało, że zdecydowała się im dać odrobinę prywatności, jednak w kuchni wciąż unosił się piękny zapach jeszcze ciepłego obiadu. Harry uśmiechnął się szeroko, gdy zauważył małą karteczkę z informacją, żeby się dobrze bawili.
— Twoja porcja, panie Tomlinson — oznajmił, stawiając przed Louisem talerz z większą ilością makaronu i warzyw. Zauważył skrzywienie na twarzy piosenkarza, przez co z trudem powstrzymał śmiech. — Jeszcze zrobię herbatę.
— Bez pośpiechu — mruknął Louis, wpatrując się w swój talerz. — Na pewno jest smaczne.
Harry wzruszył ramionami, po czym wstawił wodę, co jakiś czas zerkając na Louisa, który wyglądał na coraz bardziej zestresowanego. Brunet doskonale wiedział, że mężczyzna nie lubił brokuła, ale postanowił zaczekać, by zobaczyć, czy piosenkarz zdecyduję się coś powiedzieć.
Ale nic takiego się nie stało. Louis sięgnął po widelec, po czym nawet się nie krzywiąc, powoli zaczął jeść, a na jego twarzy nie pojawiło się nic oprócz szerokiego uśmiechu.